19 listopada po godzine 1.00 w nocy na numer alarmowy zadzwonił mieszkaniec Wiekowa zgłaszając, że źle się czuje. W trakcie rozmowy nieoczekiwanie się rozłączył. Ponieważ istniało zagrożenie dla jego zdrowia i życia na miejsce zdarzenia zadysponowane zostały Policja, Straż Pożarna i karetka Pogotowia Ratunkowego.
Służby dotarły na posesję w tym samym czasie. Zamknięte drzwi należało wywarzyć. Przytomnego mężczyznę, skarżącego się na ból, zbadali ratownicy i o własnych siłach zaprowadzili do karetki w celu dalszej hospitalizacji w Gnieźnie. W tym czasie pogoda uległa pogorszeniu. Padający na zmianę śnieg z deszczem podmył polną drogę dojazdową do posesji. I tutaj zaczęła się prawdziwa walka. Zarówno zastęp OSP Witkowo, jak i Zespół Ratownictwa Medycznego utknęły w błocie. Na pomoc wezwano terenowy samochód z OSP Witkowo. Niestety on również w połowie drogi dojazdowej do posesji zaczął ślizgać się na błocie pomimo włączonych napędów na wszystkie 3 osie oraz zablokowanego mechanizmu różnicowego. Auto momentalnie zapadło się i "usiadło" na ramie. W pobliżu brak było jakichkolwiek drzew czy innych stabilnych elementów, do których auto mogłoby się przyciągnąć przy użyciu wyciągarki. Strażacy sami zaczęli grzęznąć w błocie. Kierujący działaniami zgłosił do Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego informację o zaistniałej sytuacji. Również Zespół Ratownictwa Medycznego prosił o drugą karetkę, aby przekazać pacjenta. Na miejsce został skierowany ciężki zastęp Wojskowej Straży Pożarnej w Powidzu. Pod ciężarem masy pojazdu i ciągle napływającej wody stabilne podłoże zaczęło "pochłaniać" powoli i wojskowy pojazd. Zapadła decyzja o zaprzestaniu prób wyciągania za pomocą obecnego na miejscu sprzętu. Niebezpiecznie przechylone na bok pojazdy zagrażały ratownikom. Z lin i węży pożarniczych zostały zabezpieczone przed przewróceniem się na bok. Szukano pomocy wśród okolicznych rolników. Były godziny wczesnoranne. Wielu z rolników zwoziło buraki lub spało po pracy. Z pomocą przybył Józef Robaszkiewicz z Kamionki, z ciągnikiem rolniczym. Udało się wydostać z ziemi dwa średnie pojazdy i karetkę. Ostatecznie po ponad 10 godzinach działań, w sile dodatkowych dwóch ciągników rolniczych i dwóch agregatów prądotwórczych APA-5D na podwoziu Ural-4320 z Jednostki Wojskowej w Powidzu, ostatni ugrzęźnięty samochód został uwolniony na drogę asfaltową.
Była to już kolejna interwencja służb ratowniczych związana z mieszkańcem tej posesji. Niestety tym razem "zamroziła" na kilka godzin siły i środki, które na szczęście nie były potrzebne w innym miejscu.
Wyjazdy takie jak te doskonale ukazują nieprzewidywalność służby strażaka. Zmienność sytuacji wymaga nie tylko posiadania specjalistycznego sprzętu, ale również ciągłego doskonalenia się w rzemiośle, jakim jest pożarnictwo.
Pragniemy serdecznie podziękować pani Robaszkiewicz – sołtys Kamionki i pani Kryszak ze Strzyżewa Witkowskiego za przygotowanie posiłków regeneracyjnych i ciepłych napoi dla strażaków i ratowników walczących z błotem.
6 komentarzy
Jaki szef takie „wojsko”.
Dziwi mnie to ,że i straż i wojsko nie były sobie w stanie poradzić w błocie w warunkach pokojowych.Co by było gdyby była wojna jest po nas…
jakiś wiejski histeryk….
Jak takie wojsko ma nas bronić, to szkoda na to pieniędzy.
Taniej jednak wyjdzie wynająć obce…
BRAWA dla gospodarzy którzy pomogli swoim zaangażowaniem i możliwym sprzętem w potrzebie , nie tylko wyciągając samochody pożarnicze i karetkę ale też przyjęciem pod swój dach strażaków i przygotowaniem dla nich czegoś ciepłego.
drzwi należało wyważyć