Artykuł „Szybciej pieszo niż karetką” ukazał się w lipcu i wywołał poruszenie wśród mieszkańców Gniezna. Wtedy Piotr Kordek wyszedł z inicjatywą, żeby za naszym pośrednictwem przybliżyć zagadnienia związane z pracą ratownika medycznego.
Od lipca ubiegłego roku dyspozytornia przeniesiona została do Konina, zatem osoba dzwoniąca pod nr 999 łączy się z CPR w Koninie. W zależności od tego, czy linia jest zajęta złożenie wezwania może się przedłużyć. Dyspozytor medyczny, który odbiera zlecenie musi przeprowadzić niezbędny wywiad medyczny, na podstawie którego wyśle karetkę pod wskazany adres. Jeśli wezwanie jest uzasadnione, przyjmuje wezwanie. Dalej musi nanieść dane do komputera i zadysponować odpowiedni Zespół Ratownictwa Medycznego w danym rejonie operacyjnym. Następnie oddzwania do Zespołu Ratownictwa Medycznego w celu wydania dyspozycji i drukuje kartę wyjazdową, którą ratownicy zobowiązani są pobrać. Od momentu wydruku karty wyjazdowej w zależności od kodu pilności ZRM ma od 60 do 120 sekund na wyjazd do miejsca zdarzenia.
Dyspozytor z Konina nie zna "naszego" terenu. Czy zdarzyły się przypadki, że zostaliście skierowani pod niewłaściwy adres? Mogą się przecież zdarzyć identycznie brzmiące nazwy miejscowości, oddalone znacznie od siebie? W ostatnim czasie została nagłośniona pomyłka dyspozytora w Tarnowie, która skończyła się tragicznie. Miejscowości o tej samej nazwie były oddalone od siebie o 40 km i mieściły się w dwóch różnych powiatach.
Tak, zdarzają się takie przypadki. Niejednokrotnie wychwyciliśmy taką pomyłkę, tym samym nie dopuściliśmy do sytuacji, która mogła okazać się fatalna w skutkach. Na naszą korzyść przemawia fakt, że dobrze znamy tereny, po których się poruszamy, przez to jesteśmy bardziej czujni.
Od kogo zależy, czy karetka wyrusza na wezwanie z użyciem sygnałów świetlnych i dźwiękowych?
O tym decyduje dyspozytor medyczny w Koninie, który zbiera wywiad medyczny i to on decyduje czy ZRM ma jechać w miejsce wezwania w kodzie pierwszym, czyli z wykorzystaniem sygnałów świetlnych i dźwiękowych czy w kodzie drugim bez sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Kierownik ZRM nie ma prawa samemu zmienić tej decyzji.
Mógłby Pan przybliżyć czas w jakim możemy się spodziewać przyjazdu karetki wywołanego kodem pierwszym i drugim?
W Ratownictwie Medycznym istnieją kody pilności wyjazdów ZRM. Kod pierwszy (K1) to kod alarmowy z wykorzystaniem sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Wyjazd w kodzie K1 jest do pacjentów w nagłym zatrzymaniu krążenia, silnej duszności, wypadku drogowym, czyli w sytuacji, kiedy istnieje możliwość wystąpienia nagłego zagrożenia dla życia lub zdrowia. Kod drugi (K2) jest to wyjazd pilny bez użycia sygnałów świetlnych i dźwiękowych.W tym kodzie jeździ się do pacjentów z urazem kończyn, ranami głowy bez utraty przytomności i innych przypadków nie zagrażających życiu.
W ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym zostało określone, w jakim czasie ZRM ma dojechać w miejsce wezwania. Jednak nie każdy zespól do każdej interwencji musi dojechać w określonym czasie.Artykuł 24 Ustawy brzmi następująco:
"1. Wojewoda podejmuje działania organizacyjne zmierzające do zapewnienia następujących parametrów czasu dotarcia na miejsce zdarzenia dla zespołu ratownictwa medycznego od chwili przyjęcia zgłoszenia przez dyspozytora medycznego:
- mediana czasu dotarcia – w skali każdego miesiąca – jest nie większa niż 8 minut w mieście powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 15 minut poza miastem powyżej 10 tysięcy mieszkańców;
- trzeci kwartyl czasu dotarcia – w skali każdego miesiąca – jest nie większy niż 12 minut w mieście powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 20 minut poza miastem powyżej 10 tysięcy mieszkańców;
- maksymalny czas dotarcia nie może być dłuższy niż 15 minut w mieście powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 20 minut poza miastem powyżej 10 tysięcy mieszkańców.
Jaką ilością karetek dysponuje gnieźnieńskie pogotowie, a dokładniej ile jest karetek specjalistycznych, podstawowych i transportowych?
