Pan Marek jest mieszkańcem Gniezna. Ma żonę i dwójkę dzieci w wieku 3 i 12 lat. Nie ma pracy. Na stałe zameldowany jest w powiecie słupeckim, jednak czasowo w Gnieźnie. W czwartek spotkał się ze starostą Dariuszem Pilakiem. Na wizytę wziął ze sobą nietypowy gadżet.
Praktycznie każdy mieszkaniec powiatu może umówić się na spotkanie ze starostą Dariuszem Pilakiem. Pod warunkiem, że nie pracuje w mediach, ponieważ wtedy może to być odwleczone w czasie. Kiedy nasi dziennikarze chcieli porozmawiać ze starostą, kilkukrotnie usłyszeli od sekretarki, że nie można się umówić w danym tygodniu, i że do nas oddzwoni. Było to raptem półtora roku temu. Telefon nie zadzwonił do dzisiaj. Wracając jednak do sprawy pana Marka – należy on do szczęściarzy, którym udało się skutecznie zaanonsować. Moja wizyta u starosty gnieźnieńskiego była spowodowana brakiem zatrudnienia i sytuacją związaną z interwencją Pogotowia Ratunkowego, która miała miejsce w minioną niedzielę – mówi pan Marek, mieszkaniec Gniezna. 16 lipca 2012 roku straciłem pracę. Nie posiadam prawa do zasiłku. Po 7-miu miesiącach pracy otrzymałem wypowiedzenie bez podania przyczyny. W tej chwili szukam pracy na własną rękę, ponieważ nie jestem zarejestrowany jako osoba poszukująca pracy, bo i tak nie przysługują mi żadne świadczenia a nie wierzę w skuteczność Urzędu Pracy. Wcześniej pracowałem w jednej z firm w Gnieźnie, do której zostałem skierowany przez Powiatowy Urząd Pracy. Wyglądało to tak, że dostałem skierowanie z PUP i swoją postawą musiałem zachęcić pracodawcę do zatrudnienia mnie. Wcześniej chodziłem do Urzędu Pracy 2 razy w tygodniu, aż wręcz nie byłem tam mile widziany, bo zbyt często się pojawiałem. Pierwszą kwestią, którą poruszyłem podczas wizyty u starosty była sprawa Pogotowia Ratunkowego w Gnieźnie. Mianowicie, w minioną niedzielę zadzwoniłem na pogotowie, ponieważ zarówno moja żona, jak i dziecko byli bardzo chorzy. Od kilku dni nie mogliśmy zbić temperatury u dziecka, a w niedzielę niestety również żona się rozchorowała i sytuacja była już bardzo ciężka. Lekarze, którzy przyjechali mieli ze sobą stetoskop, długopis i dwie kartki papieru. Żonie zalecili APAP, a dziecku Vibovit. Nie musze chyba nikomu tłumaczyć, że są to leki, które można kupić bez recepty, a dziecku przy takiej gorączce Vibovit w ogóle nie pomógł. Sytuacja z pogotowiem najpierw była "zbyta" przez starostę. Kiedy nakreśliłem panu staroście jakie mam sytuacje życiowe i co je powoduje, na zakończenie wizyty starosta w końcu poprosił o spisanie imienia i nazwiska żony odnośnie tej interwencji pogotowia i powiedział, że się tym zainteresuje.
Warto podkreślić, że pan Marek był zafascynowany programem wyborczym Platformy Obywatelskiej podczas kampanii w 2007 roku. Na wizytę u starosty wziął ze sobą pamiątkę z tamtego okresu. Jest to plakat z konwencji wyborczej z 2007 roku, która odbyła się w Gnieźnie – dodaje pan Marek. Na plakacie jest hasło Platformy Obywatelskiej "By żyło się lepiej". Jest to plakat z podpisami Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska, Stefana Niesiołowskiego, Sławomira Nowaka, Sławomira Nitrasa, Radosława Sikorskiego, Mirosława Drzewieckiego, Grzegorza Schetyny, Julii Pitery, Cezary Grabarczyk, Elżbieta Radziszewska, Jacek Sarysz-Wolski. Plakat jest podpisany przez Sławomira Nowaka dla p. Moniki i p. Marka z datą 15 wrzesień 2007 roku. Z każdym kolejnym podpisem byłem pytany z jakiej "bojówki" Platformy Obywatelskiej jestem. To nie było na zasadzie, że ja jako zwykły obywatel mogę sobie te podpisy dostać za nic. Musiałem o to powalczyć jako wyborca. Najbardziej zdziwiona była pani Radziszewska, która złożyła swój podpis jako ostatnia.
