Wierzyciel, który mieści się w progu dochodowym na członka rodziny 725 zł, wcale nie musi czuć się przez to lepiej. Załóżmy na przykład, że kwota alimentów zasądzona przez sąd na jedno dziecko wynosi 750 zł. Dłużnik uchyla się od obowiązku alimentacyjnego i wierzyciel otrzymuje alimenty z funduszu. W takiej sytuacji będzie stratny o 250 zł, ponieważ kwota wypłacana z funduszu nie przekracza 500 zł na dziecko. Nie oznacza to wcale, że gdy alimenty zostały zasądzone przez sąd na kwotę 350zł, wierzyciel dostanie 500zł. Fundusz wypłaca kwotę zasądzoną przez sąd, czyli w tym przypadku 350 zł.
Z dniem 1 lipca 2015 roku weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego dzięki której możliwe jest zamieszczanie informacji o dłużnikach alimentacyjnych w Biurach Informacji Gospodarczej (BIG). Nie tylko gminy które wypłacają świadczenia alimentacyjne na dzieci mogą zgłaszać dłużników do BIG. Każdy rodzic jest do tego uprawniony, szczególnie ten, któremu fundusz nie wypłaca świadczeń z uwagi na przekroczony dochód na osobę. Teoretycznie życie alimenciarza powinno się stać trudniejsze (brak zdolności kredytowej, a nawet odmowa w tak zwykłej wydawałoby się sprawie, jak podpisanie umowy telekomunikacyjnej). To nie jest jedyne narzędzie, które egzekwowałyby należności od dłużnika alimentacyjnego. Jest jeszcze art 209 kk. Na jego podstawie można wymierzyć karę nawet do dwóch lat więzienia dłużnikowi, który uchyla się od obowiązku alimentacyjnego. Żeby do tego doszło muszą być spełnione przez sprawcę trzy warunki. I chociaż dwa z nich nie budzą wątpliwości, to trzeci nie jest wcale taki oczywisty. Chodzi o uporczywe uchylanie się dłużnika od obowiązku alimentacyjnego. Jeżeli na przykład sąd orzeka wysokość alimentów dla wierzyciela w kwocie 600 zł na dziecko i Pan Y do czasu spłaca je systematycznie, po czym zaczyna traktować swoje zobowiązanie jako przejaw dobrej woli i bez istotnej przyczyny (często żeby zrobić na złość matce swojego dziecka) spóźnia się ze spłatą. Termin został wyznaczony na 15 każdego miesiąca, a dłużnik nie trzyma się ustalonej sądownie daty. Ponadto zamiast zasądzonych 600 zł, alimenciarz przelewa 100 albo 50 zł. Czy w takim przypadku można jeszcze zarzucić dłużnikowi pojęcie uporczywości, czy już nie?
Naszej Czytelniczce osobiście udało się przekonać o mocy sprawczej BIG. Partner jej córek płacił zasądzone alimenty przez kilka lat, po czym przestał (zasądzona wówczas kwota na dwoje dzieci była w jej ocenie niesprawiedliwie niska. Poinformowała komornika o niepłaceniu alimentów przez dłużnika. Komornik stwierdził u zobowiązanego brak zatrudnienia, brak środków ruchomych i nieruchomych, jak również brak jakiejkolwiek polisy ubezpieczeniowej. Kobieta po upływie 2 miesięcy zaczęła otrzymywać zasądzone alimenty z funduszu. Sytuacja zmieniła się dopiero po wielu latach, kiedy dłużnik założył nową rodzinę i chciał kupić mieszkanie w bloku na kredyt. Żeby zacząć nowe życie, musiał spłacić wieloletnią zaległość w funduszu alimentacyjnym i przyjąć na siebie obowiązek alimentacji. Gdyby nie ciążący na nim fakt figurowania w BIG- u i plany na przyszłość, podatnicy do dzisiaj płaciliby za jego brak poczucia odpowiedzialności za własne dzieci.
W sytuacji gdy jedno z rodziców nie czuje się odpowiedzialne za dziecko, drugi rodzic przejmuje jego obowiązki. Najczęściej na matce spoczywa realizacja funkcji opiekuńczej, wychowawczej i finansowej wobec dziecka. Do dzisiaj poczucie krzywdy nosi w sobie ponad siedemdziesięcioletnia kobieta, która samotnie wychowywała syna. Trudna sytuacja finansowa kładła się cieniem na spokojny sen. Przez jakiś czas mogła liczyć na pieniądze z banku alimentacyjnego, jednak z czasem i te zostały wstrzymane. Komornik też nie był w stanie wyegzekwować należności, ponieważ były mąż nie był legalnie zatrudniony, nie posiadał mieszkania ani żadnej rzeczy, którą mógłby jemu zająć na poczet długu. W momencie kiedy ojciec dzisiaj dorosłego już mężczyzny zmarł, jego zadłużenie wraz z odsetkami wynosiło około 40 000 zł.
Z prozą życia kobiety radzą sobie same. Z dziećmi, które się już urodziły też. Tylko za tymi nienarodzonymi (jeszcze) stoją obrońcy. Tymczasem prawa kobiet są pod respiratorem. Czy naprawdę kwestią czasu jest, kiedy strażnik więzienny odłączy je od aparatury?
Artykuł jest tendencyjny i prezentuje jednotorowość poglądów autorki. Podzielam zdanie "Samotnego ojca".
Prawa samotnych rodziców, a nie samotnych matek. Prawo jest takie same dla kobiet i mężczyzn i nie ma czegoś takiego jak ''prawa kobiet''. A jeśli chodzi o czytelniczkę o której wspomina pani "Partner jej córek płacił zasądzone(...)" - mam to rozumieć, że jej córki mają dzieci z tym samym mężczyzną ? No i jeszcze ''Najczęściej na matce spoczywa realizacja funkcji opiekuńczej, wychowawczej i finansowej wobec dziecka." Nie mam pojęcia czy ma pani dzieci, ale wydaje się pani osobą bez uczuć, z wielu przykładów życiowych wiem, że rodzice sądzą się o prawo do opieki nad dzieckiem i sąd jednemu z rodziców (najczęściej matce) zasądza prawo do opieki nad dzieckiem, a nie nakłada obowiązek "realizacji funkcji opiekuńczej(...)" .