Polskie przewodnictwo w Radzie UE w opinii Francuzów ma szansę zmienić oblicze Europy – wyrwać ją z marazmu i porwać do tańca, niczym w spocie reklamującym polską prezydencję. Rozczarowana, znudzona Europa ma dać się uwieść polskiemu euroentuzjazmowi, który ożywi w niej ducha wspólnoty i ponownie wprowadzi na drogę gospodarczego rozwoju. Czy rzeczywiście tak będzie? Czy francuski punkt widzenia okaże się proroczy?
Odkąd Polska objęła prezydencję w Radzie UE zdecydowanie zwiększyła się częstotliwość pojawiania się artykułów w prasie zagranicznej, poświęconych sprawom naszego kraju. Wzrost zainteresowania mediów europejskich i światowych jest zjawiskiem jak najbardziej pożądanym. Kluczową kwestię stanowi kontekst, w jakim polska prezydencja będzie ukazywana. Choć poprawa wizerunku na arenie międzynarodowej nie jest celem samym w sobie, nie sposób nie zgodzić się z faktem, że lepsze postrzeganie pomaga osiągnąć cele i umacnia pozycję międzynarodową kraju. Mając już pierwszy miesiąc polskiego przywództwa w UE za sobą chcemy sprawdzić jak polska prezydencja jest odbierana przez francuską prasę. Jej głos jest znaczący ze względu na pierwszoplanową rolę, jaką pełni Francja w strukturach unijnych. Jako jeden z pionierów i głównych zwolenników integracji europejskiej wywiera duży wpływ na kształtowanie nastrojów zarówno na międzynarodowej scenie politycznej, jak i wśród europejskiej opinii publicznej.
LE MONDE „Polska prezydencja w Radzie Europy: od marzeń do rzeczywistości”
„Od upadku komunizmu Polska poczyniła ogromny krok naprzód. W porównaniu do sytuacji sprzed 1989r., kontrast jest uderzający. Krajowi będącemu kiedyś synonimem nieefektywności i niedostatku udało się zmienić swój wizerunek poprzez odpowiedzialną politykę i ducha przedsiębiorczości Polaków. Najnowszy przykład: kraj może pochwalić się, że jako jedyny kraj UE nie doświadczył recesji w 2010 roku.”
Jednoznacznie pozytywna wymowa tego cytatu, pochodzącego z dziennika Le Monde, z pewnością dostarcza naszemu krajowi powodów do zadowolenia. Rozwój gospodarczy, który obserwowaliśmy na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, ma duży wpływ nie tylko na poprawę sytuacji wewnętrznej w naszym kraju, ale także oddziałuje na zmianę stereotypów kształtujących negatywny wizerunek Polski. Pozytywna ocena przemian, jakie dokonały się w efekcie transformacji ustrojowej dobrze świadczy o Polsce i pomaga w wytworzeniu przyjaznej atmosfery wokół polskiej prezydencji. Półroczne przewodnictwo w Radzie UE to nie tylko szansa na poprawę wizerunku, ale także duże wyzwanie, któremu kraj obejmujący przywództwo musi sprostać. Jak czytamy dalej w artykule:
„Na płaszczyźnie politycznej, Polska musi się dziś zmierzyć ze zmianą paradygmatu: konieczna jest zmiana roli z państwa-odbiorcy na przywódcę poszerzonej UE. Priorytety polskiej prezydencji można podsumować w trzech słowach: wzrost gospodarczy, bezpieczeństwo i otwartość. Odzwierciedlają one ambicję wprowadzenia nowej energii, która pomoże zmobilizować, wątpiącą samą w siebie Europę.”
"Pozostaje mieć nadzieję, że Polsce, bogatej w doświadczenia, uda się na nowo ożywić ducha europejskiego, gdyż w tym przypadku jej powodzenie będzie sukcesem wszystkich Europejczyków"
Jak widać od polskiej prezydencji oczekuje się, że nada ona impuls do wewnętrznych zmian. Po ostatnich niepowodzeniach związanych z recesją i nasileniu się tendencji dezintegracyjnych UE przechodzi także swoisty kryzys morali członków wspólny. Remedium na to schorzenie ma być zmiana podejścia, sposobu patrzenia na idee wspólnoty. Prointegracyjna postawa Polski daje szansę na ponowne rozbudzenie ducha współpracy. W opinii autora artykułu w interesie Polski leży zmiana swojego statusu, jako członka UE. Podkreśla przy tym znaczącą rolę, jaką odegrały europejskie fundusze strukturalne w polskim wzroście gospodarczym. By dobrze wykorzystać szansę, jaką daje sześciomiesięczna prezydencja w Radzie, Polska powinna powoli rezygnować z roli państwa beneficjenta i zacząć siebie postrzegać, jako pełnoprawnego współprzywódcę Zjednoczonej Europy.