W powiecie gnieźnieńskim dysponujemy pięcioma karetkami, które należą do Państwowego Systemu Ratownictwa Medycznego. Cztery karetki podstawowe (P) w skład tych karetek wchodzi dwóch ratowników medycznych. Jedna karetka specjalistyczna(S). W skład tej karetki wchodzi dwóch ratowników medycznych oraz lekarz. Najczęściej jest to lekarz medycyny ratunkowej lub anastezjolog. Szpital dysponuje również karetkami transportowymi, oznaczone literą (T), które służą do przewozu pacjentów. Te karetki nie należą do systemu Ratownictwa Medycznego.
Czy Pana zdaniem to wystarczająca ilość?
To zależy od skali natężenia wezwań. Ich większa ilość skróciłaby czas oczekiwania na karetkę. Załóżmy, że w podobnym czasie zostaliśmy wezwani do bólu w klatce piersiowej, tam na pewno pojedziemy najpierw, szybciej też dotrzemy do kogoś ze złamaną nogą, niż do wezwania, które dotyczy bólu pleców, jak się okazuje na miejscu będącego wynikiem zmian zwyrodnieniowych. Nie mamy na to wpływu. Problem polega na tym ze społeczeństwo coraz częściej wykorzystuje ZRM do pacjentów, którzy powinni być diagnozowani i leczeni przez swojego lekarza rodzinnego.
Kiedy wysyłana jest do pacjenta karetka specjalistyczna, a kiedy podstawowa? Czym one się różnią i czy zdarzają się przypadki podjęcia złej decyzji dyspozytora o jej wyborze?
Do pacjenta ma dojechać jak najszybciej najbliższy ZRM, dlatego w powiecie gnieźnieńskim istnieją tak zwane podstacje. Takie podstacje mamy w Kiszkowie, Trzemesznie i Witkowie. Załóżmy, że dochodzi do nagłego zatrzymania krążenia w Witkowie, wtedy dyspozytor medyczny wyśle w kodzie K1 karetkę podstawową z Witkowa, bo liczy się czas udzielenia pierwszej pomocy. Naturalne jest, że karetka będąca na miejscu dotrze tam znacznie szybciej, niż z Gniezna. Zespół podstawowy, jeżeli stwierdzi, że niezbędna jest pomoc lekarza, prosi o przyjazd zespołu specjalistycznego (S). Czy do pacjenta pojedzie karetka (P) ,czy (S) pacjent otrzyma pomoc na jak najwyższym poziomie. Tak jak wspomniałem, jeżeli zespół podstawowy będzie potrzebował pomocy lekarza może o nią poprosić, będzie to karetka S albo jeśli zajdzie taka potrzeba, będzie to zespół LPR (Lotnicze Pogotowie Ratunkowe).
Jak jesteście odbierani przez społeczeństwo?
Społeczeństwo odbiera nas różnie. Najgorzej jest z ludźmi, którzy są pod wpływem alkoholu. Są agresywni i pretensjonalni. Zdarza się też usłyszeć podziękowanie za uratowanie życia.
Na jakie niebezpieczeństwa narażeni jesteście najczęściej podczas wykonywanej pracy?
- niebezpieczeństwo zarażenia wirusem HIV
- żółtaczką typu C (wirusowe zapalenie wątroby)
- niebezpieczeństwo narażenia się na udział w wypadku komunikacyjnym. Może się zdarzyć, że ktoś nie ustąpi pierwszeństwa.
- Nieprzewidywalność reakcji pacjentów, którzy są pod wpływem alkoholu i substancji psychoaktywnych w tym modnych dopalaczy. Na przykład wezwanie, które dostaliśmy dotyczyło bólu brzucha. Na miejscu okazało się, że mężczyzna był po zażyciu dopalaczy i niezbędna okazała się pomoc Policji.
- rzadko, ale zdarza się, że członkowie rodziny bywają agresywni i pretensjonalni
Ja akurat nie prowadzę karetki, ale z moich obserwacji nie ma z tym problemu. Kierowcy robią wszystko, żeby przepuścić ambulans, który pędzi w kodzie K1.
Niejednokrotnie prowadzicie wyścig z czasem. Czy dobrze oznaczone są miejscowości, ulice, numery domów, bloków, kamienic, do których jest wezwanie? Dokąd najtrudniej jest trafić?
