Wokół Gimnazjum nr 2 ponownie rozpętał się szum medialny. Tym razem za sprawą konkursu na dyrektora szkoły. Z Anną Brodnicką – jedną z kandydatek w konkursie oraz przewodniczącą Związku Nauczycielstwa Polskiego w Gnieźnie, rozmawiali wczoraj gnieźnieńscy dziennikarze.
Anna Brodnicka rozpoczęła spotkanie z dziennikarzami od krótkiego przedstawienia historii Gimnazjum nr 2.
Gimnazjum nr 2 zostało utworzone w 1999 roku zgodnie z reformą i można powiedzieć, że posiada bogatą tradycję i dorobek. Niestety od jakiegoś czasu szkoła ta odczuwa jakby umniejszanie jej znaczenia w środowisku oświatowym, ponieważ uważamy, że jest to szkoła, którą postrzega się dość nieprzychylnie. I takimi przejawami nieprzychylności były już zawirowania wokół projektów organizacyjnych, które to musiał dyrektor zmieniać we wrześniu, co powodowało skutki w zmniejszeniu wymiaru zatrudnienia niektórym nauczycielom. Po prostu nauczyciele wiedzieli w maju, że będą pracowali w innym wymiarze, później w połowie września dowiedzieli się, że mają umniejszone liczby godzin. Następnie były liczne kontrole, a w listopadzie na jednym z posiedzeń komisji rewizyjnej pan Jaromir Dziel wysunął taki wniosek, taki pomysł, że jeżeli do szkoły przychodzi mała liczba uczniów, to w takim razie trzeba będzie po prostu chyba tą szkołę zlikwidować. Także wysunął taki wniosek, że szkoła jest ogromna i, że miasto jest mocno obciążone finansowo jeżeli chodzi o nakłady, które tutaj są przedkładane na szkołę. Odzew rodziców, odzew grona pedagogicznego, także związków zawodowych spowodował oświadczenie prezydenta, że szkoła ta jednak likwidowana nie będzie, że nie ma takiego zamysłu. Jednak odczucie środowiska tutaj naszego szkolnego jest chyba zupełnie inne, że jednak mimo wszystko te wszystkie działania będą prowadziły do jednego celu jakim jest w przyszłości likwidacja tej szkoły. Ostatnio bulwersuje nas sprawa związana z konkursem wyboru dyrektora szkoły. Ja wybrałam z ramienia związku ponad połowę dyrektorów Miasta Gniezna i powiem tak, że nigdy nie było takiej sytuacji, aby w komisji konkursowej reprezentującej organ prowadzący nie zasiadała osoba, która jest związana z oświatą. Zwykle byli to prezydentowie, starostowie, dyrektorzy wydziałów oświaty, kierownicy wydziałów oświaty. W tym wypadku pan prezydent Kowalski powołał w pierwszej wersji komisję, której przewodniczącym miał zostać właśnie pan Jaromir Dziel, co też wywołało duże oburzenie, bo traktowano tego pana jako potencjalnego likwidatora szkoły. Z ramienia miasta miała zasiadać pani Mierosława Arndt jako radna i pani skarbnik – Ewa Gawrych. To też wywołało duże zdziwienie, ponieważ są to osoby – zwłaszcza te dwie osoby w tej pierwszej wersji – które z oświatą nie mają raczej nic wspólnego. 3 kwietnia dowiadujemy się, że skład komisji pozostaje niezmienny, ale zmienia się pan przewodniczący. Dzień przed konkursem zmieniono przewodniczącego na pana Michała Glejzera, co też oczywiście wzbudziło tutaj duże zdziwienie. Także jeżeli chodzi o całą otoczkę tego konkursu, różne okoliczności, które wcześniej się już tutaj w szkole pojawiały, dotyczyły osób, które miały złożyć te dokumenty. Jedną z tych osób był pan pracujący w Urzędzie Miejskim. O tej osobie się już mówiło praktycznie od stycznia i tylko praktycznie było oczekiwanie na to czy ta osoba złoży dokumentów, czy nie złoży dokumentów. Okazało się, że jednak te dokumenty się pojawiły. Konkurs przebiegał wydawałoby się, że zgodnie z procedurami. Niestety w tej chwili budzą wątpliwości pewne sprawy natury formalnej jednego z kandydatów, który według naszej opinii nie powinien wystartować w tym konkursie. To są sprawy natury formalnej, które w tej chwili są badane. Taka osoba, która nie jest nauczycielem musi spełnić określone wymogi, czyli musi mieć 5 lat stażu pracy – w tym 2 lata stażu kierowniczego.
