W sobotę kolejna grupa koniarzy zakończyła sezon jeździecki. Tym razem jeźdźcy i powożący zaprzęgami spotkali się na Ranczo Ganina. Trzy konie pod siodłem i trzy bryczki – może się wydawać niewiele, jednak warto zaznaczyć, że chętnych do jazdy było znacznie więcej, a ich największą część stanowiły dzieci, które dopiero zaczynają swoją przygodę z końmi.
Zakończenie sezonu jeździeckiego to doskonała okazja do spotkania się w kameralnym gronie. Tym razem miłośnicy koni spotkali się na Ranczo Ganina, skąd w sumie kilkadziesiąt osób wyruszyło na trasę do Lasów Królewskich. Trzy konie pod siodłem, trzy zaprzęgi konne i jeden wóz – frekwencja dopisała. Jak na 10 października, nie można również narzekać na pogodę. Trasa wiodła malowniczymi terenami i choć była ułożona w głowie prowadzącego kolumnę, wprowadzono jedną małą zmianę, która spowodowała, że … wszyscy się zgubili. Kierując się "na Słońce" udało się odzyskać orientację w terenie. Dzięki tej małej "wpadce" przyjemność z jazdy trwała dłużej i udało się odkryć nowe tereny, w których teraz zapewne częściej będzie można odnaleźć ślady końskich kopyt.
Warto nadmienić również, że może nie był to Bieg Św. Huberta, ale akordeonista na wozie jechał i skocznie przygrywał. Jeźdźcy w siodłach mieli kilka okazji do szybszego galopu po wyschniętych "na wiór" leśnych drogach. Bryczki dwukrotnie zatrzymywały się, aby można było podyskutować, najmłodsi mogli w tym czasie zaprzyjaźniać się ze zdecydowanie od nich większymi czworonogami, a jeźdźcy po prostu odpocząć. Na zakończenie nie zabrakło tradycyjnego ogniska i uczty dla podniebienia.
Cieszy fakt, że chociaż w planach była to mała, można powiedzieć kameralna i spontaniczna przejażdżka na zakończenie sezonu, spotkała się z ona z tak dużym odzewem. Świadczy to o wciąż rosnącym zainteresowaniu jeździectwem.
Najbliższy Bieg Św. Huberta już w najbliższą sobotę, 17 października, w gnieźnieńskim Stadzie Ogierów.