Nowy dyrektor gnieźnieńskiego ZOZ-u nie ma przed sobą łatwego zadania. Został powołany na stanowisko w okresie, kiedy budowa nowego gmachu jest na ukończeniu. Czy poradzi sobie z bieżącymi problemami?
Jeżeli chodzi o wsparcie zarządu to jest ono pełne i to wprowadzenie było niezwykle sympatyczne i bardzo pomocne, przez co już drugiego dnia czułem się jakbym pracował w tym miejscu już bardzo długo i mam nadzieję, że tak pozostanie – mówi Grzegorz Sieńczewski. Na swój temat to, co mogę powiedzieć to to, że w ostatnim czasie zajmowałem się również inwestycją rozbudowy szpitala w Poznaniu, tak więc płynnie przechodzę z jednego placu budowy na drugi. Znane są mi dobrze realia budowy, na których miałem możliwość pierwszy raz uczestniczyć, dlatego nie jest to dla mnie niespodzianką i nie są dla mnie niespodzianką problemy projektowe, wykonawcze. To wszystko przerabiałem u siebie i mam w tym doświadczenie, jest mi zdecydowanie łatwiej. Myślę, że zarówno moje wykształcenie, jak i dotychczasowe doświadczenie dają gwarancję, że ten szpital po pierwsze powstanie do końca, po drugie uda się nam go sprawnie przenieść i kolejnym priorytetem jest scalenie go w jednym miejscu. Problemy tego szpitala nie są problemami, które odbiegałyby od problemów całej służby zdrowia, która jak wiemy jest dzisiaj w kiepskim stanie, dlatego na szczęście, póki co nic nie zaskoczyło mnie negatywnie. Wszystkie problemy, z którymi tutaj się spotykam, to są problemy, na które byłem gotowy i nie mam negatywnych odczuć w tej kwestii. Natomiast największym zadaniem jest teraz ułożenie sobie takiego sprawnego planu przeniesienia szpitala i sprawnych odbiorów, bo o ile rozbudowa idzie terminowo, a w zasadzie jest nawet lepiej niż zakładał harmonogram, to najważniejsze będzie teraz sprawnie przenieść wszystkie oddziały i przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo wszystkim pacjentom.