Kwestia rozbudowy gnieźnieńskiego szpitala została niemalże przesądzona. Urząd Marszałkowski wypowiedział umowę gnieźnieńskiemu Zakładowi Opieki Zdrowotnej. Mieszkańcy mogą więc spodziewać się, że od 2016 roku będą ogromne problemy w korzystaniu z publicznej służby zdrowia w szpitalu przy ul. 3 Maja, bowiem nie będzie on spełniał wymogów ministerialnych.
Na temat powodów wypowiedzenia umowy gnieźnieńskiemu ZOZ-owi przez Urząd Marszałkowski dyskutował Zarząd Powiatu Gnieźnieńskiego, dyrektor Departamentu Wdrażania Programu Regionalnego Urzędu Marszałkoskiego Województwa Wielkopolskiego Radosław Krawczykowski oraz dyrektor ZOZ-u Włodzimierz Pilarczyk. Dla nas, jako dla członków Zarządu Powiatu Gnieźnieńskiego była to rzecz priorytetowa jeżeli chodzi o kontynuację tej rozbudowy z tego względu, że lecznictwo powszechne, publiczne u nas jest kwestią zabezpieczenia mieszkańców naszego powiatu – mówi starosta Dariusz Pilak. Jest to kwestia daleko idąca, jeżeli chodzi o przyszłość najbliższych lat, jeżeli chodzi o spełnienie wszystkich kryteriów niezbędnych do kontraktacji na lata następne. Jako Zarząd chcieliśmy swoją aktywnością pomóc tej sytuacji, ponieważ stroną umowy był ZOZ. Urząd Marszałkowski jako strona umowy odpowiedzialna za rozporządzanie środkami unijnymi nie mógł dłużej ponosić ryzyka związanego z gnieźnieńską inwestycją. Wystąpiły obawy o dotrzymaniu terminu zakończenia prac budowlanych. Dla nas zawsze każda sytuacja wypowiedzenia umowy jest sytuacją trudną i to z kilku względów – mówi Radosław Krawczykowski, dyrektor Departamentu Wdrażania Programu Regionalnego Urzędu Marszałkoskiego Województwa Wielkopolskiego. Po pierwsze my jesteśmy zobowiązani w odpowiednim czasie do wydatkowania środków. Nas, tak jak beneficjentów i poszczególnych wnioskodawców, obowiązują harmonogramy wydatkowania środków unijnych. Jeśli te środki nie są w odpowiednio szybkim czasie wydatkowane, to w bilansie ogólnym przepadają. Zarząd Województwa ma głęboką świadomość, że każda realizacja inwestycji o tym charakterze, inwestycji z zakresu ochrony zdrowia, jest ważna, ale jest również kontrowersyjna społecznie. Z pozycji instytucji zarządzającej sytuacja, która nastąpiła w związku z realizacją projektu rozbudowy szpitala była już na takim etapie, że Zarząd Województwa nie mógł dłużej czekać. Ze względu na opóźnienia harmonogramowe i czas, który również z naszej strony został dany na uregulowanie tej sytuacji, w naszym przekonaniu był na tyle długi, że gdyby były faktyczne możliwości realizacji to czas ten był wystarczający do wyprostowania tej sytuacji. Perspektywa finansowa, perspektywa wydatkowania środków to jest perspektywa 2007 – 2013. Nawet tego roku, 2012 nie mamy zbyt wiele. Realizacyjnie zostaje nam ten czas bardzo ograniczony. Nie możemy dalej ryzykować środków publicznych, środków unijnych na wydatkowanie inwestycji, która stoi pod dużym znakiem zapytania. Dyrektor ZOZ-u Włodzimierz Pilarczyk cały czas wierzy w to, że jeżeli Starostwo Powiatowe przystąpiłoby do projektu jako współbeneficjent, to inwestycja zostałaby dokończona w planowanym terminie. Z jednej strony ubolewam, że to jest pierwsze spotkanie w składzie: członkowie Zarządu Powiatu, dyrektor Departamentu Wdrażania Projektu Regionalnego i Zespół Opieki Zdrowotnej – mówi dyrektor ZOZ Włodzimierz Pilarczyk. Ja wielokrotnie prosiłem o spotkanie również z Marszałkiem Województwa, żeby pewne rzeczy uporządkować i ustalić. Podczas spotkania z dyrektor Chałupką w styczniu tego roku, kiedy określiliśmy jakie jeszcze dokumenty trzeb dostarczyć, żeby nastąpiło rozliczenie, myśmy te dokumenty dostarczyli i tak naprawdę do dnia dzisiejszego te dokumenty nie zostały ocenione w sensie rozliczenia wniosku rozliczeniowego. Stało się tak dlatego, że Departament Wdrażania Programu Regionalnego oczekiwał od Starostwa