Czy ten pan nie spełniał tych wymogów?
Według moich informacji są tu duże wątpliwości co do spełnienia tego wymogu dotyczącego stażu kierowniczego. Niemniej jednak w tej chwili po prostu jesteśmy jakby na etapie badania czy ten wymóg został spełniony. Poza tym komisja w tym składzie – też według tego co ja praktycznie czytam w internecie, ponieważ tam się pojawia mnóstwo komentarzy odnośnie tego konkursu – no bulwersuje mówię jakby cała ta otoczka konkursu, gdzie pojawiają się inne okoliczności. Mówi się o osobach, które jakby miały udział w wysuwaniu osoby, która powinna sprawować tą funkcję. Jeżeli chodzi o szkołę to tutaj my nie potrzebujemy manadżera. Osoba, która wygrała konkurs nie jest oświatowcem, nie jest osobą z doświadczeniem nawet zawodowym. Jest to pracownik urzędu – w takim razie trudno tu mówić o przygotowaniu oświatowym. Do konkursu stają 3 osoby z dużym stażem pedagogicznym. Stanęłam także do tego konkursu ja, na prośbę rady pedagogicznej oraz ogniwa związkowego. Ani ta moja wiedza pedagogiczna, oświatowa, autorytet w mieście obdarowany przeróżnymi odznaczeniami – także tytułem "Zasłużonego dla Miasta Gniezna", ani nagroda od prezydenta, którą otrzymałam w październiku 2012 roku, no w jakiś sposób nic właściwie nie zdziałała, ponieważ no mam wrażenie, że był określony cel tego konkursu i robiło się wszystko tak, żeby ten cel został zrealizowany. To są moje odczucia.
Czyli czuje się pani zawiedziona, że pani nie wygrała tego konkursu?
Czuje się zawiedziona, że nie wygrała osoba, która ma doświadczenie oświatowe, bo ja uważam, że w szkole powinien pracować dyrektor-nauczyciel, dyrektor z przygotowaniem pedagogicznym. Jeżeli chodzi o gimnazjum jest to szczególna szkoła. Tutaj potrzebne jest duże doświadczenie pedagogiczne. Także wiedza z zakresu opieki nad dziećmi, które mają specjalne potrzeby edukacyjne dlatego, że tu w tej szkole mamy także klasy terapeutyczne, a więc mamy specyficzne przypadki gdzie trzeba mieć odpowiednie podejście do tych uczniów, współpracować mocno z wszelkimi ośrodkami pomocy, z różnymi instytucjami, które po prostu rozumieją taką młodzież. My tutaj te klasy posiadamy. Rodzice są nam wdzięczni, że ta szkoła po prostu takie klasy utworzyła dlatego, że każde dziecko – czy to jest dziecko trudne, czy to jest dziecko zdolne – powinno mieć miejsce w systemie oświaty. Powinno gdzieś mieć swoje miejsce i ta szkoła to miejsce dawała i daje na razie – póki co wiemy, że daje, ale mamy wiadomości o tym, że od następnego roku szkolnego nie będzie zgody na utworzenie klas terapeutycznych.
Dyrektor szkoły nie musi być "oświatowcem", bo wtedy funkcje pedagogiczne sprawuje zastępca dyrektora. Czy to jest gdzieś zapisane?
Nie musi mieć – oczywiście, że nie musi mieć wykształcenia pedagogicznego. Może to być osoba niebędąca nauczycielem. Wtedy ona jest tzw. manadżerem szkoły, natomiast nadzór pedagogiczny musi spełniać osoba, która to przygotowanie posiada. Ale to jest precedens. Takiego wypadku w Gnieźnie jeszcze nie ma. Nie mamy w oświacie osoby, która jest dyrektorem, a nie jest wykształcona jako nauczyciel, nie jest pedagogiem, ale taka sytuacja jest dopuszczalna.
