Bazylika w Licheniu jest celem pielgrzymek. Wielu ludzi traktuje jednak to miejsce jako ważny punkt na swojej turystycznej mapie. Część osób uważa, że Licheń stracił swój dawny klimat, spokój i przestał być miejscem modlitwy. Czy mają rację?
Pierwsze skojarzenie związane z Bazyliką w Licheniu, które przychodzi na myśl to niestety przepych i bogactwo. Już z daleka można ujrzeć złotą kopułę przykrywającą świątynię. Stojąc u jej stóp nie można przeoczyć złotych ram okien z połyskującymi na złoto szybami, złotych drzwi i wszelkiego rodzaju złotych zdobień, jednak to nic w porównaniu z tym, co można zobaczyć w środku. Samo wnętrze Bazyliki przytłacza swoim ogromem i przepychem. Siedząc w zdobionej, dębowej ławie można podziwiać 7 organów, ogromne witraże nad wejściem, złoty ołtarz, marmurowe posadzki. Tylko czy idąc do świątyni chrześcijaństwa chcemy podziwiać czy pomodlić się w skupieniu? Kolejną „turystyczną atrakcją” jest wieża widokowa. I tutaj niemiłe zaskoczenie. Chcąc dostać się windą na 27 piętro wieży widokowej trzeba zapłacić 5 zł, natomiast jeżeli wybieramy schody (762 stopnie) wydamy „tylko” 2 zł. Na domiar złego niestety nie ma biletów ulgowych, czyli ani uczniowie, ani studenci nie mają zniżek. Jedyny upust na jaki mogą liczyć turyści to brak opłat dla dzieci poniżej 4 lat. Na szczęście w opłaty jest wliczony powrót z punktu widokowego na dół. Spacerując już ku wyjściu, miniemy pomnik Jana Pawła II. Niestety nie tylko Jana Pawła II, ponieważ pod nim zauważymy wizerunki ludzi żyjących, którzy przyczynili się do budowy tej Bazyliki. Dla wszystkich, którzy mają wątpliwości co do słuszności budowania i ulepszania Bazyliki w Licheniu, w jednej z alejek wyryto napis w kamieniu: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”… nijak nie pasuje to do tego, co zaboczyliśmy.