Do tragicznego wypadku na przejeździe kolejowym na Dalkach doszło 2 sierpnia 2018 r. Przypomnijmy – ponad rok temu pociąg pospieszny śmiertelnie potrącił rowerzystkę, która wjechała wprost pod rozpędzony skład. 27 września 2019 r. Sąd Rejonowy w Gnieźnie wydał wyrok w tej sprawie, uznając dróżniczkę winną nieumyślnego doprowadzenia do śmiertelnego wypadku.
Jak wskazał sędzia Hubert Kozłowski, kobieta pełniąca funkcję dróżnika popełniła błąd dokonując zbyt wczesnego otwarcia przejazdu. Sędzia zwrócił także uwagę na tezy wynikające ze szczegółowego raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. Zgodnie z dokumentem do zdarzenia przyczyniło się także zbyt późne hamowanie pociągu przez maszynistę, nie użycie nagłego hamowania przez pomocnika maszynisty oraz niewłaściwe obserwowanie sytuacji drogowej przez rowerzystkę.
Jak mówi obrońca oskarżonej mecenas Jędrzej P. Kwiczor: Moja klientka przyznała się do zarzucanego jej czynu. W sposób niezwykle szczery wyraziła skruchę i wielokrotnie przepraszała rodzinę pokrzywdzonej. Tyle mogła zrobić ze swojej strony. Zaproponowała także zapłatę zadośćuczynienia dla rodziny. Sąd dał wiarę wyjaśnieniom mojej mandantki. Należy zwrócić uwagę, że do wypadku doszło w bardzo upalny dzień, w 10 godzinie pracy. Dróżniczce kilka godzin wcześniej skończyły się napoje, bardzo źle się czuła. Do zdarzenia doszło w okresie kiedy na linii kursowało ponad 100 pociągów dziennie. Wynikało to z objazdu między Poznaniem a Warszawą spowodowanym remontem linii kolejowej w okolicach Konina. Mimo wykonywania obowiązków doszło do ludzkiego błędu. Sąd słusznie stwierdził, że to smutne zdarzenie jest jedynie incydentem w życiu oskarżonej i nie popełni ona więcej żadnego przestępstwa. Dlatego też Sąd nałożył na kobietę karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Szokujące są szczegóły procedur kolejowych. Okazuje się bowiem, że specjalny przycisk do szybkiego opuszczania zapór przejazdowych nie jest łatwo dostępny. Na każdym posterunku przycisk ten jest zaplombowany za pomocą specjalnego drucika i ołowianej plomby. Aby ściągnąć plombę najlepiej posłużyć się ostrym narzędziem. Problem w tym, że w wyposażeniu posterunku narzędzi nie było. Jest to niezwykle zaskakujące, że w razie nagłej sytuacji, gdy liczą się sekundy, trzeba je tracić na dodatkowe odblokowanie urządzenia. Mimo znacznie większego ruchu kolejowego w tym okresie zarządca szlaku nie wprowadził żadnych zmian organizacyjnych dla personelu nadzoru nad ruchem.
Obrońca oskarżonej adw. Jędrzej Kwiczor komentuje: Mawia się, że prawo lotnicze pisane jest krwią. Myślę, że podobnie jest z procedurami kolejowymi. Gdyby moja klientka nie musiała stracić kilku sekund na mocowanie się z plombą przycisku alarmowego, mimo jej błędu być może udałoby się uniknąć tragedii. Nie mogąc szybko zamknąć szlabanów – doszło do utraty cennych sekund. Myślę, że kolej powinna rozważyć zmianę procedur użycia przycisku alarmowego zamykania zapór. Ze swej strony pragnę wyrazić jedynie głębokie wyrazy współczucia dla rodziny pokrzywdzonej oraz mojej klientki. Wszyscy, mimo że byli po dwóch stronach barykady, bardzo przeżyli ten nieszczęśliwy wypadek.
Dróżniczka usłyszała wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata,pięć lat zakazu pełnienia funkcji dróżnika i zadośćuczynienie pieniężne dla rodziny.
Jeden komentarz
W myśl przepisów bhp jest klimatyzacja woda się nie należy…..