Gdy tylko średnia temperatura znacznie się podniesie i jazda na rowerze znów stanie się przyjemnością, w każdym mieście z piwnic i garaży wyciągane są tysiące jednośladów, a ich właściciele cieszą się możliwością stosunkowo szybkiej jazdy bez tłoczenia się w korkach czy pojazdach komunikacji zbiorowej. Ten sposób przemieszczenia się ma swoje niezaprzeczalne zalety. Należy jednak pamiętać, że wiąże się z nim także ryzyko.
Sposób, w jaki rowerzyści powinni korzystać z dróg jest uregulowany w przepisach, ich obecność także nie jest niczym nowym, toteż teoretycznie nie powinniśmy się w tym zakresie borykać z poważniejszymi problemami. A jednak, niedostatek infrastruktury, nieuwaga innych uczestników ruchu, a także samych użytkowników rowerów powoduje, że wypadki z ich udziałem nie są rzadkością. Również te śmiertelne – w 2018 roku było ich 284, o 68 więcej niż w poprzednim.
Jednak nawet wówczas, gdy ze spotkania z samochodem uda się ujść z życiem, konsekwencje bywają bardzo poważne. Rowerzysta nie jest wszak chroniony przed urazami karoserią. Nawet jeśli w swojej zapobiegliwości wyposażył się w kask, ryzyko poważnego uszczerbku na zdrowiu i konieczności podjęcia leczenia jest poważne. W dodatku czas oczekiwania na świadczenia wykonywane w ramach NFZ sprawia, że konieczne może być sięganie po usługi prywatne. Teoretycznie, jeśli to nie on spowodował zdarzenie, sprawę powinna załatwiać polisa OC sprawcy, z której uzyskać można odszkodowanie. Aby jednak mieć pewność, że tak się stanie, warto przemyśleć każde ze swoich codziennych zachowań na drodze.
Nie popełniaj tych ani innych błędów
Jak przypomina specjalista z wrocławskiej kancelarii AIF, towarzystwa ubezpieczeniowe zawsze wnikliwie analizują każdy przypadek i nie przeoczą żadnej kwestii, która może pomóc w przypisaniu choćby części winy poszkodowanemu. Przyjrzymy się więc kilku z bardziej powszechnych błędów, jakie popełniają na naszych ulicach rowerzyści.
Każdy manewr skrętu powinien być wyraźnie zasygnalizowany – tymczasem nierzadko użytkownicy jednośladów robią to niedbale albo wcale – osobna sprawa to konieczność upewnienia się, że można go wykonać. Poza tym, pamiętajmy o poruszaniu się po miejscach do tego przeznaczonych – kierowca rzeczywiście może się nie spodziewać, że na pasach ni stąd ni zowąd pojawi się szybszy przecież od pieszego rower. Jest to poza tym wykroczenie, które może nas kosztować sto złotych.
Kolejna sprawa to oświetlenie, które można zlekceważyć, gdy dni stają się coraz dłuższe. Innym problemem jest korzystanie z telefonu, czego rowerzyście, póki nie zatrzyma się w odpowiednim miejscu, nie wolno tak samo jak kierowcy.
Na podstawie tzw. zasady ryzyka, odpowiedzialność za potrącenie rowerzysty ponosi kierowca. Może on jednak zostać z niej wyłączony, gdy wystąpią przesłanki egzoneracyjne, do których zalicza się także wina osoby poszkodowanej. Miejmy się więc na baczności i korzystajmy z naszych jednośladów z rozwagą.