Kuligi w saniach ciągniętych przez konie to niespełnione marzenie wielu osób. Wydaje się to niemożliwe do zrealizowania w XXI wieku w 70-tysięcznym mieście. Okazuje się jednak, że wystarczy wyjechać kilka kilometrów za blokowiska, żeby przeżyć niezapomnianą przygodę. W Jankówku koło Gniezna kilka razy w tygodniu organizowane są prawdziwe kuligi konne.
Kuligi organizujemy codziennie zarówno w ciągu dnia jak i przy pochodniach wieczorem – mówi Karolina Wengerek ze Stajni pod Wierzbami. Kulig trwa ok. 1,5 – 2 godziny i połączony jest z ogniskiem. Trasa ma ok. 3km. Jest wcześniej ubita i wyrównana. Prowadzi głównie przez łąki w okolicach ośrodka jeździeckiego. W trakcie całego kuligu jedziemy mniej więcej 3 pętle po 3km każda. Długość trasy uzależniona jest od wieku osób biorących udział w kuligu. Nie jeździmy po drogach ani polnych, ani leśnych ze względu na ilość wypadków w trakcie kuligów, o których w tym roku było już dość głośno. Trasa jest na bieżąco przygotowywana do kuligów przez traktor z walcem. Minimalna ilość osób na kulig to 10. Jest to obsada na jedną parę koni. Na dwie pary koni – około 20 osób. Organizatorzy są w stanie przewieźć maksymalnie 24 osoby, jednak istnieje możliwość zorganizowania kuligu na większą ilość ludzi. Czas imprezy ulega wówczas wydłużeniu, a osoby biorące w niej udział na zmianę jeżdżą bądź też odpoczywają przy ognisku. Trasę można przejechać zarówno na dużych saniach, jak i na mniejszych saneczkach (3-osobowych) ciągniętych za saniami. Wszystko w zależności od wieku i upodobań. Nie doczepiamy sanek jednoosobowych ze względu na bezpieczeństwo w czasie kuligu – dodaje Karolina Wengerek. Wiek uczestników nie gra roli. Najmłodsze dzieci do tej pory uczestniczące w zabawie miały około 4 lata – dla nich przewidziana jest podróż na dużych saniach również ze względów bezpieczeństwa. Cena kuligu to 20zł od osoby (dzieci w wieku do lat 5 – 10 zł). W cenie mieści się opisane powyżej 1,5 -2 godziny zabawy, pieczenie kiełbaski nad ogniskiem, pieczywo oraz gorąca herbata na rozgrzewkę. W zeszłym sezonie udało nam się zorganizować około 40 kuligów – kontynuuje Karolina Wengerek. Mamy nadzieję, że zachęcimy kolejne osoby do uczestnictwa i zabawy w coraz to rzadszej formie spędzania wolnego czasu w zimie. Dźwięk dzwoneczków, widok zaprzęgniętych koni oraz możliwość spędzenia czasu w gronie najbliższych w zupełnie innej formie przyciągnęła już do nas w tym roku wielu chętnych. Część z nich powróciła po roku oczekiwania. Miejmy nadzieję, że pogoda pozwoli na organizację kuligów przez cały sezon zimowy. Zapraszamy do Stajni pod Wierzbami w Jankówku.
Sam nick mówi o charakterze osoby piszącej poprzedni komentarz. Nie …przewróciłeś… się nigdy zimą na sankach, idąc chodnikiem itp.? Wypadki się zdarzają – zawsze i wszędzie. Normalnie nie wierzę – w końcu ktoś pisze w tym zakichanym mieście o koniach i chce pokazać jaką przyjemną rzeczą jest obcowanie z koniem, a tutaj ciągle jacyś „życzliwi” się znajdą. Kurde, facet idź do wydziału komunikacji i zgłoś, że sanie nie mają świateł i tablicy rejestracyjnej.
P.S. Super artykuł pt. „Najważniejsze w jeździe konnej jest…”. Czy do niego też masz jakieś zastrzeżenia?
zyczliwy on
Może zamiast chwalenia trochę rzeczywistości o wypadkach i niepowodzeniach czy te liczby nie są przesadzone
2 komentarze
Sam nick mówi o charakterze osoby piszącej poprzedni komentarz. Nie …przewróciłeś… się nigdy zimą na sankach, idąc chodnikiem itp.? Wypadki się zdarzają – zawsze i wszędzie. Normalnie nie wierzę – w końcu ktoś pisze w tym zakichanym mieście o koniach i chce pokazać jaką przyjemną rzeczą jest obcowanie z koniem, a tutaj ciągle jacyś „życzliwi” się znajdą. Kurde, facet idź do wydziału komunikacji i zgłoś, że sanie nie mają świateł i tablicy rejestracyjnej.
P.S. Super artykuł pt. „Najważniejsze w jeździe konnej jest…”. Czy do niego też masz jakieś zastrzeżenia?
Może zamiast chwalenia trochę rzeczywistości o wypadkach i niepowodzeniach czy te liczby nie są przesadzone