8 marca 2018 roku odbył się pogrzeb Kazimiery Nowak. Chociaż miejsce pochówku zostało precyzyjnie wyznaczone, grabarz popełnił błąd. W dniu pogrzebu okazało się, że grób jest wykopany w złym miejscu. Dalszy przebieg sytuacji zaskoczył i przede wszystkim poruszył wszystkich zgromadzonych, w szczególności najbliższych członków rodziny.
Pan Hubert opiekował się Panią Kazimierą, ciotką (siostrą swojej matki). W marcu 2018 roku ciotka zmarła. Pan Hubert szczególnie związany ze zmarłą, która szczególnie w ostatnich latach przed śmiercią wspierała go w chorobie matki i, z którą utrzymywał bliskie, serdeczne relacje. Ustalał warunki pochówku oraz jego miejsce, będąc jednocześnie dysponentem miejsca pochówku na cmentarzu przy ul. Witkowskiej w Gnieźnie. Ciotka była wdową i nie miała żadnych dzieci. W dniu uroczystości, po odbyciu się mszy, na której obecni byli wszyscy bliscy i krewni, wszyscy przybyli udali się na cmentarz. Wówczas okazało się, że pochówek został przygotowany w niewłaściwym miejscu, a właścicielem grobu jest zupełnie inna rodzina. Dopiero po telefonicznej interwencji Pana Huberta, podczas trwających obrzędów w kaplicy, rozpoczęto kopanie grobu we właściwym miejscu. Nie sposób opisać stresu i odczuć rodziny co tej pomyłki. Czynności tych jednak nie dokończono i po uroczystości złożono trumnę do niewłaściwego grobu. Dopiero po jakimś czasie trumna została umieszczona we właściwym miejscu. Sprawa znalazła swój finał w Sądzie.
Nie ulega wątpliwości, że naruszona została w pełni sfera uczuć powoda związana z kultem pamięci po zmarłej, okazywania jej szacunku, wspomnień i pamięci o niej, a także urządzenia pogrzebu. Trwające niedogodności zakłóciły uroczystość pożegnania najbliższej powodowi osoby, a także sposób pożegnania, jaki życzył sobie on sam, jak również co było wyrazem woli zmarłej – pisała w pozwie radca prawny Magdalena Leśna-Duber, pełnomocnik powoda.
Pomyłka w miejscu pochówku, kopanie grobu podczas trwającej uroczystości niewątpliwie było nienależytym wykonaniem umowy. Nie oznacza to jednak, że odpowiedzialność pozwanego w tym zakresie sprowadza się jedynie do wyrównania strat majątkowych. Nienależyte wykonanie usługi pogrzebowej naruszyło bowiem dobra osobiste powoda. (…) Niewątpliwie powoda dotknęła tragedia jaką była śmierć jego ciotki. Przez zachowanie pozwanego doszło do naruszenia jego prawa do stosownej żałoby. W chwili pogrzebu, zamiast skoncentrować się na jej pożegnaniu musiał skupić się na pomyłce, działaniach które podejmował pozwany, żeby naprawić swój błąd. Ważnym elementem tego kultu jest pamięć i kontemplacja, a więc przeżycia ze sfery psychicznej, które w przypadku powoda zostały zakłócone. Powód nie jest w stanie nawet opisać, jakie wówczas towarzyszyły mu emocje. (…) Powód wezwał pozwanego do zapłaty. Pozwany potwierdził, że doszło do popełnienia pomyłki, bagatelizując jednocześnie odczucia powoda w tym zakresie i zaprzeczając, aby powodowi przysługiwały dobra osobiste w postaci kultu pamięci po osobie bliskiej.
Pan Hubert, chociaż nic nie jest w stanie wynagrodzić mu przeżytych emocji w dniu pogrzebu, postanowił walczyć o zadośćuczynienie. W pozwie z powództwa cywilnego jego pełnomocnik wnioskowała o 12 tys. zł. W poniedziałek zapadł wyrok w sprawie. Decyzją Sądu Rejonowego w Gnieźnie powód otrzyma 6 tys. zł. W mojej ocenie słuszne jest samo uwzględnienie powództwa i uznanie samego naruszenia dóbr osobistych mojego klienta, czyli kultu po osobie zmarłej, możliwości pożegnania się ze swoją najbliższą już wtedy rodziną, czyli ciotką – mówi Magdalena Leśna-Duber, pełnomocnik powoda. Nie do końca jestem usatysfakcjonowana kwotą, albowiem w mojej ocenie kwota 12 tysięcy złotych, o które wnioskowaliśmy, nie była kwotą wygórowaną w obliczu tego, że chowa się zmarłego w zupełnie innym miejscu i pozbawia się kogoś najbliższego możliwości pożegnania z tą osobą. Myślę, że wniesiemy o uzasadnienie wyroku i wówczas będziemy podejmować decyzje czy powinniśmy szukać weryfikacji tej kwoty w wyższej instancji, czy też zakończymy sprawę na tym etapie.
Pan Hubert jeszcze na sali rozpraw bardzo emocjonalnie podchodził do sprawy, mając w głowie wspomnienia tego feralnego dnia. Stres związany z pogrzebem strasznie się przeciągnął – mówi Hubert Kaczyński. Wspomnienia wchodzą tak, jakby to było wczoraj. Nie jestem zadowolony z wyroku. To była kwestia nie do opisania i żaden wyrok tego nie wynagrodzi, nie ukoi tych negatywnych emocji. Byłem w tym czasie najbliższą rodziną zmarłej. Ciocia nie miała nikogo innego. Byłem najbliżej niej, opiekowałem się nią. Wcześniej opiekowałem się wujem, czyli mężem cioci, który zmarł pół roku wcześniej. Ciocia nie miała nikogo bliższego ode mnie.
3 komentarze
Nikomu nie życzę takiego podejścia do sprawy, winny zajścia powinien sam dążyć do polubownego zadość uczynienia a tak sprawa w sądzie i odszkodowanie mam nadzieję czegoś go nauczy.
Przepraszam,jaka hiena? W ostatniej drodze bliskiej osoby takie sceny? To jest przykre,przede wszystkim godny pochowek. Chyle czolo przed panem Hubertem, ze potrafil przede wszystkim podnieść się po takiej traumie i walczył o speawiedliwosc. Pozdrawiam
To niezły cwaniak spadek po wujku po cioci i jak chiena jeszcze po pogrzebie bez ambicji i honoru inna sprawa jeśli by ta zasądzona kara była przekazana na cel harytatywny ale tak to umnie zero i nato śedzia dał się słapać