Pan Marek nie wierzy w skuteczność Powiatowego Urzędu Pracy, ponieważ już kiedyś korzystał z usług tej instytucji. Na przełomie maja i czerwca 2011 roku chciałem wziąć udział w szkoleniu organizowanym przez Powiatowy Urząd Pracy z zakresu spawania – mówi pan Marek. Niestety jako osoba bezrobotna nie miałem możliwości dostania się na to szkolenie. Interweniowałem wówczas u pana starosty. Zostałem dopuszczony do tego szkolenia. Było to spawanie metodą MIG 136. Po szkoleniu zostałem skierowany przez Urząd Pracy do firmy Jeremias, gdzie głównym procesem spawalniczym jest metoda TIG, nie mająca nic wspólnego z metodą MIG. To mniej więcej tak, jakby skierowano mnie na kurs prawa jazdy kategorii B, a miałbym podjąć pracę jako kierowca ciężarówki. Powiatowy Urząd Pracy doskonale wiedział gdzie kieruje mnie do pracy i jakie są wymogi na dane stanowisko. Różnica w kwocie pomiędzy szkoleniem MIG a TIG wynosiła przypuszczalnie ok. 350 zł od osoby. Gdyby Urząd Pracy wyłożył ok. 3500 zł więcej na to szkolenie, w którym udział brało 10 osób, to mielibyśmy oprócz kursu MIG, również MAG i TIG. W takiej sytuacji gdybym został skierowany do jakiejkolwiek firmy potrzebującej spawacza, najprawdopodobniej znalazłbym zatrudnienie – podobnie jak inne osoby biorące udział w szkoleniu.
Pan Marek idąc na wizytę do starosty Dariusza Pilaka chciał przede wszystkim przedstawić sytuację w powiecie gnieźnieńskim widzianą oczami mieszkańców. Podczas rozmowy ze starostą na temat bezrobocia i problemów w powiecie gnieźnieńskim, nie wypowiadałem się jako "ja", tylko jako mieszkaniec powiatu – dodaje pan Marek. Mówiłem w imieniu mieszkańców. Niestety był to przede wszystkim monolog z mojej strony, z małymi zdaniami i nieprzekonywującymi mnie argumentami ze strony pana starosty. Usłyszałem m.in., że mieszkańcy gminy Gniezno nie zgodzą się na założenie podstrefy ekonomicznej w obrębie miasta i to jest głównym powodem bezrobocia w powiecie. Zaproponowałem panu staroście spotkanie się z wicestarostą w celu zakopania topora wojennego między PO a SLD i podjęcie wspólnych działań z Prezydentem Miasta Gniezna, żeby w końcu usiedli i zaczęli działać dla mieszkańców.
Na zakończenie naszej rozmowy z panem Markiem dowiedzieliśmy się także o problemach z uzyskaniem dodatku mieszkaniowego, z jakimi od dłuższego czasu boryka się mieszkaniec Gniezna. W styczniu br. żona jako najemca lokalu złożyła wniosek o dodatek mieszkaniowy – dodaje na zakończenie pan Marek. Złożyła pełną dokumentację. Nasz wniosek dziwnym trafem zaczął być podejrzliwy i podlegał weryfikacji pracowników MOPS. W dniu odbierania decyzji, tj. 4 lutego poinformowano nas, że jesteśmy wyselekcjonowani do kontroli z racji podejrzliwie zbyt niskiego dochodu na jednego członka rodziny. Wcześniej, kiedy pracowałem, również przysługiwał nam dodatek mieszkaniowy. Pracownicy powiedzieli, że w ciągu 14 dni ktoś się u nas pojawi. Po 3,5 tygodnia poszedłem do v-ce prezydenta Gniezna Rafał Spachacza z pytaniem czy ktoś się u nas w końcu pojawi. Pracownicy MOPS, którzy się u nas pojawili zapytali dlaczego nie poszukamy czegoś tańszego i dlaczego mieszkamy w takich warunkach, czyli na poddaszu i mając 4 malutkie okna. Ostateczną decyzję odnośnie dodatku mieszkaniowego mam odebrać 1 marca. Na razie z MOPS dostajemy tzw. rodzinne, czyli 183zł na dwójkę dzieci.
