Z Tomaszem Szymańskim, dyrektorem Teatru im. A. Fredry w Gnieźnie o mijającym sezonie 2010-2011, a także o nowym, nadchodzącym sezonie 2011-2012 rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko.
Tegoroczny Międzynarodowy Dzień Teatru miał szczególny charakter. Obchodzony był w roku jubileuszowym dla gnieźnieńskiej sceny. Łączył przy tym dwie ważne okazje – święto ludzi teatru i obchody 20-lecia Pana dyrekcji w Gnieźnie. Z powodu tak wyjątkowego święta wyreżyserował Pan sztukę dla młodych widzów pt. „Gelsomino w kraju kłamczuchów”. Jaka refleksja towarzyszyła Panu przy okazji tej szczególnej premiery?
Oczywiście trudno w takiej chwili uwolnić się od rozmaitych przemyśleń i podsumowań. Myślę sobie, że przez te dwadzieścia lat udało nam się w gnieźnieńskim Teatrze porozmawiać z widzami o ich ważnych sprawach – zarówno z dorosłą widownią, jak i z naszymi najmłodszymi gośćmi. Przez ten czas zagraliśmy „Sen nocy letniej”, „Moralność Pani Dulskiej”, „Balladynę”, „Zemstę”, „Świętoszka”, „Skąpca”, „Trans-Atlantyk”, „Małą apokalipsę”, „Królową Śniegu”, „Przyjaciela Wesołego Diabła”, „Księcia i żebraka”, a ostatnio także „Króla Edypa-Antygonę”, czy „Nadludzi” oraz jeszcze wiele innych znakomitych przedstawień, które trzeba by długo wymieniać. Sadzę, że nie był to zmarnowany czas, ani dla mnie, ani dla Teatru. Mam wielką satysfakcję, że jestem tu – w mieście Świętego Wojciecha, że mogłem zrealizować Rapsod o nim, który przypomina ciągle skąd nasz ród.
We wrześniu czeka nas premiera „Nie-Boskiej komedii” według tekstu Zygmunta Krasińskiego z podtytułem „Rzecz o krzyżu” w opracowaniu i reżyserii Piotra Kruszczyńskiego, przy okazji której będziemy obchodzić jubileusz 65-lecia Teatru w Gnieźnie.
65 lat Teatru w Gnieźnie to wielki sukces naszego miasta, bowiem Teatr powstał na życzenie jego mieszkańców i dzięki ich wsparciu trwa. 66-ty sezon teatralny rozpoczniemy „Nie-Boską Komedią”. Realizacja tego dramatu to zadanie trudne, ale myślę, że świeże spojrzenie młodego, a już doświadczonego reżysera Piotra Kruszczyńskiego przyniesie dobre rezultaty.
Czy przewiduje Pan udział „Nie-Boskiej Komedii” w którymś z ważnych festiwali teatralnych?
Mam nadzieję, że spektakl będzie mógł godnie reprezentować nasz Teatr poza siedzibą i uczestniczyć w konkursach festiwalowych takich jak np. Opolskie Konfrontacje Teatralne „Klasyka polska”.
Co zobaczymy w nowym sezonie teatralnym 2011-2012?
Jak wspomniałem już pierwszą premierą sezonu będzie „Nie-Boska Komedia”, potem na afiszu pojawi się „Kopciuszek” według scenariusza i w reżyserii Andrzeja Malickiego. Sylwestrowym gościom w ostatni wieczór roku chcemy zaproponować współczesną farsę Rafała Szamburskiego pt. „Cha-cha” również w reżyserii Andrzeja Malickiego. W okolicach przyszłorocznego Dnia Teatru, czyli pod koniec marca, wystawimy jedną z największych tragedii Szekspira pt. „Król Ryszard III” w przekładzie Stanisława Barańczaka, w mojej reżyserii. Będzie to rzecz o szaleństwie władzy, o człowieku, który bez skrupułów manipuluje ludźmi, nie cofa się przed zbrodnią i z bezwzględnością realizuje własne cele. Niedługo potem zaprosimy najmłodszych widzów na premierę z okazji ich czerwcowego święta. Wystawimy wówczas znaną i lubianą baśń H. Ch. Andersena „Nowe szaty cesarza” w reżyserii Lecha Raczaka.
Czy zaszły jakieś zmiany w zespole artystycznym?
Myślę, że na dobre zadomowili się w nim aktorzy: Martyna Rozwadowska i Piotr Mrówczyński, a w nowym sezonie dołączy do zespołu i pojawi się w nowych rolach młody aktor Szymon Kołodziej.
Czy w nowym sezonie teatralnym, podobnie jak w latach ubiegłych, pojawią się na scenie gościnne spektakle?
Tak. Na niezmienionych zasadach działać będzie scena impresaryjna, w ramach której będziemy realizować gościnne spektakle i recitale. Ich obecność zawsze dobrze robi naszemu Teatrowi i gnieźnieńskiej publiczności.
W mijającym sezonie zobaczyliśmy w Scenie Inicjatyw Aktorskich fascynujący spektakl „Nadludzie” z Wojtkiem Siedleckim i Stanisławem Brejdygantem w głównych rolach. Czy przewiduje Pan w najbliższym czasie realizację innych tekstów dramatycznych, które zaproponują aktorzy?
Tak. W przyszłym roku Lech Gwit i Wojciech Kalinowski chcą zmierzyć się z tekstem Friedricha Dürrenmatta „ Jesienny wieczór”.
Dwadzieścia lat dyrektorowania gnieźnieńskiej scenie to imponujący staż pracy na tym stanowisku, znaczony twórczymi osiągnięciami, realizacją wielu znakomitych przedstawień i teatralnych projektów, ale także wieloletnią pracą na rzecz kierowanej przez Pana instytucji, nie zawsze widoczną, nie zawsze efektowną na zewnątrz. Czy przyznanie Panu zaszczytnego wyróżnienia: medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego traktuje Pan jako podsumowanie zasług dla rozwoju kultury w naszym mieście i regionie? Jak Pan postrzega tę nagrodę, szczególne przecież wyróżnienie dla twórcy?
No cóż, zawsze człowiek czuje się usatysfakcjonowany, kiedy jego działalność zostaje dostrzeżona i uhonorowana. Mam nadzieję, że ten moment jubileuszowej radości i satysfakcji doda mi wiele pozytywnej energii, pozwoli pracować dalej i czuć się potrzebnym mojemu zespołowi oraz wszystkim, których spotykam na teatralnej drodze.
Gdzie Pan spędzi urlop?
Jak zwykle spróbuję pożeglować po jeziorze Bnińskim, być może odwiedzę mojego przyjaciela Wojtka Głucha mieszkającego w Göteborgu. Czas urlopu szybko minie, ale spędzę go także pracowicie, przygotowując się do nowego sezonu teatralnego.
Dziękuję za rozmowę i życzę Panu wielu sił twórczych na dalsze lata dyrektorowania.