Damian Julkowski od 2011 roku toczy nierówną walkę z chorobą. Obecnie ma 24 lata. Jego największym i praktycznie jedynym marzeniem jest móc ponownie samodzielnie stanąć na nogi. Poniżej apel Damiana o pomoc. Prosimy, nie bądźcie obojętni.
W czerwcu 2018 dostałem zapalenia płuc, które nie dało objawów. Czułem się tylko gorzej, spadała saturacja. Trafiłem na SOR, podali mi tlen i odesłali do domu mówiąc, że już wszystko dobrze. Za kilka godzin trafiłem znowu do szpitala. Okazało się, że jestem już zatruty dwutlenkiem węgla, straciłem przytomność.
Koszmar wrócił. Znowu reanimacja, śpiączka, intensywna terapia. Nie było w ogóle wiadomo, czy się wybudzę, a nawet jeśli, to w jakim stanie. Lekarze obawiali się o niedotlenienie mózgu. Nie dość, że moje ciało nie działało, to teraz było ryzyko, że stanę się “roślinką”. W końcu wybudzili mnie, wydawało się, że jest dobrze. Pojawiły się jednak komplikacje, miałem uszkodzoną tchawicę, prawdopodobnie od rurki tracheotomijnej. Do tego zrobiła się paskudna, krwawiąca odleżyna. Krew spływała do płuc, tam krzepła, musiałem znów być pod respiratorem. Jeszcze wiele razy było ze mną tak źle, że musieli znowu wprowadzać mnie w śpiączkę. W końcu serce mi stanęło, musieli mnie reanimować.
Do domu wróciłem po 10 miesiącach, w kwietniu 2019 roku. W końcu oddycham sam, ale respirator ciągle jest w pogotowiu, bo nigdy nic nie wiadomo.
Po paru latach starań i poszukiwań metody, która dałaby mi jakieś szanse na odzyskanie sprawności, nastąpił przełom i udało mi się zakwalifikować do eksperymentalnego leczenia komórkami macierzystymi w Centrum Medycznym Klara w Częstochowie. Obecnie jest to jedyna deska ratunku dla mnie, bo niestety – medycyna nie znalazła jeszcze cudownej metody, która pomogłaby wszystkim sparaliżowanym takim jak ja, a wszelkie terapie podejmowane przez lekarzy są eksperymentem medycznym. Eksperymentem, który jest bardzo drogi, ale daje mi nadzieję na odzyskanie sprawności. Koszt tego leczenia waha się od 146 do 182 tysięcy złotych. Terapia składa się z 10 podaży komórek dożylnie lub dokanałowo. Dokładna cena uzależniona jest od metody podaży komórek macierzystych, a o metodzie decyduje lekarz, który po obserwacji stwierdzi, która z nich da lepsze efekty. Koszt jest ogromny, a ja wraz z moją rodziną nie jesteśmy w stanie zebrać nawet części tej kwoty. Dlatego zdecydowałem o założeniu zbiórki. Leczenie było rozpoczęte, ale zostało przerwane z uwagi na pandemię i brak środków, dlatego zbiórka trwa cały czas, bo aby wznowić terapię potrzeba – jak dla mnie i mojej rodziny – ogromnej kwoty. Dlatego proszę wszystkich z całego serca o wpłatę choć kilku złotych oraz o udostępnienie tej zbiórki na Facebooku i innych portalach społecznościowych. Każda, nawet najmniejsza wpłata przybliża mnie do wielkiej szansy na odzyskanie sprawności i wygranie z chorobą. Bez względu na to, kim jesteś, co robisz, pamiętaj: umiesz chodzić po wodzie. Będę bardzo wdzięczny za okazaną mi pomoc.