Ponieważ nie wypada nam się narzucać, nie próbowaliśmy nawet porozmawiać osobiście ze starostą Dariuszem Pilakiem. Skierowaliśmy zapytanie prasowe do jednostki odpowiedzialnej w Starostwie Powiatowym za kontakt z mediami. Otrzymana odpowiedź niebawem pojawi się na naszym portalu.
Warto podkreślić, że pan Marek był zafascynowany programem wyborczym Platformy Obywatelskiej podczas kampanii w 2007 roku. Na wizytę u starosty wziął ze sobą pamiątkę z tamtego okresu. Jest to plakat z konwencji wyborczej z 2007 roku, która odbyła się w Gnieźnie – dodaje pan Marek. Na plakacie jest hasło Platformy Obywatelskiej "By żyło się lepiej". Jest to plakat z podpisami Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska, Stefana Niesiołowskiego, Sławomira Nowaka, Sławomira Nitrasa, Radosława Sikorskiego, Mirosława Drzewieckiego, Grzegorza Schetyny, Julii Pitery, Cezary Grabarczyk, Elżbieta Radziszewska, Jacek Sarysz-Wolski. Plakat jest podpisany przez Sławomira Nowaka dla p. Moniki i p. Marka z datą 15 wrzesień 2007 roku. Z każdym kolejnym podpisem byłem pytany z jakiej "bojówki" Platformy Obywatelskiej jestem. To nie było na zasadzie, że ja jako zwykły obywatel mogę sobie te podpisy dostać za nic. Musiałem o to powalczyć jako wyborca. Najbardziej zdziwiona była pani Radziszewska, która złożyła swój podpis jako ostatnia.
Pan Marek nie wierzy w skuteczność Powiatowego Urzędu Pracy, ponieważ już kiedyś korzystał z usług tej instytucji. Na przełomie maja i czerwca 2011 roku chciałem wziąć udział w szkoleniu organizowanym przez Powiatowy Urząd Pracy z zakresu spawania – mówi pan Marek. Niestety jako osoba bezrobotna nie miałem możliwości dostania się na to szkolenie. Interweniowałem wówczas u pana starosty. Zostałem dopuszczony do tego szkolenia. Było to spawanie metodą MIG 136. Po szkoleniu zostałem skierowany przez Urząd Pracy do firmy Jeremias, gdzie głównym procesem spawalniczym jest metoda TIG, nie mająca nic wspólnego z metodą MIG. To mniej więcej tak, jakby skierowano mnie na kurs prawa jazdy kategorii B, a miałbym podjąć pracę jako kierowca ciężarówki. Powiatowy Urząd Pracy doskonale wiedział gdzie kieruje mnie do pracy i jakie są wymogi na dane stanowisko. Różnica w kwocie pomiędzy szkoleniem MIG a TIG wynosiła przypuszczalnie ok. 350 zł od osoby. Gdyby Urząd Pracy wyłożył ok. 3500 zł więcej na to szkolenie, w którym udział brało 10 osób, to mielibyśmy oprócz kursu MIG, również MAG i TIG. W takiej sytuacji gdybym został skierowany do jakiejkolwiek firmy potrzebującej spawacza, najprawdopodobniej znalazłbym zatrudnienie – podobnie jak inne osoby biorące udział w szkoleniu.
Pan Marek idąc na wizytę do starosty Dariusza Pilaka chciał przede wszystkim przedstawić sytuację w powiecie gnieźnieńskim widzianą oczami mieszkańców. Podczas rozmowy ze starostą na temat bezrobocia i problemów w powiecie gnieźnieńskim, nie wypowiadałem się jako "ja", tylko jako mieszkaniec powiatu – dodaje pan Marek. Mówiłem w imieniu mieszkańców. Niestety był to przede wszystkim monolog z mojej strony, z małymi zdaniami i nieprzekonywującymi mnie argumentami ze strony pana starosty. Usłyszałem m.in., że mieszkańcy gminy Gniezno nie zgodzą się na założenie podstrefy ekonomicznej w obrębie miasta i to jest głównym powodem bezrobocia w powiecie. Zaproponowałem panu staroście spotkanie się z wicestarostą w celu zakopania topora wojennego między PO a SLD i podjęcie wspólnych działań z Prezydentem Miasta Gniezna, żeby w końcu usiedli i zaczęli działać dla mieszkańców.