Powiatowego, żeby dał stosowne zabezpieczenie. Przypomnę, że w piśmie z października 2011 roku pani dyrektor Kamila Chałupka proponowała, by z jednej strony wystawić weksel przez beneficjenta wraz z poręczycielem przez organ założycielski. Po drugie gdyby ewentualnie była wystawiona gwarancja bankowa, to żeby była ona wystawiona na zlecenie organu założycielskiego, na rzecz instytucji zarządzającej. Jako trzecia możliwość przedstawiła poręczenie według prawa cywilnego pomiędzy organem założycielskim, a instytucją zarządzającą za zobowiązania beneficjenta wynikające z umowy finansowania. Kiedy rozmawialiśmy na ten temat z dyrektorem Krawczykowskim jeszcze w październiku ubiegłego roku, od razu sugerowałem, że są to uwarunkowania, delikatnie mówiąc, bardzo drogie. Żeby zapewnić jakąś gwarancję bankową trzeba za unieruchomione środki finansowe istotnie zapłacić. Potem pod moją niewiedzę, ja po prostu nie byłem informowany o tym, że starostwo rozmawia z Urzędem Marszałkowskim, były prowadzone na ten temat rozmowy i efektem tego było m.in. pismo wicemarszałka Wojtasiaka, który proponował, by Starostwo Powiatowe przystąpiło do tego projektu w formie współbeneficjenta. Wydaje się, że to była jeszcze daleko idąca forma zaproponowana ze strony Urzędu Marszałkowskiego, by rzeczywiście dać gwarancje takie, że Urząd Marszałkowski nie będzie musiał wydatkować pieniędzy ze swojego własnego budżetu w sytuacji gdyby było niepowodzenie inwestycji. Rozumiem, że byłoby nadzorowanie ze strony Starostwa Powiatowego i prawdopodobieństwo niepowodzenia byłoby istotnie mniejsze. Chciałem wyrazić wielki żal. Doskonale zdaję sobie sprawę z całej sytuacji, że mieliśmy nierzetelnego wykonawcę, nierzetelnych inspektorów nadzoru, nierzetelnego kierownika budowy, co podnoszone jest w tym piśmie, czego my też nigdy nie ukrywaliśmy, bo jeżeli ktokolwiek mówi coś na temat ekspertyzy, to ta ekspertyza była przecież zlecona przez ZOZ. To my wstrzymaliśmy budowę. W sensie prawnym wstrzymał ją Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, ale też w swoich opiniach oparł się na opinii, którą my zleciliśmy do pana Przybułowicza i PINB tak naprawdę dał nam nakaz wykonania wielu prac, ale nie wskazał, żebyśmy jako ZOZ postąpili w którymkolwiek miejscu źle. My nie mamy żadnego oskarżenia, nie było dla nas żadnego mandatu. Po prostu my zrobiliśmy wszystko, co w takiej sytuacji można było zrobić, czyli przeprowadziliśmy przetarg, po przetargu zatrudniliśmy firmę, przeprowadziliśmy przetarg na inspektorów nadzoru, kierownikiem tejże budowy był pracownik firmy Gold-Bud, która wygrała ten przetarg. Również była umowa, jeżeli chodzi nadzór autorski i projektanta. W związku z tym od strony formalnej naprawdę wszystko było spełnione. Ja cały czas uważam, że nawet gdyby dzisiaj pan dyrektor zmienił tą decyzję, a starostwo przystąpiło jako współbeneficjent, jestem przekonany, że dokończylibyśmy do końca przyszłego roku i wydaje mi się, że tracimy wielką okazję, bo nasz szpital powinien wyglądać zupełnie inaczej i może jeszcze cały czas zupełnie inaczej wyglądać, bo mamy środki na naprawy, które należy wykonać posiadamy. W tej chwili wolałbym tak naprawdę wydać te środki na naprawienie tych niedoróbek, które są, niż wydawać je np. na zwracanie pieniędzy do Ministerstwa Finansów i po części na odsetki do Urzędu Marszałkowskiego, bo te pieniądze mogły być spokojnie wbudowane w nasz szpital i cała ta sytuacja może jeszcze wyglądać inaczej. Spotykamy się trochę późno w tym składzie. Zabrakło nam jeszcze na pewno spotkania z członkami Zarządu Województwa Wielkopolskiego, o które prosiłem pana starostę, ale pan starosta informował mnie, że Urząd Marszałkowski nie chce ze starostwem rozmawiać dla tego, że starostwo powiatowe nie jest stroną tego projektu. W związku z tym nie było takiego spotkania.
