Poseł Paweł Arndta z Platformy Obywatelskiej wstrzymał się podczas głosowania nad projektem „Ratujmy kobiety”, który liberalizował przepisy dotyczące aborcji. Był jednym z 28 parlamentarzystów opozycji, którzy nie zagłosowali w tym temacie. Zabrakło 9 głosów, aby projekt nie został odrzucony. Tym samym gnieźnieński parlamentarzysta naraził się wyborcom.
Kilka dni po głosowaniu nad projektem "Ratujmy kobiety" wyborcy parlamentarzysty wyrazili swoje zdanie na temat jego bierności. "Miarka się przebrała!", "Oddaj mandat!" – między innymi takie hasła padały podczas manifestacji, która odbyła się pod biurem poselskim na ul. Jana Pawła II. Na zgromadzeniu nie zabrakło zwolenników zaostrzenia przepisów związanych z aborcją.
Jak można się domyślić, poseł nie pojawił się przed swoim biurem. Oglądał w tym czasie mecz piłki ręcznej w hali GOSiR przy ul. Paczkowskiego. Parlamentarzysta wyręczył się asystentami, którzy próbowali wytłumaczyć zachowanie swojego przełożonego.