Na zakończenie naszej rozmowy z panem Markiem dowiedzieliśmy się także o problemach z uzyskaniem dodatku mieszkaniowego, z jakimi od dłuższego czasu boryka się mieszkaniec Gniezna. W styczniu br. żona jako najemca lokalu złożyła wniosek o dodatek mieszkaniowy – dodaje na zakończenie pan Marek. Złożyła pełną dokumentację. Nasz wniosek dziwnym trafem zaczął być podejrzliwy i podlegał weryfikacji pracowników MOPS. W dniu odbierania decyzji, tj. 4 lutego poinformowano nas, że jesteśmy wyselekcjonowani do kontroli z racji podejrzliwie zbyt niskiego dochodu na jednego członka rodziny. Wcześniej, kiedy pracowałem, również przysługiwał nam dodatek mieszkaniowy. Pracownicy powiedzieli, że w ciągu 14 dni ktoś się u nas pojawi. Po 3,5 tygodnia poszedłem do v-ce prezydenta Gniezna Rafał Spachacza z pytaniem czy ktoś się u nas w końcu pojawi. Pracownicy MOPS, którzy się u nas pojawili zapytali dlaczego nie poszukamy czegoś tańszego i dlaczego mieszkamy w takich warunkach, czyli na poddaszu i mając 4 malutkie okna. Ostateczną decyzję odnośnie dodatku mieszkaniowego mam odebrać 1 marca. Na razie z MOPS dostajemy tzw. rodzinne, czyli 183zł na dwójkę dzieci.
Ponieważ nie wypada nam się narzucać, nie próbowaliśmy nawet porozmawiać osobiście ze starostą Dariuszem Pilakiem. Skierowaliśmy zapytanie prasowe do jednostki odpowiedzialnej w Starostwie Powiatowym za kontakt z mediami. Otrzymana odpowiedź niebawem pojawi się na naszym portalu.
(Buk)
6 komentarzy
Co Pan Starosta może… W końcu jest Starostą bo przegrał walkę o stołek Prezydenta Miasta. Pomogli koledzy z partii i on sam dzięki temu nie jest bezrobotnym. Że posłucha ludzi – zwykła ściema, jest tylko aparatczykiem gnieźnieńskich struktur PO.
Co Pan Starosta może zrobić… W końcu jest Starostą z „braku laku” bo przegrał walkę o fotel Prezydenta Miasta. Gdyby nie koledzy z partii sam byłby teraz bezrobotnym.
powinien pan zgłośić to do telewizji!! program Uwaga napewno będzie zainteresowany!! moze jak im dupe przetrzepia to sie obudza!!! i nie pisac do Spachacza bo go powinni zwolnic bo nic nie potrafi dobrze zrobić!!!do prezydenta napisac niech wie co sie w jego miescie dzieje!!! tylko bogatym pomagaja!!! Ale jeszcze przyjdzie na nich kara Boża!!!
Szkoda Panie Marku,że Pana starania pójdą na marne bo wszyscy ci co siedzą na stołkach mają NAS prostych ludzi głęboko w ….
Panie Marku)Pilak starosta nie ma czasu na takie błache sprawy. On teraz promuje szlak piastowski. Zobacz Pan ile papieru POszło na reklame PO!
Trzeba było panie Marku wziąć kija i pognać tych znachorów od siedmiu boleści żeby leczyli tych co już nie maja funkcji życiowych do tego oni się nadają.
A jeśli chodzi o nasze władze to ja już w tej chwili apeluje przypatrzcie się czy na takich kłamców łgarzy co obiecują gruszki na wierzbie warto oddać swój najcenniejszy glos w następnych wyborach.
Ja wysłał bym ich na jakaś wyspę jak to zesłano kiedyś Napoleona bo tam jest ich miejsce