Zwycięzca konkursu ma doświadczenie oświatowe, bo pracował w co najmniej dwóch szkołach. Dlaczego nie podajemy tutaj imienia i nazwiska tej osoby? Czy swoją wiedzę na temat tej osoby czerpie pani tylko z komentarzy anonimowych? Konkurs był tajny?
Ja po prostu nie wiem czy mogę ujawniać to nazwisko, chociaż wiem, że jest powszechnie znane. Po prostu nie wiem jakie to przyniesie dalsze skutki. Jeżeli chodzi o przebieg konkursu, to takie obrady są tajne. Jeżeli znam szczegóły, to znam te pewne sprawy, które czytam także z komentarzy w internecie. Pewnie, że swoją wiedzę czerpię nie tylko z anonimowych komentarzy. Tyle, że na tym etapie uważam, że pewne sprawy wymagają jeszcze wyjaśnienia i nie powinno się w tym momencie o nich mówić. Ja tylko nakreślam problem i pewne moje odczucia co do potraktowania przez władze tego konkursu, że jakby nie wykazały tego zainteresowania tym konkursem. Pan prezydent nawet jakby nie chciał, jakby się chciał odsunąć od konkursu to i tak wydawał zarządzenia dotyczące składu komisji, także tak zupełnie to chyba nie może się odciąć od tej sprawy.
Czy państwo kontaktowaliście się z Urzędem Miasta, z władzami, żeby ustalić dlaczego tak wyglądał skład komisji konkursowej? Jeżeli domniemanym zwycięzcą konkursu jest osoba związana z Urzędem Miasta, to czy pytali państwo jakie doświadczenie ma ta osoba, jakie posiada kompetencje?
Ja nie wiem jak się Urząd Miasta w tej chwili zapatruje na tą sprawę, bo ja się z urzędem na razie nie kontaktowałam. W tej chwili po prostu podejmujemy działania odwoławcze. Ja również zwróciłam się z prośbą o unieważnienie tego konkursu, ponieważ badamy tą sprawę formalną spełnienia wszystkich elementów przez kandydata. Natomiast pewnie innymi sprawami będzie kierował się dyrektor szkoły, o których pewnie państwu sam powie. Jesteśmy bardzo zawiedzeni. Ja złożyłam odwołanie jako kandydat, natomiast sygnały poszły również ze związku też z prośbą o unieważnienie konkursu, ponieważ są ku temu przesłanki. Jeżeli te przesłanki się potwierdza, będą sprawdzone, to wtedy po prostu będziemy mogli oficjalnie o nich mówić.
Czy nauczyciele uważali, że konkurs na dyrektora w ogóle jest potrzebny?
Chcę jeszcze dodać taką jedną sprawę, że wszyscy dyrektorzy placówek oświatowych Gniezna, dla których organem prowadzącym jest Urząd Miejski mieli powierzenia funkcji na dalsze lata. Tylko takie sytuacje jak odejście na emeryturę dyrektora, czy też inne okoliczności powodowały, że konkursy były rozpisywane. Natomiast wszyscy inni dyrektorzy placówek oświatowych mają te funkcje powierzone. W naszym przypadku tak się nie stało. W naszym gimnazjum po prostu ogłoszono konkurs. Wiem, że dyrektor nasz jest dyrektorem już 7-my rok i akurat faktycznie to powierzenie obowiązku mu się w tym roku kończyło. No ale stało się po prostu tak jak się stało, że – no nie wiem – albo były jakieś wątpliwości urzędu co do sprawowanej funkcji, no czy też jakieś inne animozje. W każdym razie nasz dyrektor został poddany tej procedurze konkursowej i postanowił, że do tego konkursu przystąpi. Ja do tego konkursu zdecydowałam się przystąpić 12 marca, czyli bardzo późno, na prośbę wielu członków rady pedagogicznej i na prośbę ogniwa związkowego. No i w tej chwili po prostu jestem głęboko rozżalona przede wszystkim tym, że nie było zainteresowania ze strony władz, także radnych, w ogóle sytuacją szkoły, ponieważ nikt głębiej nie wniknął w problemy tej szkoły no i właśnie tym, że skład komisji z organu prowadzącego nie był, można tak powiedzieć, w pełni kompetentny, ponieważ były tam osoby spoza oświaty, poza jedną panią – Mierosławą Arndt, która była wieloletnim dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 2, a teraz sprawuje funkcję radnej.
