Zwykle milcząco się zakłada, że jak auto jest drogie, to powstaje z połączenia drogich części. Zaskakująco często nie jest to prawdą. Drogie auta mają zwykle potężny silnik, nietypowe blachy, są tu i ówdzie wzmocnione, ale gdyby przyjrzeć się im dokładnie, to okaże się, że w wielu miejscach zastosowane są części z naprawdę niewysokiej półki.
Fordy z początku XXI wieku
Drogie modele Forda z początku XXI wieku, w tym sztandarowy w tej klasie Ford GT, były naprawdę dopracowanymi konstrukcjami, których zakup oznaczał utratę wcale nie takiej małej fortuny. I oczywiście – w przedziale silnika działy się cuda i to tutaj powstawał główny koszt samochodu. Wzmocnione zawieszenie, potężne silniki, hamulce, które były w stanie zatrzymać rozpędzoną potęgę. Z drugiej strony: cała masa przełączników była dokładnie taka sama, jak w modelach z podstawowej gamy. GT miał przełączniki identyczne z tymi autami, które wtedy wyjeżdżały masowo z salonów, a które dziś kosztują dosłownie kilka złotych.
Lotus Evora
To auto nie ma praktycznie nic wspólnego z salonowymi modelami żadnej marki. A że drogie – to poniekąd cecha charakterystyczna tej marki. Z drugiej strony – to auto miało też parę całkowicie zbędnych elementów. Na przykład egzemplarze bez składanych lusterek miały silnik do ich obsługi. To trochę tak, jak dziś – gdyby rozkodować na bestvin.pl wyposażenie dobrego auta, to będzie ono ubogie, ale po wizycie u elektronika okazuje się, że sporą część funkcji (za które płaci się często kilkadziesiąt tysięcy złotych) można po prostu włączyć w komputerze. Lotus Evora miał natomiast silnik obsługujący lusterka, ale mógł nie mieć wyłącznika. To żaden problem – produkowany seryjnie (i masowo) Ford Focus miał dokładnie taki, jaki był potrzebny.
MG XPower SV
To samochód, o którym wiele osób nawet nie słyszało – bardzo krótka seria, bardzo wysoka cena, a jednak od przodu jest w nim coś znajomego. Od razu też dodajmy, że to nie jest pojedynczy przypadek. Skąd to podobieństwo? Stąd, że przednie lampy zostały przeniesione bez żadnych zmian z Punto MK2. Ten ostatni na pewno nie może zostać uznany za auto z choćby średniej półki. Kiedy dziś sprawdza się historię punciaków w carVertical, to masowo wyłażą tam i niedoróbki producenta, i to, jak mało to auto było warte dla właścicieli. Warto w tym miejscu jeszcze dodać, że przeniesienie lamp nie jest niczym niezwykłym, choć zwykle dotyczyło tylnych świateł – przy przenoszeniu z Volkswagena do Lamborghini przynajmniej obrócono je o 90°, ale często projektanci nie zawracali sobie tym głowy.
Lamborghini Murcielago
Ostatnie auto na liście to prawdziwa legenda – Murcielago do dziś jest dla wielu osób autem z marzeń. Na szczęście można poczuć jego klimat, wsiadając za kółko nieszczególnie udanego (i przy okazji dość taniego) Rovera 45. Co prawda to tylko namiastka, ale do Lamborghini przeniesiony został kompletny panel sterowania temperaturą. Niby nic, ale przy aucie na tym poziomie można by się spodziewać dbałości o każdy detal. Najwyraźniej jednak okazało się, że Rover zadbał o nią tak bardzo, że to już było nie do przebicia. I to chyba najbardziej zaskakujący z przeszczepów tanich części do drogich aut, zwłaszcza że Rover nie powinien być dumny z tego projektu.