„Kraje, które dotychczas postrzegały Polskę głównie jak beneficjenta, pochłaniającego lwią część europejskich funduszy strukturalnych (mam tu na myśli właśnie Francję), teraz mogą mieć poczucie, że to była dobra inwestycja. Środki, które Unia przekazywała Polsce w ostatnich kilkunastu latach procentują. Jest to nie tylko zysk dla Polski ale i całej Europy” – mówi Szymon Cieśla analityk z firmy DC Consultant z Poznania.
„Polska prezydencja, czyli koniec „Nowej Europy”
Sam tytuł artykułu, który ukazał się w Le Monde wprowadza pewien dysonans. Jednak jak czytamy dalej autor wcale w ten sposób nie wróży rychłego upadku Wspólnoty podczas polskiej prezydencji. Wręcz przeciwnie, spodziewa się po niej wewnętrznego scalenia, zakończenia podziału na „Nową” i „Starą” Europę. Podział ten dało się wyraźnie odczuć w kwestii stosunku poszczególnych grup do Stanów Zjednoczonych. Kraje „Starej” Europy opowiadały się w znacznej większości za zdystansowaniem relacji, z kolei młodsi członkowie UE, w tym głównie Polska, postrzegali siebie, jako sojuszników polityki amerykańskiej. Ta różnica zdań w przeszłości, stawała się przyczyną konfliktów wewnętrznych na osi państw Starej i Nowej Europy. Najdobitniejszym tego przykładem była kwestia wojny w Iraku z 2003 roku, która dokonała polaryzacji stanowisk wewnątrz Unii Europejskiej. Gdy Polacy wraz innymi państwami „Nowej” Europy jednoznacznie opowiedzieli się za wkroczeniem amerykańskich wojsk do Iraku, pod ich adresem podały ostre słowa prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, który ganiąco stwierdził, że nowe kraje członkowskie „straciły doskonałą okazję do tego by się zamknąć”. Według francuskiego politologa Cadiera to już jest jednak przeszłość. Polska polityka zagraniczna w ostatnich latach wyraźnie zmieniła punkt ciężkości na zdecydowanie proeuropejski. „Polska jest jednym z głównych orędowników idei Europy zaangażowanej na scenie międzynarodowej"– twierdzi Cadier. Ponadto zauważa, że planowany kierunek polityki zagranicznej prowadzonej podczas polskiej prezydencji wyraźnie zaznaczony jest na wschód. Według autora dotychczas chłodne stosunki pomiędzy Polską a Rosją ulegają stopniowemu ociepleniu, głównie za sprawą podjęcia debaty dotyczącej pamięci historycznej. Co prawda owe zbliżenie ma "charakter bardziej taktyczny niż strategiczny", jednak bądź, co bądź może się pozytywnie odbić na relacjach UE-Moskwa.
Le Figaro: „Wzrost gospodarczy: priorytet polskiej prezydencji”.
Również dziennik Le Figaro nawiązuje do Partnerstwa Wschodniego, które stało się jednym z priorytetów polskiej prezydencji. W tym aspekcie przewodnictwo w Radzie UE daje Polsce dobrą okazję do zacieśnienia współpracy pomiędzy Białorusią i Ukrainą. Na wrzesień bowiem został zaplanowany szczyt, mający na celu wzmocnienie stosunków politycznych i gospodarczych między UE i krajami byłego ZSRR (Ukrainą, Mołdawią, Białorusią, Armenią, Azerbejdżanem i Gruzją). W trakcie jego trwania Polska liczy na zakończenie negocjacji w sprawie układu o stowarzyszeniu i handlu z Ukrainą.
Nawiązując do całości artykułu w tym przypadku tytuł nie jest podchwytliwy. Jeśli priorytety polskiej prezydencji należałoby określić w dwóch słowach to według Le Figaro byłby to „wzrost gospodarczy”. Pogrążona w kryzysowym marazmie Europa, potrzebuje nowych bodźców, które pomogą jej znowu wkroczyć na ścieżkę ekonomicznego rozwoju. Polska współpracując z Danią i Cyprem będzie działać na rzecz zrównoważonego wzrostu, który przede wszystkim powinien być oparty na wzmocnieniu jednolitego rynku i wsparciu usług elektronicznych. Jako komentarz dotyczący programu i celów polskiej prezydencji została zacytowana optymistycznie brzmiąca wypowiedź polskiego Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego: „Wierzymy, że dzięki pobudzeniu wzrostu gospodarczego uda nam się w Europie wzmocnić ducha solidarności i potrzebę dalszego rozszerzania granic Wspólnoty”.