Z numeracją domów, budynków i kamienic jest coraz lepiej. Zdarzają się pojedyncze przypadki, gdzie nie ma takich oznaczeń, oczywiście upominamy i prosimy o umieszczenie numeru w widocznym miejscu. Kiedyś na obrzeżach miasta znacznie trudniej było trafić pod wskazany adres. Obecnie jest bardzo czytelne oznaczenie numerów domów. Na przykład w Mnichowie, i nie tylko, oczywiście jest numeracja na tabliczkach od 1 – 10, kawałek dalej od 11 – 25. To znacznie ułatwia lokalizację. Problem znacznie częściej dotyczy źle zaparkowanych samochodów, które utrudniają przejazd karetce. Sytuacja ta ma miejsce pod blokami.
Już w ostatniej klasie gimnazjum i pierwszej liceum w ramach przedmiotu Edukacja dla bezpieczeństwa uczniowie uczą się jak udzielać pierwszej pomocy w sytuacjach zagrażających zdrowiu i życiu. Zdarzyło się Panu być pozytywnie zaskoczonym przez młodego człowieka, który wykazałby się swoją wiedzą w praktyce przed przyjazdem karetki?
Jeżeli chodzi o ludzi młodych to tak, potrafią udzielić pierwszej pomocy jeszcze przed przyjazdem ZRM i to cieszy. Przedmiot Edukacja dla bezpieczeństwa jest bardzo wartościowym przedmiotem. Kształtuje pożądane postawy u młodych ludzi i wyposaża ich w niezbędną wiedzę. Nigdy nie wiadomo komu i jakim stopniu przyjdzie ją wykorzystać w praktyce. Niestety gorzej jest wśród dojrzałego społeczeństwa. Ich z reguły bierna postawa wynika z braku wiedzy na ten temat. Zdarza się, że wyładowują swoje negatywne emocje na ratownikach. Na pytanie, dlaczego nikt nie uciskał klatki piersiowej słyszy się: "A od czego wy jesteście?". Trzeba pamiętać, że jeżeli nie udzieli się pomocy osobie w stanie zagrożenia życia, gdzie nasze życie i zdrowie nie jest zagrożone, podlegamy karze pozbawienia wolności do lat 3.
Ratownicy medyczni prześcigają się w anegdotach o błahych przypadkach, do których zostali wezwani. Jaki przypadek utkwił Panu w pamięci najbardziej?
Zdarza się, że jesteśmy dysponowani do bólu spowodowanego menstruacją, do bólów pleców, do biegunki. Przypadek, który wprawił mnie w osłupienie dotyczył rzekomej nieprzytomności pacjenta. Rodzina wezwała karetkę do miejscowości oddalonej o około 15 – 20 km. Po przybyciu na miejsce pacjent pokazał nam palec i oznajmił: "Tak mnie boli, że jestem nieprzytomny". Przestrzegam przed tak lekkomyślnym wzywaniem pomocy, ponieważ w takich sytuacjach ZRM ma prawo wezwać Policję, która może nałożyć mandat za wprowadzenie w błąd instytucji pożytku publicznego.
W opinii Pana kolegów i koleżanek z pracy, Wasza praca nie wiąże się z wysokim wynagrodzeniem. Problemem okazuje się zwykła umowa o pracę. Najczęściej są to kontrakty, umowy-zlecenia. Ile jest w tym prawdy?
Część z nas pracuje na umowach o pracę, część na kontraktach Mamy możliwość podjęcia dodatkowych źródeł zarobkowania, czy to w innych stacjach pogotowia ratunkowego, szpitalach, czy po prostu podejmując się we firmach udzielania płatnych kursów z zakresu pierwszej udzielania pierwszej pomocy i ratownictwa medycznego.
Czy w związku z powyższym chciałby Pan coś przekazać za naszym pośrednictwem?
Chciałbym zaapelować, by nie nadużywać numeru 999 . Są dolegliwości, z którymi wystarczy udać się do lekarza rodzinnego. Namawiam gorąco młodych ludzi, by podzielili się wiedzą, jak udzielać pierwszej pomocy z pozostałymi członkami rodzin. Niech mama, tata, ciocia i babcia nie będą bierni do czasu przyjazdu karetki w sytuacji zagrożenia życia. Chciałbym również zapewnić Państwa, że zawsze robimy, co w naszej mocy, by zdążyć na czas z pomocą.
Dziękuję za rozmowę.
3 komentarze
Pan Piotr jest świetnym ratownikiem.Miły, życzliwy i przede wszystkim kompetentny..Takich osób w Służbie zdrowia potrzeba.
Świetny artykuł. Bez jadu, złośliwości a równocześnie uczący podstawowych zachowań. Tak trzymać
Bardzo dobry artykuł, przydałoby się takich więcej w prasie ogólnokrajowej, regionalnej i telewizji. Powinna ruszyć kampania informacyjna w mediach choćby na wzór „ogłoszeń społecznych” na temat krwiodawstwa.