Poseł Zbigniew Dolata zarzucił senatorowi Piotrowi Gruszczyńskiemu nieznajomość prawa wyborczego. Wszystko za sprawą oświadczenia złożonego przez senatora, że zwróci pieniądze, które otrzymał od Rajmunda Gąsiorka na kampanię wyborczą. Teraz Piotr Gruszczyński „odbija piłeczkę”.
Afera norkowa ma się dobrze i ciągle na światło dzienne wypływają kolejne sprawy. Tym razem wracamy do tematu zwrotu pieniędzy (do którego nie dojdzie) Rajmundowi Gąsiorkowi przez senatora Piotra Gruszczyńskiego. W momencie, kiedy senator stwierdził, że odda biznesmenowi 10 tys. zł, które otrzymał na kampanię wyborczą, poseł Zbigniew Dolata oznajmił, że nie można tego zrobić, ponieważ zabrania tego prawo wyborcze. W związku z tym, że poseł Zbigniew Dolata permanentnie wprowadza opinię publiczną w błąd, postanowiłem sprawdzić czy rzeczywiście i tym razem powiedział nieprawdę stwierdzając, że nie mogę oddać pieniędzy Rajmundowi Gąsiorkowi – mówi senator Piotr Gruszczyński. Rozmowę z osobą, która jest kompetentna przeprowadziła Monika Boruszewska. Asystentka senatora szczegółowo wyjaśniła w jaki sposób pieniądze mogą wrócić do sponsora. Rozmawiałam w tej sprawie z Krzysztofem Lorencem, dyrektorem Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych – mówi Monika Boruszewska. Zadałam pytanie odnośnie tego, czy senator Piotr Gruszczyński może zwrócić pieniądze w sposób zgodny z prawem. W odpowiedzi uzyskałam informację, że można zwrócić pieniądze prawidłowo wpłacone na Fundusz Wyborczy. Można je zwrócić dlatego, że są to pieniądze wpłacone na Fundusz Wyborczy, a nie na konto Komitetu Wyborczego. Z Funduszu Wyborczego pieniądze przekazywane są na Komitet Wyborczy. Fundusz Wyborczy jest stały, czyli możemy te pieniądze zwrócić w sposób legalny. Nie skończyło się jednak na wyjaśnieniu w jaki sposób można zwrócić pieniądze otrzymane na kampanię wyborczą. Senator odniósł się do wykorzystania przez posła kopert sejmowych podczas prowadzenia kampanii wyborczej. Chcę się odnieść do kolejnej wypowiedzi posła Dolaty, który po raz kolejny wprowadził opinię publiczną w błąd – dodaje senator. Wojciech Krawczyk na swojej ostatniej konferencji prasowej odniósł się do artykułu z Głosu Wielkopolskiego, w którym stwierdzono, że parlamentarzysta PiS-u wykorzystał koperty sejmowe na rzecz swojej kampanii. Okazało się, że w Gnieźnie doszło do podobnej sytuacji. To samo, w ocenie Wojciecha Krawczyka, zrobił poseł Dolata. Jest to o tyle niepokojące, że poseł Dolata wykazuje dużą wrażliwość w związku z pieniędzmi, które były wpłacane na rzecz kampanii wyborczej legalnie, natomiast nie dostrzegł, że tak naprawdę sam złamał prawo. Jeżeli ktoś tak bardzo interesuje się pieniędzmi prywatnymi, które są wpłacane zgodnie z prawem, to nie rozumiem dlaczego nie dostrzega, że tak samo trzeba szanować i zwracać uwagę na pieniądze publiczne. A pieniędzmi publicznymi są wszelkie materiały, które my otrzymujemy z parlamentu. W mojej ocenie wykorzystywanie kopert do celów kampanii wyborczej jest złamaniem prawa dotyczącego ordynacji wyborczej. Ja nie chcę maltretować posła Dolaty. Tym zajmą się odpowiednie służby. Natomiast chciałbym powiedzieć posłowi Dolacie, że jeżeli szuka się belki w czyimś oku, to trzeba sprawdzić, czy w swoim oku nie ma się belki, która przesłania właściwy kąt patrzenia. Po konferencji Wojciecha Krawczyka poseł Dolata stwierdził, że ta akcja jest inspirowana przeze mnie. Informuję, że poseł po raz kolejny wprowadza opinię publiczną w błąd. Mnie w kampanii wyborczej wsparło kilka osób, wiec może powinno być kilka pomówień. Poseł Dolata stwierdza, że wsparcie finansowe jakiejkolwiek osoby jest to przykład korupcji politycznej. Informuję, że podejmuję w związku z tą wypowiedzią działania prawne. Nie może być tak, że w naszym mieście pojawił się polityk, który przyjechał tu z innego powiatu i pozwala sobie parę razy w ciągu roku pomawiać inne osoby. Poseł Dolata osiągnął specjalizację wysokiej klasy, wykazuje tutaj niezwykłą zręczność, ale kredyt wykorzystania tych pomówień w stosunku do mojej osoby całkowicie się wyczerpał. Daję szansę posłowi Dolacie do końca grudnia na przeproszenie mnie. Wygląda na to, że parlamentarzyści zasypią się pozwami sądowymi, a mediom i opinii publicznej dadzą dużo miejsca do oceny całej sytuacji i osób w niej uczestniczących.