W ostatnich tygodniach konflikt na linii poseł Zbigniew Dolata – Zarząd Powiatu i dyrekcja ZOZ-u zdecydowanie narastał. Pojawiła się jednak nadzieja na współpracę w zakresie rozbudowy szpitala.
Najpierw poseł Zbigniew Dolata straszył możliwością zwrotu pieniędzy z dotacji państwowej na rozbudowę szpitala. Później starosta Piotr Gruszczyński oświadczył, że jeżeli będzie konieczność zwrotu jakichkolwiek pieniędzy, szpital zostanie zamknięty. Zaapelował również, aby parlamentarzysta nie przeszkadzał w prowadzeniu inwestycji. Doszło do konfrontacji obu stron w rozgłośni radiowej. W końcu pojawiła się nadzieja na to, że zwaśnione „obozy” znajdą nić porozumienia. Podczas wizyty radnych powiatowych na budowie przy ul. 3 Maja relacje między posłem Zbigniewem Dolatą a dyrekcją ZOZ-u były zdecydowanie lepsze. Parlamentarzysta przyglądał się inwestycji i raczej nie negował działań władz powiatu. Natomiast zastępca dyrektora ZOZ-u, Mateusz Hen, wielokrotnie podkreślał, że znaczną część pieniędzy pozyskano za minionej kadencji. Jednoznacznie dało się odczuć, że obydwu stronom zależy na dokończeniu rozbudowy. Jedynie radna Beata Tarczyńska wielokrotnie podważała działania obecnej dyrekcji, wykazując się brakiem wiedzy w tematyce architektoniczno-budowlanej. Nie przyjrzała się jednak całej inwestycji. Warto również zauważyć, że nie wtórował jej poseł Zbigniew Dolata. Jeżeli poseł Dolata chce, żebym ustąpił ze stanowiska, ustąpię nawet zaraz – mówi Mateusz Hen. Niech tylko zapewni mnie, że wybuduje ten szpital. To jest najważniejsze. Obojgu nam, zresztą nie tylko nam, powinno zależeć na tym, żeby tą inwestycję dokończyć jak najszybciej. Powiat musi mieć szpital. Wiele już tutaj zrobiono, ale wiele jest jeszcze do zrobienia. Wspólnymi siłami na pewno byłoby nam łatwiej. Nie interesuje mnie konflikt na linii poseł Dolata – starosta Gruszczyński. Jeżeli uda nam się wybudować ten szpital razem, oddam swoje nożyczki do przecięcia wstęgi posłowi Dolacie i podziękuję mu za pomoc. Każdy widział co działo się podczas wizyty na budowie. Była starosta negowała co tylko się dało. Nie potrafi nawet zrozumieć, że zwykłe przeniesienie lamp ze starego bloku operacyjnego na nowy oznacza sparaliżowanie szpitala na minimum jeden, dwa dni. Nie rozumie, że zapomniano o jednej, największej i najdroższej sali operacyjnej, na wyposażenie której potrzeba 5 milionów złotych a bez niej nie możemy uruchomić bloku. Widzieliśmy również, że postawa posła wskazywała raczej na to, że rozumie o czym mowa, że wie jakie błędy w kosztorysie i planowaniu popełniono. Wie, że trzeba to naprawić. Błędy się zdarzają, popełnia je każdy – tym bardziej przy tak dużej i skomplikowanej inwestycji. Ja cały czas wierzę, że uda nam się wybudować ten szpital jak najszybciej i mam nadzieję, że zrobimy to wspólnymi siłami.