Jeśli na początku mówiła pani, że poznała procedury, poznała działania, które odbywały się w trakcie konkursu – skoro konkurs był tajny, to jakim cudem udało się pani tego wszystkiego dowiedzieć?
Procedury są jawne. Wiadomo, że są określone rozporządzeniami określonymi prawda, te procedury są już obwarowane. No np. dzisiaj otrzymałam protokół, którego sobie zażyczyłam i powiem szczerze, że no zadziwia mnie też ten protokół, ponieważ w tym protokole zawarte są same pytania. Nie ma np. odpowiedzi jakiej udzielili poszczególni kandydaci. Są zanotowane pytania, a pod spodem, pod każdym omówieniem tego kandydata jest tylko stwierdzenie, że kandydat w sposób wyczerpujący udzielił odpowiedzi na pytania, natomiast są tu pytania dość szczegółowe, które mają znaczenie właśnie w tej kwestii formalnej i ja tutaj nie uzyskałam odpowiedzi na to pytanie.
Kto się pod tym protokołem podpisał?
No podpisała się komisja konkursowa, podpisała się całą komisja. Z tego tutaj protokołu wynika, że co niektóre osoby zadawały dość szczegółowe pytania właśnie dotyczące kwestii formalnych, ale tych odpowiedzi w tym protokole nie ma. Jest rozporządzenie, które mówi na ten temat, że jakby nie było, informacje o rozmowach przeprowadzonych z kandydatami i pytania zadane kandydatom w czasie postępowania konkursowego oraz informacje o udzielonych odpowiedziach powinien zawierać protokół. No nie ma tych odpowiedzi tutaj. Także jest to jedna z podstaw do pewnych wątpliwości dotyczących samej procedury tego konkursu. Także z pewnością będziemy się jeszcze tej sprawie przyglądać, ale mnie po prostu bulwersuje cała ta sprawa.
Bulwersuje to panią jako przegranego kandydata, czy jako przewodniczącą ZNP?
I jako przegranego kandydata i jako przewodniczącą ZNP. Dlatego, że to moim zdaniem jest ignorancja władzy, bo jeżeli mówię – staje kandydat z dużym doświadczeniem, to no uważam, że wynik konkursu powinien być nieco inny. To już nie chodzi o to, czy ktoś wygra czy nie wygra, ale wynik tego konkursu powinien być inny. Natomiast z tego co jest mi wiadomo w tej chwili z protokołu, to ten wynik był jak najbardziej na korzyść pana Michała Zycha – jeżeli mamy juz mówić otwarcie.
Czy pani sugeruje, że komisja konkursowa była tendencyjna?
Mam takie wrażenie.
Czy z panem Zychem państwo jakoś rozmawialiście po konkursie, chociażby żeby wyjaśnić te kwestie doświadczenia zawodowego?
Ja się nie kontaktowałam z panem Zychem. Ja nie uważałam to za potrzebne, żebym ja się kontaktowała.
Ale sprawdzali państwo przeszłość pana Zycha, która mogłaby świadczyć o jego doświadczeniu?
Tak. Tak – właśnie jesteśmy na tym etapie.
Nie łatwiej o to go zapytać gdzie pracował, jakie ma doświadczenie, jakie ma zapatrywania na szkołę? No bo szkoła nie była w dobrej sytuacji finansowej. Była od jakiegoś czasu – jak pani wspomniała – "na cenzurowanym".
Czy była w złej sytuacji finansowej to bym też tego tak dokładnie nie określiła dlatego, że ta szkoła tutaj wynajmuje pomieszczenia. W soboty i w niedziele działa tutaj szkoła prywatna. W tej chwili są udostępniane pomieszczenia szkole Prymus, także ja dokładnie nie znam tego wyniku finansowego, jeżeli chodzi o dodatkowe pozyskiwanie środków na tą szkołę, ale wiem, że to nie jest tak zupełnie, że szkoła ta praktycznie nic nie robi ku temu, żeby pozyskiwać dodatkowo finanse. Także z tym bym się nie zgodziła. Jeżeli chodzi o pana pytanie czy rozmawialiśmy z panem Zychem – ja nie widziałam takiej potrzeby, żeby pytać go o jego przeszłość. Nie wiem czy to jest w ogóle stosowne.
