Muzyka, matematyka, język angielski. Wielu twierdzi, że nic te przedmioty nie łączy. Inni, że wszystko. I chyba tak właśnie jest w przypadku Pauliny Andrzejak, uczennicy klasy 2B w Gimnazjum nr 3 w Gnieźnie. Świetna perkusistka, uzdolniona matematycznie i językowo uczennica sporo już osiągnęła: I miejsce w Powiatowym Konkursie „Język Giętki” i finał Wojewódzkiego Konkursu Języka Angielskiego. Wkrótce przed nią Gnieźnieński Konkurs Języka Angielskiego dla Gimnazjalistów. Od roku Paulina realizuje indywidualny tok nauczania z języka angielskiego. Skąd to się wzięło? Jakie ma plany na przyszłość? Jak pogodzić zainteresowania i naukę? Zobaczmy.
Już od małego dziecka grałam ( i nadal gram) w gry po angielsku. Czy to na konsoli, komputerze, czy nawet w telefonie – wszystkie są po angielsku. I tak się zaczęło. Najpierw trochę słówek, później więcej słówek, zwroty i więcej słówek… Ale to nie był najważniejszy czynnik. Choć wierzę, że w jakimś stopniu gry wpłynęły na moje zainteresowanie językiem. Później, gdy zaczęłam szkołę podstawową, okazało się, że uczenie się angielskiego przychodziło mi z ogromna łatwością. Nie musiałam poświęcać zbyt wiele czasu na naukę, i oczywiście to było przyjemne. Myślę, że piosenki, których zdecydowana większość jest po angielsku, również wpłynęły na moje zainteresowanie tym językiem. Dodatkowo, odkąd sięgam pamięcią, brytyjska kultura, w ogóle Zjednoczone Królestwo i Stany Zjednoczone w jakiś sposób mnie fascynowały. Tak, wydaje mi się, że to były główne powody mojej przygody z angielskim.
W Twojej rodzinie angielski jest jakby cechą dziedziczną i jest mocno obecny. Czy Twoje siostry w jakimś stopniu miały również wpływ na Ciebie?
W pewnym sensie tak. Jedna z moich sióstr studiuje filologię angielską. Mam więc kontakt z tym językiem niejako na co dzień. Nie ukrywam, że kilka jej książek okazało się przydatnych, szczególnie gdy przygotowywałam się do konkursu wojewódzkiego.
W takim razie, co dalej? Jakie masz plany co do języka w najbliższej przyszłości?
Za kilka miesięcy chciałabym podejść do egzaminu Cambridge English: First, do którego przygotowuję się razem z moją nauczycielką angielskiego. To tak najbliżej. A tak naprawdę marzę, i mam nadzieję, że będę mieszkać w anglojęzycznym państwie. Myślę o Stanach lub Szkocji, którą wybrałabym ze względu na krajobraz.
A dlaczego Stany Zjednoczone? To dość daleko.
Wydaje mi się, że jest to miejsce, gdzie można "rozkwitnąć". Chcę rozwijać się w dziedzinie muzyki i oprzeć na niej swoją przyszłość. Interesuje mnie jazz a Nowy Orlean i Chicago to główne ośrodki tej muzyki, gdzie możesz łatwiej zbudować swoją karierę czy sławę (śmiech). Mój wujek mieszka w Chicago od chyba 30 lat. I jest perkusistą (jak ja – śmiech). Mam nadzieję pójść w jego ślady.
To nie tylko język, ale i muzykę masz w genach… Uczysz się też drugiego języka obcego (francuski). Czyjego nauka przychodzi Tobie równie łatwo?
To może zaskoczyć, ale nie bardzo. Dla mnie francuski jest o wiele trudniejszy. I może nie chodzi tu o gramatykę, ale słownictwo. Dużo trudniej jest mi zapamiętać francuskie słowa. Nie potrafię ich sobie z niczym skojarzyć. Niektóre, są bardzo podobne do angielskiego, ale inne to jak: "co? o matko, co ja czytam?".
A jeśli chodzi o umiejętność mówienia. W którym języku czujesz się swobodniej?
Zdecydowanie angielski, ale francuski, nie jest taki trudny jak się tego spodziewałam. Musisz ćwiczyć wymowę i intonację. I choć angielski jest mi bliższy, to jak złapiesz reguły na początku nauki francuskiego, to już jakby połowa sukcesu.
Wracając do angielskiego. Realizujesz indywidualny tok nauczania w szkole. Jakie widzisz rezultaty tej prawie rocznej pracy. Co Ci to dało?
Bardzo doceniam styl pracy – "jeden na jeden" (uczeń i nauczyciel). Czuję, że cała uwaga nauczyciela jest poświęcona tylko mnie i mogę z tego wyciągnąć jak najwięcej. I dać z siebie wszystko, oczywiście. Robimy dużo więcej niż na regularnych lekcjach, no i program jest rozszerzony, poziom języka jest też wyższy. Porównując moje umiejętności do tych z początku roku, myślę, że różnica jest ogromna.
Jak to wszystko godzisz? Szkoła muzyczna, gimnazjum, przyjaciele…
Nie jest łatwo, nie ukrywam. Czasem mam wrażenie, że doba jest za krótka… Ale nauczyłam się organizować swoje zajęcia i w miarę możliwości jestem w stanie sprostać wszystkim wyzwaniom. Dla mnie najważniejsze jest to, że jeśli chodzi o angielski i muzykę, to robię to, co lubię i tego się trzymam.
Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za Ciebie, Twoje plany i ambicje.
2 komentarze
Język giętki, nie tylko język angielski. Sformułowanie czarny koń jest tu niezgrabnością językową, to pani Paulina może okazać się czarnym koniem, bo uosobienie (a raczej animizacja) języka do konia jest nadużyciem języka polskiego. Może lepiej i bezpieczniej napisać : asem w rękawie, asem atutowym? A propos tłumaczeń języka angielskiego – w Poznaniu spotkałem tę stronę :http://www.filolodzy.pl/tlumaczenia-angielskiego-poznan/
Czarnym koniem? Nie sądzę. Wszak gdyby nikt się nie spodziewał sukcesu (a to właśnie oznacza wyrażenie „czarny koń”, takie zwycięstwo, którego nikt się nie spodziewał), to chyba szkoła by jej nie wysłała na konkurs.