Drogi Czytelniku, zanim obrzucisz mnie błotem za przedstawienie mojego punktu widzenia, odpowiedz sobie na pytanie ile razy odpowiedziałeś na apel rodziców, którzy zbierają na leczenie dziecka, albo na jego rehabilitację? Przekazałeś może 1% podatku na chore dzieci? Zbierałeś plastikowe nakrętki na zakup wózka dla dziecka niepełnosprawnego? Wysłałeś choć raz jeden sms? A może hojnym gestem wspierasz od dłuższego czasu jakąś fundację? Jeśli Twoja odpowiedź brzmi cztery razy NIE, schowaj proszę swój kamień do kieszeni.
Emeryci i renciści nie realizują w aptekach recept, bo szkoda, bo za mało zostanie się do pierwszego. Dzieci przysłuchują się wieczornym rozmowom rodziców, że nie stać ich na to, czy na coś innego, na portalach społecznościowych roi się w oczach od próśb o wsparcie na leczenie małej Oli, Zuzi, Kasi, małego Antka i Bogdana. Na to często brakuje pieniędzy. Odkłada się je chyba na te dzieci, które kiedyś się urodzą. Na te bez kompromisów. Bo inaczej więzienie, do lat pięciu, za które zapłacą podatnicy. Psychologia pochyli się nad syndromem ciąży bez kompromisu. Matki przez dziewięć miesięcy będą miały dużo czasu żeby korzystać z terapii. Może przez ten czas uda się im zaakceptować fakt, że nie tylko zostały zgwałcone, ale i zmuszone do donoszenia tej ciąży.
Nasze społeczeństwo chodzi na msze świętą, żyje w zgodzie z X przykazaniami i kocha bliźniego jak siebie samego. Bite żony, maltretowane dzieci, oszustwa, rozwody, zdrady, pomówienia, kłótnie, kradzieże, gwałty, przypadki znęcania się nad starcami w domach opieki, kradzież starego samochodu – jedynego środka transportu dla matki niepełnosprawnego dziecka, to wytwory mojej chorej wyobraźni. Podobnie jak treść artykułów, z których wywnioskowałam, że skatowana żona walczyła o życie. Mąż i oprawca w jednej osobie chciał pozbawić ją życia, a za ścianą spały dzieci. Dzięki ministrowi zdrowia odstawię wkrótce te pigułki. Może i urojenia znikną. A ile kasy zaoszczędzę! Jena tabletka kosztuje od 110 do 149 zł. Widział ktoś takie marnotrawstwo?
I znów atak na katolików. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Nie każdy katolik postępuje po chrześcijańsku, ale to nie oznacza by piętnować wszystkich i utożsamiać z ciasnotą poglądów.
Takich bzdur nie da się czytać współczuję autorce, ze musi żyć wśród takiej patologii.
O następny ten tzw. Prawdziwy katolik, co w pierwszej ławce siedzi, a jak wyjdzie z kościoła to dupę ci obrobi.