W dniach 19 – 26 sierpnia na lotnisku Breclav w Czechach odbyły się Motoparalotniowe Mistrzostwa Europy. Do rywalizacji zgłoszono 13 państw. Nasza reprezentacja liczyła 18 załóg i była najliczniejszą.
Wieczorem, ku zaskoczeniu, prognozy poprawiły się i dyrektor sportowy otworzył 3-godzinne okienko free fly od 17.00 do 20.00. Wszyscy w tym czasie trenowali celność lądowania.
Niedziela upłynęła w oczekiwaniu na poprawę warunków pogodowych. Część ekipy wybrała się na wycieczki krajoznawcze, inni konstruowali nowe mapniki, ponieważ mapy, na których latano były w skali 1:66666 formatu A 3.
W poniedziałkowy ranek wiatr przy ziemi praktycznie nie istniał, każdy startował w innym kierunku. Od godziny 6.00 rozpoczęło się plombowanie telefonów. Pilot przed startem do konkurencji musi przy sędziach wyłączyć swój telefon, a następnie schować go do koperty z plombą. Telefon może być użyty w przypadku lądowania awaryjnego – "w polu", by wezwać zwózkę. Po konkurencji pilot, który powrócił na lotnisko musi wyjąć telefon z koperty w obecności sędziego i pokazać, że jest wyłączony. Po plombowaniu odbyła się kwarantanna, czyli czas, w którym zawodnicy opracowują swoją trasę przelotu.
Zadanie polegało na tym, by w limicie czasu 90 min. przelecieć jak najwięcej punktów zwrotnych na mapie oraz pokonać jak największy dystans pomiędzy tymi punktami. Po starcie w bezwietrzu na około 100 m piloci pod wiatr praktycznie stali w miejscu. Wszystkim załogom udało się wystartować w oknie startowym, nie obeszło się niestety bez problemów. Kilku pilotów uszkodziło linki przy starcie, jeden z pilotów hiszpańskich latających na trajce po starcie prawie zderzył się z innym pilotem, użył spadochronu zapasowego i wylądował bezpiecznie.
Poza lotniskiem lądowała nasza załoga Eweliny i Tomka Kroteckich, którzy mieli problemy z silnikiem. Szymon Winkler wykonał świetny przelot, niestety zahaczył 2m o strefę No Fly Zone i zaliczył zero za konkurencję. Szymon również zgubił swój mapnik po zamknięciu trasy – kilkanaście minut poszukiwań w polu z dyniami i udało się odnaleźć zgubę.
Wieczorna konkurencja celności lądowania została odwołana pomimo dobrych warunków atmosferycznych. Od 17.00 do 20.00 zezwolono na free fly. Wielu pilotów w PF1, PL1 i PL2 zaczęło trenować celność lądowania na pachołkach. Po 40 min. marshall zabronił trenować.
W drugim dniu zawodów na VI Motoparalotniowych Mistrzostwach Europy odbyła się druga konkurencja nawigacyjna – nawigacja precyzyjna z deklaracją czasu. Od godziny 6.00 rano odbyło się plombowanie telefonów, a następnie kwarantanna, w której piloci planowali swoją trasę oraz wypełniali deklaracje, w której sekundzie lotu pojawią się na punktach kontrolnych. Wszyscy zawodnicy wrócili na lotnisko, nikt nie lądował w polu. Następną konkurencją była ekonomia – roztankowanie napędów w parach z zawodnikami z innych drużyn. Piloci mieli za zadanie na określonej ilości paliwa (3 kg PF1/PL1, 6 kg PL2) polecieć trasę trójkąta, którego powierzchnia będzie największa. Pierwszy bok tego trójkąta był premiowany za prędkość.
