Skromnym zwycięstwem 0:1 zakończył się sobotni wyjazdowy pojedynek Pelikana Niechanowo ze Spartą Szamotuły. Było to pierwsze w tym sezonie zwycięstwo Pelikana na obcym terenie.
Choć ogólnie prym na boisku wiedli zawodnicy z Niechanowa, pierwszy kwadrans należał do gospodarzy, którzy już w 3 minucie stworzyli sobie prawie stuprocentową sytuację do zdobycia gola. Osiem minut później Spartanie mogli zdobyć drugiego gola, ale w pojedynku sam na sam z napastnikiem z Szamotuł lepiej wypadł broniący niechanowskiej bramki Damian Zamiar.
Po niepewnym pierwszym kwadransie Pelikan przejął pałeczkę i od tej pory to GLKS był panem na boisku. Częste ataki na bramkę gospodarzy kończyły się jednak niepowodzeniem, gdyż – jak to często w Pelikanie bywa – formacja ofensywna nie była w stanie skutecznie zakończyć wypracowanych akcji. Na wściekłe ataki zielono-czarnych gospodarze odpowiedzieli praktycznie tylko raz, równie bezskutecznie, w efekcie czego obie jedenastki schodziły na przerwę z zerowym dorobkiem bramkowym.
W drugiej połowie Pelikan wciąż próbował sforsować "zaczarowaną" bramkę Sparty. Celność strzałów napastników z Niechanowa nie stała jednak na zbyt wysokim poziomie, przez co piłka szybowała ponad bramką, obok słupka lub trafiała w słupek. Jak jednak mówi przysłowie: "co się odwlecze, to nie uciecze", przewaga Pelikana musiała w końcu zaowocować golem. Stało się tak w 67 minucie meczu. Po akcji i podaniu Kamila Chopci główką gola na wagę zwycięstwa zdobył Łukasz Zagdański.
Gol ten podziałał na szamotulskich graczy jak płachta na byka. Szansa na wyrównania rezultatu była naprawdę spora, bo Pelikan, od momentu strzelenia gola, delikatnie zepchnięty został do defensywy, oddając nieco pole gry gospodarzom. Spartanie nie byli jednak w stanie skutecznie zagrozić bramce Damiana Zamiara.
Emocje sięgnęły zenitu w 85 minucie. Wówczas to jeden z napastników Sparty, Tomasz Stelmaszyk, znalazł się w polu karnym Pelikana i po starciu z Pawłem Ignasińskim padł na murawę. Miejscowi piłkarze i zawodnicy oczywiście domagali się rzutu karnego, ale sędzia główny całą sytuację potraktował jako próbę wymuszenia "jedenastki" i nakazał grać dalej. Niezadowolony z takiego obrotu sytuacji Stelmaszyk, używając dość niewybrednego słownictwa, powiedział sędziemu co o tym wszystkim myśli. W odpowiedzi otrzymał pierwszą żółtą kartkę, a potem drugą i musiał opuścić boisko.
Grający w przewadze Pelikan w samej końcówce spotkania miał jeszcze dwie okazje na podwyższenie prowadzenia, ale swoje szanse zmarnował najpierw Damian Pawlak, a potem Adrian Chopcia.
Sparta Szamotuły – Pelikan Niechanowo 0:1.
Po sobotnim zwycięstwie Pelikan ma 21 punktów i zajmuje (ze stratą trzech punktów do lidera) trzecie miejsce w tabeli IV ligi. Następnym przeciwnikiem GLKS-u będzie kolejna Sparta, tym razem z Obornik Wielkopolskich. Początek spotkania 19 października o godz. 15.00 na Plantach w Niechanowie.
Po niepewnym pierwszym kwadransie Pelikan przejął pałeczkę i od tej pory to GLKS był panem na boisku. Częste ataki na bramkę gospodarzy kończyły się jednak niepowodzeniem, gdyż – jak to często w Pelikanie bywa – formacja ofensywna nie była w stanie skutecznie zakończyć wypracowanych akcji. Na wściekłe ataki zielono-czarnych gospodarze odpowiedzieli praktycznie tylko raz, równie bezskutecznie, w efekcie czego obie jedenastki schodziły na przerwę z zerowym dorobkiem bramkowym.
W drugiej połowie Pelikan wciąż próbował sforsować "zaczarowaną" bramkę Sparty. Celność strzałów napastników z Niechanowa nie stała jednak na zbyt wysokim poziomie, przez co piłka szybowała ponad bramką, obok słupka lub trafiała w słupek. Jak jednak mówi przysłowie: "co się odwlecze, to nie uciecze", przewaga Pelikana musiała w końcu zaowocować golem. Stało się tak w 67 minucie meczu. Po akcji i podaniu Kamila Chopci główką gola na wagę zwycięstwa zdobył Łukasz Zagdański.
Gol ten podziałał na szamotulskich graczy jak płachta na byka. Szansa na wyrównania rezultatu była naprawdę spora, bo Pelikan, od momentu strzelenia gola, delikatnie zepchnięty został do defensywy, oddając nieco pole gry gospodarzom. Spartanie nie byli jednak w stanie skutecznie zagrozić bramce Damiana Zamiara.
Emocje sięgnęły zenitu w 85 minucie. Wówczas to jeden z napastników Sparty, Tomasz Stelmaszyk, znalazł się w polu karnym Pelikana i po starciu z Pawłem Ignasińskim padł na murawę. Miejscowi piłkarze i zawodnicy oczywiście domagali się rzutu karnego, ale sędzia główny całą sytuację potraktował jako próbę wymuszenia "jedenastki" i nakazał grać dalej. Niezadowolony z takiego obrotu sytuacji Stelmaszyk, używając dość niewybrednego słownictwa, powiedział sędziemu co o tym wszystkim myśli. W odpowiedzi otrzymał pierwszą żółtą kartkę, a potem drugą i musiał opuścić boisko.
Grający w przewadze Pelikan w samej końcówce spotkania miał jeszcze dwie okazje na podwyższenie prowadzenia, ale swoje szanse zmarnował najpierw Damian Pawlak, a potem Adrian Chopcia.
Sparta Szamotuły – Pelikan Niechanowo 0:1.
Po sobotnim zwycięstwie Pelikan ma 21 punktów i zajmuje (ze stratą trzech punktów do lidera) trzecie miejsce w tabeli IV ligi. Następnym przeciwnikiem GLKS-u będzie kolejna Sparta, tym razem z Obornik Wielkopolskich. Początek spotkania 19 października o godz. 15.00 na Plantach w Niechanowie.
Ernest Kowalski