Łukasz Muciok z .Nowoczesnej zwrócił uwagę na doradztwo zawodowe, które powinno pojawić się szkołach oraz na większy nacisk na naukę języka angielskiego. Chcielibyśmy, aby na etapie gimnazjum i szkoły średniej działało w szkołach doradztwo zawodowe, które już pomagałoby wybrać odpowiedni kierunek młodym ludziom - mówi Łukasz Muciok z .Nowoczesnej. Młodzi ludzie są zagubieni, nie wiedzą do końca jaki zawód wybrać, stąd taki doradca zawodowy na pewno bardzo by pomógł. Chcielibyśmy też wprowadzić narodowy program nauki języka angielskiego, żeby ten język był na tyle powszechny, żeby tak, jak w krajach skandynawskich tym językiem każdy się bez problemu posługiwał. Kolejnym elementem jest kształcenie ustawiczne, czyli kształcenie przez całe życie. Rynek wymusza na nas elastyczność jeżeli chodzi o zawód. Często musimy się przebranżawiać w trakcie swojego życia, dlatego chcielibyśmy, żeby było to dostępne dla każdego przez całe życie.
Paulina Hennig-Kloska, "jedynka" do Sejmu na liście .Nowoczesnej w okręgu nr 37 skupiła się na problemie 6-latków. Tak naprawdę nie jest istotne jak nazywa się budynek, do którego chodzą 6-latki - mówi Paulina Hennig-Kloska. Najistotniejsze jest to, na ile jest przygotowany do przyjęcia tych najmłodszych dzieci i czy edukacja jest przystosowana do poziomu ich rozwoju i kształcenia. Zauważamy, że wiele budynków jest przepełnionych. Do szkół podstawowych weszły największe roczniki, które są pewną wzwyżką demograficzną i sprawiają one, że na korytarzach zrobiło się tłoczno. W tym wszystkim muszą odnaleźć się 6-latki. Część budynków nadal nie jest przystosowana infrastrukturalnie do ich przyjęcia: za wysokie toalety, umywalki sprawiają, że dzieci te przechodzą często przez efekt wycofania się. Uważamy, że błędem jest łączenie w klasach roczników. Ustawa na to pozwala, a tak naprawdę połączenie rocznika starszego z młodszym sprawia, że albo jeden z roczników musi biec z nauką bez rozgrzewki, albo starszy rocznik musi dostosować się do poziomu kształcenia młodszych dzieci i w tym momencie zwalnia tempo. Nie tak powinniśmy kształcić najmłodszych.
Paulina Hennig-Kloska, "jedynka" do Sejmu na liście .Nowoczesnej w okręgu nr 37 skupiła się na problemie 6-latków. Tak naprawdę nie jest istotne jak nazywa się budynek, do którego chodzą 6-latki - mówi Paulina Hennig-Kloska. Najistotniejsze jest to, na ile jest przygotowany do przyjęcia tych najmłodszych dzieci i czy edukacja jest przystosowana do poziomu ich rozwoju i kształcenia. Zauważamy, że wiele budynków jest przepełnionych. Do szkół podstawowych weszły największe roczniki, które są pewną wzwyżką demograficzną i sprawiają one, że na korytarzach zrobiło się tłoczno. W tym wszystkim muszą odnaleźć się 6-latki. Część budynków nadal nie jest przystosowana infrastrukturalnie do ich przyjęcia: za wysokie toalety, umywalki sprawiają, że dzieci te przechodzą często przez efekt wycofania się. Uważamy, że błędem jest łączenie w klasach roczników. Ustawa na to pozwala, a tak naprawdę połączenie rocznika starszego z młodszym sprawia, że albo jeden z roczników musi biec z nauką bez rozgrzewki, albo starszy rocznik musi dostosować się do poziomu kształcenia młodszych dzieci i w tym momencie zwalnia tempo. Nie tak powinniśmy kształcić najmłodszych.