A stosowne jest szperanie w jego przeszłości bez jego wiedzy?
No jeżeli są ku temu przesłanki i jest pytanie konkretne o pewien element życiorysu pana Zycha i była tam pewna odpowiedź świadcząca o tym, że mogą być wątpliwość, no to ja w tej chwili po prostu dochodzę do tego, czy to jest faktycznie prawda, czy nie – czy ten pan powinien być już w pierwszej części konkursu odrzucony jeżeli chodzi o czysto formalne sprawy.
Ale konkretnie wyjaśnijmy, dlaczego powinien być odrzucony, pani zdaniem, już w pierwszej fazie konkursu?
Jeżeli ktoś nie spełnia jednego z wymogów formalnych, to komisja nie powinna go dopuścić do drugiej części.
A jakich wymogów formalnych nie spełnia, pani zdaniem, pan Michał Zych?
Związanych z jego doświadczeniem zawodowym.
Czyli?
Sprawowaniem funkcji.
Czyli konkretnie juz pani przewodnicząca, żebyśmy wiedzieli o co chodzi.
Konkretnie chodzi o funkcję kierowniczą.
Czyli nie przepracował 2-óch lat na stanowisku kierowniczym?
Budzi wątpliwość, czy ta funkcja może być uznana jako funkcja wynikająca ze stosunku pracy.
A dlaczego pani uważa, że nie ma takiego doświadczenia kierowniczego?
Dlatego, że ta funkcja którą sprawował…
Czyli jaka funkcja?
Sprawował funkcję kierownika biura parafialnego.
I pani zdaniem to nie wystarczy do kierowania szkołą?
Ja uważam, że jeżeli to robi ktoś, kto ma podpisaną umowę o pracę, to spełnia wymogi. Jeżeli takiej umowy nie ma, to znaczy, że tych wymogów nie spełnia. To znaczy, że nie był zatrudniony, nie był w stosunku pracy. Nie można wtedy powiedzieć, że staż kierowniczy – funkcja kierownicza wynikała ze stosunku pracy. Będziemy zadawać pytania.
Jaki tam był stosunek pracy, jeżeli był kierownikiem biura parafialnego?
To powinniście państwo zadawać te pytania moim zdaniem tam, gdzie powinny być dokumenty tego pana, czyli w kurii.
Pani przewodnicząca, czyli szef biura parafialnego nie może być dyrektorem szkoły?
Jeżeli jest zatrudniony, ma umowę o pracę, ma odprowadzane wtedy z tego stosunku pracy odpowiednie składki pracownicze, to uznajemy, że jest to oczywiście funkcja kierownicza.
A pan Michał Zych nie ma takiej umowy?
Są przesłanki ku temu, by tak twierdzić że nie ma. I w tej chwili po prostu będziemy się upierać przy tym, żeby wyjaśnić tą sytuację.
Co was jeszcze niepokoi? Dokonajmy skrótu tych wszystkich argumentów. Proszę o konkretne argumenty.
Niepokoi nas to, że przyszłość szkoły jest zagrożona.
Dlaczego jest zagrożona?
Bo nie wiemy po prostu jaka przyszłość tą szkołę czeka. Czy faktycznie intencje kandydata i ewentualnie dyrektora przyszłego, no będą skłaniały się ku temu, żeby tą szkołę wyprowadzić z impasu i żeby ta szkoła jednak istniała, czy też są to inne intencje, które maja doprowadzić do tego, żeby tej szkoły po prostu nie było. Te wątpliwości mają wszyscy. No i to budzi wielki niepokój.
Wszyscy, to znaczy kto?
To znaczy tutaj pracownicy. Każdy by chciał do czegoś wrócić, np. w moim wypadku, kiedy być może, że niebawem przejdę na emeryturę, to chciałabym wracać do szkoły, którą tworzyłam, bo w roku 1999 tutaj trzeba było wiele zrobić jeżeli chodzi o funkcjonowanie gimnazjum. Pewnie, że nie tylko ja, ale też cały zespół, ale trzeba było włożyć wiele wysiłku, żeby po prostu ten nowy twór funkcjonował tak, jakie były założenia. Więc ja bym chciała, żeby ta szkoła istniała. Takie jest moje pragnienie. No a w obliczu tych wszystkich wydarzeń, które się tutaj, toczą się i tej nieprzychylności, którą odczuwamy, jako tutaj pracownicy – nieprzychylności uważam władz, niedostrzegania tej szkoły, sukcesów różnych, działań, które ta szkoła podejmuje, a jest ich multum. Nauczyciele są bardzo ofiarni. Tu mnóstwo rzeczy się dzieje, a zainteresowanie jest raczej niewielkie. Także no to jest ten ból, który tutaj w tej chwili dominuje.
