Październik to w Pierwszej Stolicy Polski od wielu lat miesiąc Biegów św. Huberta. Dla jeźdźców jest to okazja do wspólnego spotkania, przejażdżki, pogoni za lisem i wspólnej zabawy. Okoliczne stajnie organizują zarówno masowe Hubertusy, jak i wewnętrzne, dla swoich adeptów. Wczoraj pierwsza pogoń za lisem odbyła się w Stajni pod Wierzbami.
Deszczowa pogoda nie przeszkodziła Stajni pod Wierzbami w zorganizowaniu Hubertusa dla swoich adeptów. O godz. 10.00 kilkunastu jeźdźców wierzchem oraz wóz konny z kilkunastoma osobami, zaprzęgnięty w dwa konie Śląskie wyruszył na trasę po okolicznych pastwiskach. W siodłach jechali przede wszystkim młodzi jeźdźcy, którzy po raz pierwszy mieli okazję poczuć smak pogoni za lisem, w którego rolę wcielił się Feliks Borys – właściciel Stajni pod Wierzbami i organizator imprezy. Najpierw jednak wszyscy musieli pokonać kilkukilometrową trasę, na której rozstawione były przeszkody. Wszystkim udało się utrzymać w siodle skacząc przez przeszkody, co pozornie wydawało się proste, bowiem po deszczu trawa była mokra i śliska. Trasa była jednak przystosowana do umiejętności uczestników. Kiedy wszyscy dojechali na ściernisko, na którym miała odbyć się pogoń za lisem, zostali zapoznani z zasadami obowiązującymi podczas gonitwy. Następnie lis odjechał na bezpieczny dystans, po czym jeźdźcy ruszyli w pościg. Doświadczony Feliks Borys udowodnił, że nie szybkość jest najważniejsza, a spryt. Kilkukrotnie wymykał się pędzącym jeźdźcom wykonując spokojne, wolne zwroty. Kiedy jednak goniący nauczyli się na własnych błędach, lis musiał wykazać się szybkością. Najszybszym i najsprawniejszym jeźdźcem okazał się Miłosz Szczygielski, któremu udało się zerwać lisi ogon. Nie był to jednak koniec Hubertusa, bowiem nie wszyscy adepci Stajni pod Wierzbami brali udział w gonitwie. Przygotowano dla nich liska schowanego na polanie. Poszukiwania trwały długo. Cenne wskazówki naprowadzały szukających na trop, jednak większość błądziła w lesie. W końcu schowanego liska znalazła Liwia Czerniawska. Po powrocie do stajni i rozsiodłaniu wierzchowców wszyscy zostali nagrodzeni konnymi wisiorkami. Nie zapomniano także o ognisku i pieczeniu kiełbasek.
Pierwszy stajenny Hubertus w tym roku zapoczątkował serię pogoni za lisem. Pierwszy, masowy Bieg św. Huberta odbędzie się 13 października w gnieźnieńskim Stadzie Ogierów.
Na hubertusie wewnętrznym to organizator ustala zasady i to czy ktoś miał kask czy nie jest kwestią organizatora. Swoją drogą fajnie, że stajnie robią hubertusy 🙂 nawet wewnętrzne dla jeźdźców, którzy jeszcze nie mogą jechać na dużego hubertusa.
uczestnik on
a to jest pan z prywatnym koniem, natomiast wszyscy szkółkowi mieli.
swoj on
prosze wszystkie kometarze
swoj on
A ten w czerwonej kurtce…BEZ KASKU?
uczestnik on
Pan Andrzej był w bryczce 🙂
Jezdziec on
Przepraszam bardzo , ale każdy miał kask , który jechał wierzchem .
isnsdIN on
a gdzie pan Andrzej B?!
uczestnik on
tak się składa, że nikt nie jeździł bez kasku, wszystko było dopilnowane :]
9 komentarzy
Na hubertusie wewnętrznym to organizator ustala zasady i to czy ktoś miał kask czy nie jest kwestią organizatora. Swoją drogą fajnie, że stajnie robią hubertusy 🙂 nawet wewnętrzne dla jeźdźców, którzy jeszcze nie mogą jechać na dużego hubertusa.
a to jest pan z prywatnym koniem, natomiast wszyscy szkółkowi mieli.
prosze wszystkie kometarze
A ten w czerwonej kurtce…BEZ KASKU?
Pan Andrzej był w bryczce 🙂
Przepraszam bardzo , ale każdy miał kask , który jechał wierzchem .
a gdzie pan Andrzej B?!
tak się składa, że nikt nie jeździł bez kasku, wszystko było dopilnowane :]
No ładnie,a gdzie odrębna galeria,,bez kasku’?