Francuzi wierzą w nas. Pozytywne podejście francuskiej prasy do polskiej prezydencji korzystnie wpływa na zmianę sposobu postrzegania naszego kraju. Francuzi nie ukrywają, że jeśli któryś z krajów jest w stanie poruszyć Zjednoczoną Europę i wprowadzić ją na drogę zmian, to jest to właśnie Polska. Dzięki dobrym wynikom gospodarczym i dynamicznemu wzrostowi, stanowi dowód na to, że nawet pomimo recesji wciąż można utrzymać zmianę PKB na dodatnim poziomie. Ambitne cele w połączeniu z polskim euroentuzjazmem dają nadzieje na to, że okres polskiej prezydencji UE zapisze się jako ten, który rzeczywiście przyczynił się do zmian. Jak będzie, czas pokaże. Ambicje, podobnie jak oczekiwania, są spore. Jedno jest jednak pewne: powodzenie polskiego przewodnictwa w Radzie UE leży w interesie zarówno Polski jak i całej Europy.
LE MONDE „Polska prezydencja w Radzie Europy: od marzeń do rzeczywistości”
„Od upadku komunizmu Polska poczyniła ogromny krok naprzód. W porównaniu do sytuacji sprzed 1989r., kontrast jest uderzający. Krajowi będącemu kiedyś synonimem nieefektywności i niedostatku udało się zmienić swój wizerunek poprzez odpowiedzialną politykę i ducha przedsiębiorczości Polaków. Najnowszy przykład: kraj może pochwalić się, że jako jedyny kraj UE nie doświadczył recesji w 2010 roku.”
Jednoznacznie pozytywna wymowa tego cytatu, pochodzącego z dziennika Le Monde, z pewnością dostarcza naszemu krajowi powodów do zadowolenia. Rozwój gospodarczy, który obserwowaliśmy na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, ma duży wpływ nie tylko na poprawę sytuacji wewnętrznej w naszym kraju, ale także oddziałuje na zmianę stereotypów kształtujących negatywny wizerunek Polski. Pozytywna ocena przemian, jakie dokonały się w efekcie transformacji ustrojowej dobrze świadczy o Polsce i pomaga w wytworzeniu przyjaznej atmosfery wokół polskiej prezydencji. Półroczne przewodnictwo w Radzie UE to nie tylko szansa na poprawę wizerunku, ale także duże wyzwanie, któremu kraj obejmujący przywództwo musi sprostać. Jak czytamy dalej w artykule:
„Na płaszczyźnie politycznej, Polska musi się dziś zmierzyć ze zmianą paradygmatu: konieczna jest zmiana roli z państwa-odbiorcy na przywódcę poszerzonej UE. Priorytety polskiej prezydencji można podsumować w trzech słowach: wzrost gospodarczy, bezpieczeństwo i otwartość. Odzwierciedlają one ambicję wprowadzenia nowej energii, która pomoże zmobilizować, wątpiącą samą w siebie Europę.”
"Pozostaje mieć nadzieję, że Polsce, bogatej w doświadczenia, uda się na nowo ożywić ducha europejskiego, gdyż w tym przypadku jej powodzenie będzie sukcesem wszystkich Europejczyków"
Jak widać od polskiej prezydencji oczekuje się, że nada ona impuls do wewnętrznych zmian. Po ostatnich niepowodzeniach związanych z recesją i nasileniu się tendencji dezintegracyjnych UE przechodzi także swoisty kryzys morali członków wspólny. Remedium na to schorzenie ma być zmiana podejścia, sposobu patrzenia na idee wspólnoty. Prointegracyjna postawa Polski daje szansę na ponowne rozbudzenie ducha współpracy. W opinii autora artykułu w interesie Polski leży zmiana swojego statusu, jako członka UE. Podkreśla przy tym znaczącą rolę, jaką odegrały europejskie fundusze strukturalne w polskim wzroście gospodarczym. By dobrze wykorzystać szansę, jaką daje sześciomiesięczna prezydencja w Radzie, Polska powinna powoli rezygnować z roli państwa beneficjenta i zacząć siebie postrzegać, jako pełnoprawnego współprzywódcę Zjednoczonej Europy.
„Kraje, które dotychczas postrzegały Polskę głównie jak beneficjenta, pochłaniającego lwią część europejskich funduszy strukturalnych (mam tu na myśli właśnie Francję), teraz mogą mieć poczucie, że to była dobra inwestycja. Środki, które Unia przekazywała Polsce w ostatnich kilkunastu latach procentują. Jest to nie tylko zysk dla Polski ale i całej Europy” – mówi Szymon Cieśla analityk z firmy DC Consultant z Poznania.