Z opinią dyrektora Włodzimierza Pilarczyka nie do końca zgadza się Urząd Marszałkowski, dla którego podjęcie decyzji o zerwaniu umowy nie było łatwe, bowiem chodzi o rozbudowę szpitala. Kilka informacji chciałbym sprostować mimo wszystko – mówi dyrektor Radosław Krawczykowski. Przyzna pan, że nigdy nie odmawiałem panu spotkania. Zawsze kiedy dysponowałem czasem spotykaliśmy się wielokrotnie. Takich spotkań odbywaliśmy wspólnie wiele w dobrej atmosferze z próbą poszukiwania rozwiązania. Faktem jest, że w tym spotkaniu, o którym pan wspominał udział wzięła moja zastępczyni. To wynikało z zupełnie obiektywnych przesłanek – nie było mnie w wtedy na miejscu, ale takie spotkanie miało miejsce. Dlaczego każde spotkanie nie odbywało się w państwa wspólnym gronie, to jest pytanie nie do mnie, tylko to jest pytanie do państwa. Jeżeli chodzi o kwestie zabezpieczenia finansowego należytej realizacji i możliwości tej realizacji, ja od samego początku pozostawałem i pozostaję w takim przekonaniu i zarząd był o tym zresztą informowany, także tutaj jeżeli mówimy, że nie było możliwości spotkania się z zarządem to wierzcie mi państwo, że kwestiami merytorycznymi muszą się zajmować departamenty merytoryczne i my od tego jesteśmy, natomiast zarząd o przebiegu każdej takiej poważnej sytuacji jest informowany. Oczywiście mamy kilka tysięcy takich spraw i nie jesteśmy w stanie z zarządem dyskutować na każdy szczegółowy temat, ale oczywiście taka informacja była przekazana zarządowi, bo musi być. Trudne tego typu sytuacje dotyczą zresztą nie tylko powiatu jako beneficjenta. Mamy teraz dwa duże projekty drogowe, gdzie też stoimy przed poważnymi decyzjami co do dalszej realizacji, co do kontynuacji wypowiadania umów. I też bardzo podobne problemy z wykonawstwem i też bardzo duży problem co do budżetu województwa. Pytanie czy pewne inwestycje będziemy w stanie dalej realizować. Tego typu problemy w wykonawstwie się pojawiają. Jeżeli chodzi o kwestie zabezpieczeń to tu o tyle nie mogę się z panem dyrektorem zgodzić, że jest jeszcze pismo z dnia 19 września, w którym byliście państwo informowani o konieczności znalezienia czy wypracowania właściwego zabezpieczenia finansowego. To było pismo kierowane do pana, albowiem takie zdanie z naszej strony: „Raz jeszcze podkreślam, że instytucja zarządzająca wyraża gotowość złożenia rzeczowej i finansowej realizacji projektu pod warunkiem wypracowania przez beneficjenta i organ założycielski (to jest Starostwo Powiatowe w Gnieźnie) bezpiecznych prawno-finansowych rozwiązań umożliwiających dalszy prawidłowy przebieg realizacji inwestycji”. I tak naprawdę to po państwa stronie powinna leżeć chęć i sposób wypracowania takich rozwiązań. Te nasze propozycje, które były skierowane do starostwa, były pewnym pomysłem jak z sytuacji wyjść, ale oczywiście decyzja zawsze leży po stronie beneficjenta. No i tego kto te środki ewentualnie zabezpiecza. Padło stwierdzenie, że państwo nie wiedzieliście konieczności wypracowania tego modelu. Tutaj muszę jeszcze raz zaprzeczyć. Nie – ta wiedza również dla państwa była dostępna formalnie od 19 września 2011, a tak naprawdę jeszcze