Pani przewodnicząca – chodzi o szkołę, czy o stanowisko?
Mnie się wydaje, że chodzi o szkołę, że w tym wszystkim chodzi o szkołę.
Ale tak się Pani wydaje?
Mnie się wydaje, że chodzi o szkołę, bo mnie nie chodzi o stanowisko.
Ale sama pani wcześniej powiedziała, że występuje pani też jako zawiedziony kandydat.
Tak, no z tego, że po prostu nie dostrzeżono tutaj pewnych moich umiejętności, czy też tego wszystkiego co dla oświaty gnieźnieńskiej czynię na co dzień, bo przecież ja jestem prezesem już bardzo długo i w środowisku oświatowym jestem znana, moje działania również. Ja nie tylko pracuję w szkole, ale współpracuję z MOK-iem, gdzie co 2 lata jesteśmy organizatorami pasji nauczycielskich – dużego przedsięwzięcia o charakterze kulturalnym. Jest mnóstwo innych działań jeżeli chodzi o związek, które my podejmujemy na rzecz całości oświaty, także uważam, ze no z tej pozycji mogę powiedzieć, że czuję się zawiedziona.
Konkurs ustawiono?
To jest takie pytanie dość brutalne.
Ale pani wypowiedzi w zasadzie na to wskazują.
Nie chciałabym wysuwać pochopnych wniosków.
Wcześniej wspomniała pani o niedoświadczeniu pana Zycha, o jego pracy. Zdaje się, że do konkursu nie dopuszczono by kogoś, kto by nie spełniał pewnych warunków, czyli jakieś pisma poświadczające doświadczenie pana Zycha powinny być złożone, tak?
To już trzeba by zapytać nie mnie, bo ja tego nie wiem.
Ale to pani mówi, że pani wie, że pan Zych nie ma doświadczenia, wie pani gdzie pracował. Po prostu tutaj trochę się to nie zgadza. Czyli zna pani doświadczenie pana Zycha, czy nie zna?
Ja mówię o doświadczeniu oświatowym, że to jest bezsprzeczne, że takiego doświadczenia pedagogicznego, dydaktycznego, rozumienia funkcji szkoły, która to funkcja to jest funkcja dydaktyczno-opiekuńcza, wychowawcza – nie sądzę, żeby taka osoba, która nie miała styczności bezpośredniej ze szkołą, żeby ona je posiadała.
Ale stosowne dokumenty były złożone, tak? Czyli generalnie, gdyby tak było, jak pani mówi, to pan Zych nie powinien być dopuszczony w ogóle do konkursu, tak?
Jeżeli chodzi o ten jeden punkt, który po prostu budzi wątpliwości, to uważam, że nie powinien być dopuszczony do konkursu.
Czyli uważa pani, że komisja popełniła błąd dopuszczając pana Zycha do konkursu?
Moim zdaniem mało wnikliwie zostały przeanalizowane te dokumenty. Powinny być wnikliwie rozpatrzone te dokumenty. Jeżeli były wątpliwości, to trzeba było je dokładnie sprawdzić. Ja byłam członkiem komisji konkursowej w Szkole Podstawowej nr 8 i tam już wyniknęły te problemy. Tam też kandydatem był pan Zych i tam już się zastanawiano głęboko nad tym. Tam konkursu nie wygrał.
Jakie opinie krążą wokół nauczycieli o przyszłym dyrektorze?
Przede wszystkim są obawy i o pracę, i o to istnienie szkoły – jakie są intencje, bo to nie było wprost nigdzie powiedziane. Akurat taka jest formuła konkursu, że kandydat staje tylko przed komisją konkursową. Nie staje przed radą pedagogiczną, nie staje przed radą rodziców tylko tak akurat jest to stworzone – może bardzo nieszczęśliwie, że ten kandydat nie może się wypowiedzieć przed radą pedagogiczną.
