Piotr Gruszczyński, były senator Platformy Obywatelskiej, przewodniczący struktur partii w naszym powiecie, najwyraźniej wszedł w konflikt z jednym z lokalnych dziennikarzy – Wojciechem Orłowskim. Szantaż? Zastraszanie? O co chodzi w całej sprawie? Staraliśmy się to ustalić.
"i ot… taka mała niespodzianka…
były senatorze, jeśli masz rzeczywiście jakieś nagrania mnie obciążające, to je publikuj, bo ja nie pozwolę sobie na dalsze pomawianie mojej osoby w szeptanej propagandzie, którą prowadzisz wobec mojej osoby, więc mówię "DOŚĆ TEGO", ja nie dam się zastraszać i szantażować, nie będzie żadnego pola do porozumienia, więc działaj i rozstrzygaj o mojej i swojej przyszłości, do dzieła Piotrze! Długo się zastanawiałem od rana, ale cała środa miała wiele godzin i w końcu zdecydowałem."
Do sprawy odniósł się przewodniczący lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej. Rozmawiałem wczoraj telefonicznie z panem Wojtkiem w związku z wypowiedziami na mój temat – mówi Piotr Gruszczyński. Doszedłem do wniosku, że należy tę sprawę wyjaśnić. Na koniec rozmowy ustaliliśmy, że musimy sie spotkać, żeby spojrzeć sobie w oczy i wyjaśnić kilka kwestii. Ku mojemu zaskoczeniu rozmowa została upubliczniona na facebooku z interpretacją piszącego. Pan Wojtek uznał, że to pod jego adresem padły groźby i szantaż. W mojej ocenie powinny to zweryfikować odpowiednie organy, np. Prokuratura, tym bardziej, że rozmowa była telefoniczna. Zarzut ten ma charakter karalny. Jestem osobą publiczną i tym bardziej jestem za wyjaśnieniem tej sprawy.
Również Wojciech Orłowski wydał swoje oświadczenie. Poniżej jego treść:
"Zdecydowałem się tę sprawę upublicznić z uwagi na to, że były senator nie po raz pierwszy próbował wywierać naciski na dziennikarza. Kilku osobom z naszego środowiska w przeszłości zdarzały się już takie telefony i próby wyjaśniania przez niego różnych wątpliwości w sposób dość specyficzny, mówiąc delikatnie. Ja powiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie z jego strony i skończyć z tymi praktykami raz na zawsze.
Piotr Gruszczyński próbował się umówić ze mną na rozmowę od dwóch tygodni, bo twierdził, że musimy o czymś ważnym porozmawiać. W końcu zadzwonił, w środę – 14 marca o poranku, kilka minut po godz. ósmą. Był jakby wzburzony, a raczej niezadowolony i zaczął sugerować mi nierzetelne napisanie artykułu o samodzielnym starcie prezydenta Tomasza Budasza w wyborach samorządowych bez Platformy Obywatelskiej.
W pewnym momencie dyskusja zeszła na temat moich opinii, które rzekomo wygłaszam na jego temat w prywatnych rozmowach i które miały być jego osobie niepochlebne. Były senator stwierdził, że go oczerniam i żebym się nie wypierał, bo ma nagrania, które są w jego posiadaniu. Ku mojemu zdziwieniu zaczął cytować, a ja słuchałem z coraz większym zdziwieniem i dopytywałem o kolejne szczegóły.
Piotr Gruszczyński w końcu zaproponował, że nie będzie ich jednak publikował, choć powinien, bo nie chce robić "fermentu" w moim życiu. Zaproponował spotkanie, żeby mi spojrzeć prosto w oczy i sprawę wyjaśnić. Po tym padła zaskakująca dla mnie deklaracja z jego strony, że na pewno znajdziemy nową płaszczyznę do współpracy. Byłem zszokowany. Następnie przekazał, że spotkamy się w przyszłym tygodniu i on zadzwoni.
Potem wykonał do mnie jeszcze jeden telefon i stwierdził, że według jednego z dziennikarzy, który mnie nie lubi, mam opinię "pisowskiego dziennikarza", co uznałem za tak duży absurd, że stwierdziłem, że ten człowiek chyba zwariował i szybko zakończyłem tę rozmowę."
We wtorek Piotr Gruszczyński ma zwołać konferencję prasową, na której szerzej odniesie się do całej sytuacji.
2 komentarze
wszyscy członkowie rad nadzorczych spółek komunalnych by mogli w nich zasiadać powinni mieć zdany egzamin państwowy. Inaczej NIKT nie może zasiadać, nawet przedstawiciele pracowników (wyjątek radcy prawni). Czy w gnieźnieńskich spółkach komunalnych wszyscy członkowie rad nadzorczych powołani przez Prezydenta legitymują się zdanym egzaminem ????????????????????
Po co Budasz jest w Radzie Społecznej Szpitala Dziekanka? Czy znaczy że współodpowiada za to co się teraz dzieje w tym Szpitalu? Czy żona Budasza nie ma czasem gabinetu stomatologicznego na terenie Dziekanki?