wcześniej. Jeśli chodzi o samą korespondencję ze starostwem to ona faktycznie była prowadzona ze starostwem, ale wynikała z tego, że to starostwo pisemnie nas się zapytywało, a my starostwu pisemnie odpowiadaliśmy. To były dwie odpowiedzi, gdzie nie my byliśmy inicjatorem tylko starostwo. Co do kwestii wielkości finansowych, to tutaj z mojej strony i ze strony zarządu istniała zawsze wielka obawa, po tych trudnościach, które się pojawiły, że te faktyczne koszty będą większe. To tak naprawdę też się w jakiś sposób potwierdzało z państwa strony. 13 grudnia miała odbyć się sesja, na której miało dojść do podniesienia wkładu finansowego i wtedy te kosztorysy szacowane byłyby na ponad 33 ml zł. Ja rozumiem, że jest obawa ze strony starostwa, że po prostu na to starostwa nie stać. Tu się w tym sensie nie mogę zgodzić z opinią państwa prezentowaną w tym momencie. Jak czytam komentarze prasowe z 13 grudnia, państwo również zostaliście przekonani, że tak naprawdę 8 mln zł jest konieczne do dopięcia kosztorysu finansowego inwestycji. Dopięcie kosztorysu finansowego, czyli tego co po stronie wkładu jest konieczne. Jeszcze inną kwestią pozostaje kwestia właściwego zabezpieczenia umowy, to o czym pan dyrektor wspomniał. Tutaj wypracowaliśmy dość dogodną naszym zdaniem formułę wejścia ze strony powiatu w zabezpieczenie finansowe inwestycji jako współbeneficjenta. Wtedy starostwo i ZOZ solidarnie ponoszą odpowiedzialność finansową, przy czym jednoznacznie trzeba powiedzieć, że de facto to odpowiedzialność leży głównie po stronie starostwa. Ja rozumiem tą dzisiejszą sytuację tak, że bezpośrednią przyczyną są jednak istotne wady i naruszenia, które jednak na tej budowie zaszły. To jest fakt bezsporny. Fakt braku należytego nadzoru jest faktem bezspornym. Bezsporne również jest to, że doszło do naruszenia w tym sensie umowy i wydatkowania środków. Bezsporne jest również to, że harmonogram realizacji inwestycji miał się kończyć na roku 2011, a mamy już dawno po tym czasie. Z naszej strony zawsze istniała daleko idąca wola, żeby ta inwestycja była realizowana dalej, ale z gwarancją taką, że przekazywane przez nas środki finansowane będą we właściwy sposób zabezpieczone, że my jako samorząd województwa nie poniesiemy ryzyka, że jeżeli w tej inwestycji coś się jeszcze wydarzy, to nie zostaniemy w takiej sytuacji, że za chwilę ze względów technicznych, finansowych, prawnych dojdzie do wstrzymania realizacji inwestycji. Wtedy wszyscy jesteśmy w dużo większym problemie. Dużo większe kwoty zostały wydatkowane – dużo większe kwoty z odsetkami trzeba zwrócić. To jest trudna sytuacja, bo to jest szpital. Przyznam, że dużo łatwiej zawsze jest dyskutować kiedy mamy projekt gospodarczy.
Gnieźnieński szpital miał być placówką na miarę wymogów Unii Europejskiej. Nowoczesny budynek miał przyciągać wzrok, a okazuje się, że prawdopodobnie przez wiele lat będą to kolejne mury straszące każdego, kto będzie przejeżdżał Trasą Zjazdu Gnieźnieńskiego. ZOZ może jeszcze wystąpić na drogę sądową, bowiem umowa daje możliwość podjęcia sporu. W tej chwili dyrektor Włodzimierz Pilarczyk czeka na opinię prawników biegłych w prawie unijnym.