Co wynika z dokumentów, co wynika ze sprawozdań z pracy komisji? Czy tam nie ma odpowiedzi kandydata?
Nie ma żadnych odpowiedzi. Żadne odpowiedzi, żadnego kandydata nie są odnotowane, a moim zdaniem każdy kandydat – zresztą tutaj z tego protokołu wynika, że na daną osobę jest osobna strona – i tutaj uważam, że powinny być pytania i powinny być odpowiedzi jakie kandydat udzielał. Niestety nie ma tych odpowiedzi. Natomiast o to dlaczego nie ma tych odpowiedzi, no to już nie do mnie pytanie. Sądzę, że to pytanie do pana przewodniczącego komisji – pana Glejzera.
Dlaczego, pani zdaniem, wygrał pan Zych?
Nie jestem pewna czy faktycznie aż tak zachwycił komisję, że to spowodowało złożenie tylu głosów na pana Zycha.
Ilu głosów?
Z tego wynika, że 6. Osób w komisji było 9.
Wiadomo, że głosów było na pewno 6, czy tak wynika z logiki konkursowej, że przechodzi 6-cioma głosami?
Przechodzi bezwzględną większością głosów.
Głosowanie nie jest tajne?
Głosowanie jest tajne.
To skąd państwo wiecie ile było głosów oddanych na pana Zycha?
A z gniezno.com.pl, z komentarza – no tak no.
Z anonimowego komentarza?
Ja sobie akurat to wydrukowałam.
Nikt się tutaj personalnie nie podpisał. Takie informacje czerpać z komentarza anonimowego to trochę dziwne.
Ja mam inne źródła, ale ja proszę państwa nie wiem czy ja mogę to ujawniać, bo jest powiedziane, że jest tajne. No w protokole jest to zapisane.
Teraz powiedziała pani dosyć poważne słowa – że zna pani źródła, czyli zna pani dojścia do odszyfrowania tajności konkursu?
No widzi pani no.
Czyli pani przewodnicząca, co dalej? Jest odwołanie i czekacie teraz na odpowiedź władz miasta?
Tak, czekamy na odpowiedź władz miasta.
A jeśli miasto jednak utrzyma tą decyzję?
No to trudno. To przecież my będziemy robić co możemy, żeby dojść prawdy przede wszystkim, jak to było, natomiast pewnie będziemy musieli przyjąć decyzję.
Ile osób tutaj pracuje?
46 i 16-stu pracowników obsługi.
Ilu uczniów jest teraz?
283-ech?
(Buk)
20 komentarzy
Jestem ciekawa co tym razem Wam uszykuje organ prowadzący, ja nie zostawiałabym tej sprawy i dążyła do wyjasnienia wszystkich okolicznośc ustawienia konkursu, błędów proceduralnych i powodów ogłoszenia nowego konkursu… ciekawe kto sie odwazy tam wystartowac,
czyli pani Brodnicka i pan Kowalski mieli racje… a jednak!Oni wiedzieli po czyjej stronie prawda…
Kolejny skandal!! Dzis na stronie urzędu miasta Prezydent ogłosił ,ze uniewaznia konkurs na podstawie rezygnacji jednego z kandydatów!!!! ale to cwane! pewnie ekspertyzy prawne sa na niekorzyśc pana Zycha a postepowanie konkursowe wadliwie przeprowadzone, ale zeby nie było kolejnej afery to poszli na układ!! Pan Zych zrezygnował rzekomo 30 kwietnia!!! Kłamstwo kolejne!! to dlaczego dopiero 2 tygodnie póxniej to oswiadcza??? tak było wygodniej dla urzedu!!!! bo znów kazałoby sie, ze dali plamę!
Jestem pod wrażeniem pani Anii Brodnickiej i pana Jana Kowalskiego (dyrektora) – ludzie walczący w imie prawdy!
Pani Aniu wstyd mi wielki że nie wspiera Was w dążeniu do prawdy drugi związek nauczycielski Solidarność. Małymi kroczkami nauczyciele godni tego zawodu doprowadzą do prawdy. Z całego serca życzę Wam wytrwałości w walce o sprawiedliwość.