„Polska prezydencja, czyli koniec „Nowej Europy”
Sam tytuł artykułu, który ukazał się w Le Monde wprowadza pewien dysonans. Jednak jak czytamy dalej autor wcale w ten sposób nie wróży rychłego upadku Wspólnoty podczas polskiej prezydencji. Wręcz przeciwnie, spodziewa się po niej wewnętrznego scalenia, zakończenia podziału na „Nową” i „Starą” Europę. Podział ten dało się wyraźnie odczuć w kwestii stosunku poszczególnych grup do Stanów Zjednoczonych. Kraje „Starej” Europy opowiadały się w znacznej większości za zdystansowaniem relacji, z kolei młodsi członkowie UE, w tym głównie Polska, postrzegali siebie, jako sojuszników polityki amerykańskiej. Ta różnica zdań w przeszłości, stawała się przyczyną konfliktów wewnętrznych na osi państw Starej i Nowej Europy. Najdobitniejszym tego przykładem była kwestia wojny w Iraku z 2003 roku, która dokonała polaryzacji stanowisk wewnątrz Unii Europejskiej. Gdy Polacy wraz innymi państwami „Nowej” Europy jednoznacznie opowiedzieli się za wkroczeniem amerykańskich wojsk do Iraku, pod ich adresem podały ostre słowa prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, który ganiąco stwierdził, że nowe kraje członkowskie „straciły doskonałą okazję do tego by się zamknąć”. Według francuskiego politologa Cadiera to już jest jednak przeszłość. Polska polityka zagraniczna w ostatnich latach wyraźnie zmieniła punkt ciężkości na zdecydowanie proeuropejski. „Polska jest jednym z głównych orędowników idei Europy zaangażowanej na scenie międzynarodowej"– twierdzi Cadier. Ponadto zauważa, że planowany kierunek polityki zagranicznej prowadzonej podczas polskiej prezydencji wyraźnie zaznaczony jest na wschód. Według autora dotychczas chłodne stosunki pomiędzy Polską a Rosją ulegają stopniowemu ociepleniu, głównie za sprawą podjęcia debaty dotyczącej pamięci historycznej. Co prawda owe zbliżenie ma "charakter bardziej taktyczny niż strategiczny", jednak bądź, co bądź może się pozytywnie odbić na relacjach UE-Moskwa.
Le Figaro: „Wzrost gospodarczy: priorytet polskiej prezydencji”.
Również dziennik Le Figaro nawiązuje do Partnerstwa Wschodniego, które stało się jednym z priorytetów polskiej prezydencji. W tym aspekcie przewodnictwo w Radzie UE daje Polsce dobrą okazję do zacieśnienia współpracy pomiędzy Białorusią i Ukrainą. Na wrzesień bowiem został zaplanowany szczyt, mający na celu wzmocnienie stosunków politycznych i gospodarczych między UE i krajami byłego ZSRR (Ukrainą, Mołdawią, Białorusią, Armenią, Azerbejdżanem i Gruzją). W trakcie jego trwania Polska liczy na zakończenie negocjacji w sprawie układu o stowarzyszeniu i handlu z Ukrainą.
Nawiązując do całości artykułu w tym przypadku tytuł nie jest podchwytliwy. Jeśli priorytety polskiej prezydencji należałoby określić w dwóch słowach to według Le Figaro byłby to „wzrost gospodarczy”. Pogrążona w kryzysowym marazmie Europa, potrzebuje nowych bodźców, które pomogą jej znowu wkroczyć na ścieżkę ekonomicznego rozwoju. Polska współpracując z Danią i Cyprem będzie działać na rzecz zrównoważonego wzrostu, który przede wszystkim powinien być oparty na wzmocnieniu jednolitego rynku i wsparciu usług elektronicznych. Jako komentarz dotyczący programu i celów polskiej prezydencji została zacytowana optymistycznie brzmiąca wypowiedź polskiego Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego: „Wierzymy, że dzięki pobudzeniu wzrostu gospodarczego uda nam się w Europie wzmocnić ducha solidarności i potrzebę dalszego rozszerzania granic Wspólnoty”.
Francuzi wierzą w nas. Pozytywne podejście francuskiej prasy do polskiej prezydencji korzystnie wpływa na zmianę sposobu postrzegania naszego kraju. Francuzi nie ukrywają, że jeśli któryś z krajów jest w stanie poruszyć Zjednoczoną Europę i wprowadzić ją na drogę zmian, to jest to właśnie Polska. Dzięki dobrym wynikom gospodarczym i dynamicznemu wzrostowi, stanowi dowód na to, że nawet pomimo recesji wciąż można utrzymać zmianę PKB na dodatnim poziomie. Ambitne cele w połączeniu z polskim euroentuzjazmem dają nadzieje na to, że okres polskiej prezydencji UE zapisze się jako ten, który rzeczywiście przyczynił się do zmian. Jak będzie, czas pokaże. Ambicje, podobnie jak oczekiwania, są spore. Jedno jest jednak pewne: powodzenie polskiego przewodnictwa w Radzie UE leży w interesie zarówno Polski jak i całej Europy.
Aleksandra Szafran
Portal Doradca-UE
Portal Doradca-UE