„W czerwcu mama po prostu gasła w oczach” – mówi Anna, córka 75-letniej gnieźnianki Pani Haliny. Dziś, po udanej operacji, której 17 lipca 2017 r. podjęli się lekarze pracujący na oddziale chirurgii szpitala w Gnieźnie, starsza Pani porusza się już samodzielnie. Osoba, która wcześniej nie wychodziła z domu i pogodziła się już z oczekiwaniem końca, sama zaprasza rodzinę do wyjścia na miasto. „Lekarze dali mojej mamie drugie życie” – dodaje szczęśliwa córka.
Zamknięty krąg bólu
Pierwsza diagnoza Pani Haliny mówiła o tym, że jest to przepuklina nieoperacyjna, a lekarz diagnozujący zalecił specjalny pas. To częsta metoda terapii, jest tania i czasami skutecznie potrafi powstrzymać schorzenie przez bardzo długi czas. Jednak w przypadku Pani Haliny pas nie był wystarczająco skuteczny. Pacjentka trafiła do nas w stanie ciężkim, z groźnymi powikłaniami przepukliny. Doszło do poważnego zakażenia tkanek miękkich wokół niej, co mogło prowadzić do perforacji i zapalenia otrzewnej – opisuje dr n. med. Dariusz Mińkowski, który wykonał zabieg operacyjny. Pacjentka borykała się z problemem przepukliny już od dłuższego czasu, a każdy kolejny rok powodował pogorszenie jej stanu, m.in. ze względu na choroby towarzyszące. To był rodzaj zamkniętego kręgu. Choroba uniemożliwiała ruch, co z kolei zwiększało podatność na otyłość, a to jeszcze bardziej pogłębiało objawy choroby.
Mama pogodziła się chyba z myślą, że będzie cierpiała aż do śmierci. Ostatnie miesiące były już tylko wegetacją. Na imieninach, które jej zorganizowaliśmy na początku lipca była przygaszona i nieobecna myślami – wspomina Pani Anna, córka chorej kobiety.
Pionierski zabieg w Gnieźnie
Pacjentka trafiła na oddział chirurgii gnieźnieńskiego szpitala we wtorek, 5 lipca 2017 r. Jej stan był bardzo poważny. Po dokładnym rozważeniu wszystkich możliwości podjęliśmy decyzję o operacji. Uznaliśmy, że najskuteczniejszy będzie wszczep z materiału biologicznego – mówi dr Maciej Skrzypek, lekarz asystujący przy operacji. To pionierska, nie przeprowadzana nigdy wcześniej w Gnieźnie operacja polegająca na tym, że ubytek powłok jamy brzusznej zastępuje się materiałem biologicznym. Trochę przypomina to łatanie błędów matki natury. Użycie tradycyjnego, syntetycznego wszczepu było niemożliwe ze względu na bardzo wysokie ryzyko zakażenia, które mogło grozić nawet śmiercią pacjentki. W przypadku materiałów biologicznych to ryzyko jest znacznie mniejsze.
W związku z procesami demograficznymi musimy się liczyć z tym, że coraz więcej naszych pacjentów będzie zaawansowana wiekowo. Przesuwa się również górna granica aktywności. Jeszcze kilkanaście lat temu 60-70 latek był synonimem staruszka wegetującego u schyłku życia, dziś to aktywni ludzie startujący w maratonach, podróżujący i w pełni korzystający z życia – podkreśla dyrektor gnieźnieńskiego szpitala Krzysztof Bestwina.
Szansa na spokojną jesień życia
Mimo dramatycznego wręcz stanu pacjentki lekarze SOWMED podjęli się operacji, która przywróciła normalne życie 75-letniej gnieźniance. Pani Halina zaczęła znowu chodzić i spotykać się z ludźmi poza domem, a jej życie nie jest już naznaczone piętnem ciągłego bólu. Historia, która mogła skończyć się tragicznie, znalazła szczęśliwe zakończenie. Seniorka może teraz w spokoju i bez dokuczliwych problemów spędzić jesień swojego życia u boku kochającej rodziny.
12 komentarzy
Co robi taka lekarka na pogotowiu, co nic nie robi i nie słucha pacjenta ? Albo ma pomagać, albo dorabiać do swojej pensji ?
Tak myślałem, myślę że nie urazilem, jeśli tak to przepraszam. Ale to tak „fajnie „się czytało ?
Nie-to nie jest nowoczesny PR. Jest to artykuł przekazany temu portalowi przez Komitet Wojewódzki PZPR w Poznaniu-Wydział Propagandy.
Celowo uzylam slowa „wyszla”.
Czy ten artykuł przygotowała do mediów agencja zajmująca się PUBLIC RELATIONS ?
O tak Pan Mińkowski bardzo miły człowiek i fachowiec. Pozdro. dla Pana Dariusza 😀
Przykro mi z powodu twojej babci, ale wyjść martwą ze szpitala to sukces
W pełni popieram ten komentarz. Nasz szpital także jest opanowany przez sitwę gnieźnieńską i żadna prawda która tam za kulisami dzieje się nie ujrzy światła dziennego i nie dotrze do wiadomości społeczeństwa.
Etyka lekarska w Gnieźnie sięgnęła białoruskiego dna skoro tacy lekarze jak Alfred R.czy Krzysztof H.wystawiają fałszywe zaświadczenia dla policji bez badania czym zezwolili milicjantom na bezprawne zamknięcie w celach aresztu KPP osób nie w pełni zdrowych. Dlatego musi być jeszcze raz zbadana śmierć Jarosława Wiśniewskiego(16.02.2014) i Michała Rzeźniczaka(11.04.2017) którzy w chwili śmierci byli w rękach milicjantów a prawdopodobnie fałszywe opinie lekarskie pozwoliły na umorzenia prokuratorskie i ludzie mający brudne ręce od tych śmierci dalej w Gnieźnie sobie chodzą i pracują,bo chroni ich PRZESTĘPCZA SITWA GNIEŹNIEŃSKA !!!
Gratulacje! Oby tak dalej! Niech szpital z Jana bierze z Was przyklad. Dwa lata temu leżałam na chirurgii, bo w Gnieźnie nie ma oddziału, na którym powinnam leżeć. Przyjęta byłam w niedzielę i złego słowa nie mogę powiedzieć. Lekarze bardzo mili i pielęgniarki również. Wiadomo, szpitala stary, ale przeciez to nie hotel. Lekarz przechodząc był w stanie zapytać się o moje samopoczucie. A Ci na Jana….. aż przykro…
Gratulacje dla chirurga i personelu. Powrotu do zdrowia i pełnej sprawności dla Pani Haliny
A ja nie mam juz zaufania do gnieznienskiwgo szpitala. Babcia trafila na weekend i nic nie robili, czekali na poniedzialek, a babcia poniedzialku nie doczekala. Weszla do szpitala na wlasnycb nogach a wyszla martwa. Zero informacji na temat jej stanu zdrowia i ewentualnych badan. A w karcie zgonu napisali, ze.umarla na starosc. Zenada.
Brawo! Z resztą miałam cesarkę w maju i przyznam bardzo miła ekipa wykonała cięcie.W miłej atmosferze,bardzo kulturalni Są i Pan anestezjolog Który się mną zajmował młody przesympatyczny.Trzeba takie rzeczy pisać bo Oni powinni o tym wiedzieć,że są ludzie którzy szanują Ich pracę ????