Popieram i szanuje panią Brodnicką i pana Jana Kowalskiego,ze walczą o prawdę , ze walcza o szkołę, na szczescie maja za soba nauczycieli i rodziców – to skarb! Wspaniali ludzie! a to,ze pan Kowalski ma takie poparcie w swojej szkole, to świadczy tylko o tym,ze jest tam szanowany i chciany!! a pan Zych nie sobie dalej będzie fotografem w UM, albo utwórzcie dla niego nowe stanowisko odpowieadające jego kwalifikacjom, polecam jednak – parafię św. Wawrzyńca – może znów na kierownika pan wskoczy…. może znów „społecznie”;-)) wierni sie ucieszą,ze taki filantrop i altruista za darmochę bedzie pracował, ciekawe z czego pan wtedy sie utrzymywał;-))
Prawda niech zwycieży!!!!!!!!!!
Dziękujemy pani Aniu za uczciwość! Takich warościowych osób w środowisku szkolnym brakuje ! Gdzie są drugie związki, dlaczego nie bronią członka Solidarności. Kto daje przyzwolenie na takie zło.
moment..jak nie wolno? skoro osoby te maja wgląd do protokołu, mają jakies podstawy (bo bez nich nie wypowiadaliby sie na pewno) to tylko wielki szacunek ,ze głośno o tym mówią! teraz mało jest ludzi, którzy walczą z niesprawiedliwościa i walcza o prawde!
Oburza mnie, jak ludzie mogą tak się zachowywać. Skoro konkurs jest w toku, sprawa nie jest rozstrzygnięta, nie jest rozpatrzona, trwa rekrutacja to jak można ujawniać takie dane. Kto pozyskał te dane i w jaki sposób? Przecież to nieeleganckie i tak nie wolno ? to nie jest etyczne. Rozumiem, że można czuć się zawiedzionym ale od tego jest odpowiednia forma. Pisze się wyjaśnienie, zapytanie ale nie ogłasza na konferencji prasowej dane innej osoby. A propos ? kto ujawnił szczegóły ofert na etapie postępowania ?
Oczywiscie wszyscy wiedza, ze te komkentarze pisze jedna osoba, ktora zreszta wie dosyc duzo o sprawach sadowych i dyrektorach. widac malo ma swoich problemow.
Ta przewodnicząca przynajmniej działa a nie ta z NSZZ co tylko miesza i miesza łazi po urzędach i ploty roznosi żenada
Brawo za odwage pani Anno i opanie Kowalski – nie dajcie sie zastraszyć! walczcie o prawde
Uwazam że w obliczu nieuczciwości i nieprawidłowości w konkursie – pełenm szacunek dla pani Brodnickiej ze nie bała sie powiedzieć prawdy, a wy co tu piszecie to albo nie znacie tematu, albo znacie go aż nadto i boicie sie by prawda wyszła na jaw! oby wszystko sie wyjasniło a wszyscy zamieszani w to odpowiedzieli prawnie!!
Pierdoły i jeszcze raz pierdoły powielane po stokroć. Brodnicka to stara pierdoła i rajcuje ją, jak może zamieszać. Przegrało stare i skostniałe. Trudno to zrozumieć i zejść ze sceny z honorem?
Myśle ,ze ten portal jest tendencyjny zamieszcza tylko te komentarze które mu pasują!!! wstyd
Uważam że pani Brodnicka ma rację, a o panu zychu i wygraniu przez niego konkursu to w mojej szkole tez juz było od dawna słychać…zresztą pani Przedwodniczaca drugiego związku wszem i wobec to opowiadała w szkole i poza nią! więc zstanawiajace jest skad juz tedy wiedzieli kto wygra i ze CUD sie stał, ze przepowiednie sie spełniły!
Podanie danych osobowych nadaje się do prokuratury i do zgłoszenia do GeneralnegoInspektora Danych Osobowych jako skarga formalna. http://www.giodo.gov.pl/348/id_art/3805/j/pl/
Kobieto na emeryturę! Zawsze pani mąciła, a winnych konkursach jak było? Zawsze to pani robi dla poparcia zaplecza politycznego
Pani Brodnicka ale się pani wije jak piskosz: a nie powiem,a wiem, niby tajne a nie tajne. Są wycieki i pani je podała na tacy i siebie też