Robert Gaweł i Ryszard Niemann wypowiedzieli się podczas konferencji prasowej na temat rewitalizacji targowiska przy Placu 21 Stycznia. Nie szczędzili słów krytyki dla osób pracujących nad projektem rewitalizacji tej części Gniezna.
Targowisko przy Placu 21 Stycznia zamieniło się w plac budowy. Na jego terenie pracują zarówno budowlańcy, jak i archeolodzy. Odsłonięto już dwa wejścia do szczelin przeciwlotniczych, które znajdowały się pod płytą targowiska. Prawdopodobnie zostaną one rozebrane. Sam projekt natomiast budzi wiele kontrowersji, bowiem koszt rewitalizacji okazał się znacznie wyższy niż pierwotnie planowano i w tej chwili oscyluje w granicach 8 mln zł. Na początek przede wszystkim chciałbym podziękować prezydentowi Kowalskiemu, że zajął się tą sprawą, ponieważ ta część miasta wymagała rewitalizacji – mówi Robert Gaweł, radny powiatowy, członek Gniezno XXI. Myślę jednak, że brakuje tutaj kompetencji w całym przedsięwzięciu. Brakuje kompetencji społecznych, czyli tych konsultacji z ludźmi, którzy tam handlują, choć było tych konsultacji kilka, ale one miały naprawdę powierzchowną formę i nic z nich nie wyniknęło. Naszym zdaniem konsultacje powinny doprowadzić do tego, żeby znaleźć wspólny punkt i, żeby ludzie w tych trudnych warunkach, kiedy handlować muszą gdzie indziej, no jakoś mogli to wszystko ogarnąć. Sprawa, która najbardziej nas boli to jest to, że Ci, którzy żywią urzędników – kupcy, handlowcy są traktowani pobieżnie i w sposób lekceważący, a to oni będą spłacali kredyt, który wzięto na budowę tego targowiska, na jego rewitalizację. Nie jest ten mądry, kto kredyt zaciągnie, ale ten kto go spłaci i o tym powinniśmy myśleć. Poza tym zachowanie Rady Miasta moim zdaniem świadczy też o tym, że chyba jednakowoż radni zapomnieli po co są. A są po to, żeby realizować interes mieszkańców miasta – ludzi, którzy w tym mieście mieszkają. Kiedy na Sesji Rady Miasta miano wziąć i projekt ten zdjąć do Komisji Gospodarki, okazało się, że po przerwie, którą zarządził prezydent wszyscy głosują, poza radnym Niemannem i paroma radnymi z PiS-u. Głosują i przyjmują koncepcję, która została źle zrealizowana. Mijają się z cyframi, nie potrafią określić ile to kosztuje. Dziś nawet niezgodnie z prawem kupcy będą handlować na ul. Jeziornej, bo też tego wcześniej nie przygotowano. No i jeszcze sprawa związana z tym bunkrem, który odkryto. Mieszkańcy tej części miasta, którzy się wychowali na ul. Wawrzyńca, Cierpięgi, Warszawskiej, pamiętają ten bunkier. Przecież tam żeśmy jako chłopaki wchodzili. Wchodziliśmy chociaż nie wolno było, ale przecież to było niesamowicie interesujące, bo tam były kanały w różne strony. Teraz to wszystko zostanie odkopane i co my z tym zrobimy? No oczywiście zakopiemy, bo po co taką atrakcję turystyczną w Gnieźnie mieć. Przecież samą atrakcją turystyczną jest Urząd Miasta z ich mądrymi urzędnikami – to jest chyba największa atrakcja w tym mieście. Naprawdę z ubolewaniem do tego podchodzimy. Więcej szacunku dla tych ludzi, którzy pracują tu w Gnieźnie, borykają się z problemami codziennymi. Oni nie tylko muszą zapłacić ZUS, nie tylko muszą zapłacić wszystkie podatki – także niestety lokalne, ale muszą codziennie myśleć nad tym jak dzieciom swoim dać jeść i jeszcze żywią urzędników, a oni tak sobie lekką rączką mówią robimy, bo będzie świetny projekt i zostanie ten pomnik właśnie po pani Landowskiej. Myślę, że pan prezydent powinien pani Landowskiej jak najszybciej podziękować za pracę, bo tylko będzie miał kłopoty. Życzę, żeby tą inwestycję jak najszybciej zakończyć, żeby kupcy mogli wrócić, bo to już ostatni bastion naszego polskiego handlu w Gnieźnie. Niestety nie zostało to przygotowane przez kompetentnych ludzi. Ryszard Niemann zaznacza, że za kilka lat Plac 21 Stycznia może stanowić podobny problem jak gnieźnieński Rynek. Od samego początku został narzucony pomysł urzędników związany z tym targowiskiem – mówi Ryszard Niemann, radny miejski. Konsultacje społeczne odbyły się tylko na papierze. Odbyły się też spotkania, a doprowadziły właściwie do konfliktu, czyli brak wniosków końcowych mówiących o dojściu do porozumienia, o tym, żeby kupcy wrócili na targowisko. Zagrożeniem w moim mniemaniu jest program Jessica. To nie są dane pieniądze. Trzeba będzie je zwrócić, ale zwrócić tylko i wyłącznie przez kupców, którzy tam handlują, bo tak mówi ten program. Dzisiaj się tak traktuje tych kupców, w jakiś sposób zastrasza, mówi, że oni wcale nie muszą wracać na to targowisko, mogą przyjechać kupcy z Poznania, są kwiaciarki gotowe z Poznania wrócić. Chyba nie o takich sytuacjach mówimy. Trzeba tu też powiedzieć o braku informacji, braku odpowiedzi pana prezydenta odnośnie praw autorskich tego projektu. Przypomnę problemy z płytą Rynku głównego. Tam miała być fontanna. To było obwarowane wymogami konserwatorskimi, ale też prawami autorskimi tego projektanta. 27 lutego na sesji zapytałem pana prezydenta czy miasto ma prawa autorskie do projektu targowiska. Nie otrzymałem odpowiedzi do dnia dzisiejszego, chociaż była deklaracja pisemnej odpowiedzi. Jeżeli my nie mamy praw autorskich na ten projekt, to za parę lat jeżeli będziemy chcieli zmienić koncepcję tego targowiska, tego wyglądu, to musimy potężne pieniądze wyrzucić czy przeznaczyć na zmianę. Chyba nie o to tutaj chodzi. Brak całkowicie zrozumienia, ja bym powiedział – to chyba dyletanci przygotowywali albo ludzie, którzy nigdy nie pracowali na swoim. Powinni chyba jak najszybciej pożegnać się z pracą w jednostkach samorządowych, bo chyba nikt z nas normalnie myślących by takich ludzi nie zatrudnił. Brak konsultacji, brak współpracy, po prostu to jest jedna wielka kpina. To jest miasto zamknięte na inwestycje, na kupców, na przedsiębiorców. Mało tego – zastrasza się ich w bardzo kiepski i nieładny sposób.