Trzeci dzień zawodów – od rana konkurencja techniczna – lądowanie na celność z wyłączonym silnikiem na wysokości 150 m. W locie poziomym 0.5 m nad ziemią trzeba "skosić" 5 piankowych słupków nie dotykając ziemi. Konkurencja bardzo trudna. Po południu ponownie konkurencja "czysta ekonomia" – kto utrzyma się dłużej w powietrzu na wcześniej odmierzonym paliwie. Noszenia były mocne, chwilami ocierało się o 7 m/s w górę, na ponad 1 000 m latały suche liście od kukurydzy.
Podczas właśnie tej konkurencji wydarzyła się tragedia. Młody, 23-letni pilot Mariusz Kozarzewski na skutek złożenia się skrzydła spadł z wysokości 150 m ponosząc śmierć na miejscu. Naoczni świadkowie (piloci z Austrii i Hiszpanii), którzy latali obok powiedzieli, że widzieli jak Mariusz na wysokości ok. 150 m nad ziemią próbował szarpaczką znad głowy uruchomić silnik dwoma rękoma. Loggery potwierdzają tę wysokość. Skrzydło silnie bujało się na boki. Następnie weszła klapa z jednej strony, potem z drugiej, jedna się otworzyła i w rotacji zszedł do ziemi. Austriak, który pierwszy wylądował przy Mariuszu tak się składa, że jest lekarzem i to on rozpoczął reanimację. Potem lądowali wokół inni piloci, także z Polski – Marcin Bernat telefonicznie powiadomił o wypadku obozowisko i organizatora oraz, co bardzo ważne, przesłał koordynaty GPS dla służb ratunkowych. Miejsce, gdzie upadł pilot było bardzo silnym kontrastem termicznym.
Wszyscy zawodnicy połączyli się z naszą reprezentacją i bratem Mariusza, Pawłem, który również jest pilotem i reprezentantem Polski, w żałobie. Przed naszym obozem pojawiły się znicze i flagi różnych państw. Wszyscy w milczeniu wracali do swoich obozowisk. Wieczorem wyznaczono białymi zniczami ok. 300 m drogi startowej na lotnisku jako symbol "powrotu" dla Mariusza.
W związku z tą tragedią Dyrektor Zawodów zadecydował , iż następnego dnia jest żałoba i zawody się nie odbędą. Piloci podjęli decyzję, że o godz. 6.04, tuż przed wschodem Słońca, wszyscy staną na lotnisku, uczczą minutą ciszy śmierć 23-latka, wysłuchają jego ulubionej piosenki o lataniu, a następnie o godz. 7.00 wszyscy przelecą nad miejscem wypadku, które znajdowało się 4 km od lotniska. Prowadzenie powierzono naszej reprezentacji, na czele której leciał pilot z dużą Polską flagą. Widok 80 motoparalotni w powietrzu zapierał dech w piersiach. Po 30-minutowym przelocie wszyscy bezpiecznie wylądowali. Polska reprezentacja klasy PL 2 podjęła jednomyślnie decyzję o nie braniu udziału w dalszych zawodach ze względu na śmierć kolegi. Inni piloci podejmowali decyzje zgodnie ze swoim sumieniem. Reprezentacja Czech w PL 2 solidaryzując się z nami podjęła taką samą decyzję.
W piątek rano rozegrano jeszcze dwie konkurencje – czysty start i nawigację po linii krętej, tzw. "wąż".
W sobotę o godz. 11.00 nastąpiła ceremonia zakończenia VI Motoparalotniowych Mistrzostw Europy. Podczas skromnej ceremonii rozdano dyplomy i medale. Polska zdobyła złoty medal drużynowy w klasie PL1, PL2, złoty indywidualnie – Wojciech Bógdał w klasie PL1, brązowy w klasie PF 1, srebrny w klasie narodowościowej. W sumie aż cztery razy odegrano Mazurka Dąbrowskiego, co wszystkich Polskich zawodników przyprawiało o dreszcze. Wszystkie te medale zostały przekazane Mariuszowi, dla którego te zawody były ostatnimi.
Jeden komentarz
Nie można było od razu przejść do rzeczy co sie wydarzyło tylko pisać esej?