Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej poseł Zbigniew Dolata przedstawił mediom uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego w sprawie przeciwko Piotrowi Gruszczyńskiemu. Politycy toczą od ponad roku spór, który rozpoczął się od kwestii hodowców zwierząt futerkowych, następnie stał się podmiotem do rzucania wobec siebie obelg, a z czasem przerodził się w nieczystą, polityczną grę.
Hodowla zwierząt futerkowych stała się początkiem sporu pomiędzy posłem Zbigniewem Dolatą a senatorem Piotrem Gruszczyńskim. W końcu medialna wymiana zdań doprowadziła parlamentarzystów przed oblicze sądu, który przyznał rację posłowi. Senator musiał na łamach prasy przeprosić Zbigniewa Dolatę. Jak jednak przystało na parlamentarzystę, Piotr Gruszczyński nie złożył rękawic i podczas konferencji prasowej powiadomił media, że: "W związku z tym nie mam też innego wyjścia, jak złożyć stosowne zawiadomienie, pozew do sądu, o naruszenie moich dóbr osobistych i mając nadzieję, że prawo będzie działało w obydwu przypadkach w sposób podobny, sądzę, że przeprosiny będą z drugiej strony. Ja tak naprawdę daję też szansę panu posłowi Dolacie w kontekście tego rozstrzygnięcia, ponieważ zwróciłem się do tak zwanej ugody przedsądowej i oczekuję tylko i wyłącznie przeprosin." Wczoraj podczas konferencji prasowej w biurze Zbigniewa Dolaty, poseł skomentował reakcję senatora Piotra Gruszczyńskiego. Trudno być zadowolonym z przeprosin, które zostały rzeczywiście zamieszczone w mediach gnieźnieńskich zgodnie z wyrokiem sądu, ale towarzyszyła tym przeprosinom konferencja, podczas której pan senator starał się odwrócić znaczenie tego wyroku i wykazać, że to on wygrał, a ja przegrałem, a jest dokładnie odwrotnie – mówi poseł Zbigniew Dolata. I to pokazuje pisemne uzasadnienie Sądu Apelacyjnego. Sąd Apelacyjny stwierdził: "O ile powodowi (czyli Dolacie), w jego działaniach zmierzających do skontrolowania procedur związanych z sektorem hodowli zwierząt futerkowych nie można przypisać żadnych ukrytych intencji poza troską o interes społeczny, to pozwany (czyli Gruszczyński) nie ukrywa że lobbuje za tą branżą i wspiera ich interesy, a nadto pozostaje w relacjach politycznych i towarzyskich z jej eksponowanym przedstawicielem Rajmundem Gąsiorkiem. Wypowiedzi dyskredytujące powoda (czyli Dolatę) należy uznać za próbę obrony tej branży produkcji rolnej przed kontrolą państwową, która mogłaby naruszać interesy producentów. Stąd wyrok co do swej istoty należy uznać za słuszny". Czyli krótko mówiąc sąd podzielił wszystkie argumenty, które ja przedstawiłem i określił pana senatora jako osobę lobbującą, działającą nie w interesie społecznym, a w interesie pewnej wąskiej grupy. Ja chciałbym żeby pan senator na tym skończył ten problem, zaakceptował swoją przegraną, zajął się merytoryczną działalnością na rzecz dobra wspólnego, na rzecz mieszkańców powiatu i to będzie najlepszy sposób spożytkowania jego dużej energii. Mam nadzieję, że to koniec tej sprawy. Sąd Apelacyjny to sąd drugiej instancji i wyrok, który zapadł jest wyrokiem prawomocnym. Nic więcej w tej sprawie się nie da zrobić, poza biciem piany, a mam nadzieję, że pan senator nie będzie bił piany a zajmie się merytoryczną działalnością na rzecz mieszkańców, którzy zaufali mu i wybrali go.
"Futrzany spór" parlamentarzystów przybrał oblicze medialnej wojny dwóch lokalnych polityków, którzy powinni być przykładem dla społeczeństwa. Powoli mieszkańcy, dziennikarze, a nawet chyba sami politycy zaczynają gubić się w gąszczu zarzutów, które wysyłają ku sobie parlamentarzyści.
"Futrzany spór" parlamentarzystów przybrał oblicze medialnej wojny dwóch lokalnych polityków, którzy powinni być przykładem dla społeczeństwa. Powoli mieszkańcy, dziennikarze, a nawet chyba sami politycy zaczynają gubić się w gąszczu zarzutów, które wysyłają ku sobie parlamentarzyści.
(Buk)