Niedziela w gnieźnieńskim Stadzie Ogierów minęła pod znakiem kolejnych zawodów z cyklu Jeździeckiego Pucharu Gniezna. Tym razem rywalizacja przyniosła jeszcze więcej emocji. Nie obyło się bez upadków i walki do ostatniego przejazdu. Tym bardziej zaskakująca była ostateczna klasyfikacja w konkursach.
W niedzielę na terenie gnieźnieńskiego hipodromu została rozegrana druga odsłona tegorocznego Jeździeckiego Pucharu Gniezna. Zawodnicy zbierają punkty do klasyfikacji generalnej. Najlepsi otrzymają nagrody finansowe. Powoduje to, że poziom ich motywacji, a co za tym idzie – i przygotowania jest zdecydowanie wyższy niż w zeszłym roku. Jeżeli chodzi o frekwencję to w porównaniu do zeszłorocznej edycji zawodów jest ona praktycznie bez zmian – mówi Jarosław Szymoniak, sędzia zawodów. Przejazdów zawsze jest pomiędzy 120 a 130. Jeśli natomiast chodzi o poziom to jest o wiele lepiej niż rok temu. Zawodnicy przepracowali zimę i widać to na pierwszy rzut oka. Widać przede wszystkim duża poprawę w taktyce pokonywania parkuru. To jest technika połączona z taktyką. Wiele osób zastanawia się dlaczego ten parkur jest ustawiony tak a nie inaczej, a zawsze rozmieszczenie przeszkód ma jakiś cel. Młodzi zawodnicy trenują równie intensywnie co bardziej doświadczeni jeźdźcy. Odzwierciedleniem tego są „czyste” przejazdy w dobrym czasie. Tym razem w konkursie klasy mini LL startowało raptem trzech jeźdźców. Najlepsza okazała się Agata Krawczyk na koniu Lukas. Konkurs klasy LL skupił najwięcej, bo aż 44 przejazdy. 10 z nich niestety zakończyło się eliminacją. Najczęstszą przyczyną były wyłamania. Świetnie zaprezentowali się tutaj młodzi zawodnicy: Oliwia Łęc na Batoniku i Patryk Kwaśniewski na koniu Ups. W tym roku są to moje trzecie zawody – mówi Patryk Kwaśniewski (15 lat). Jeżdżę na nowym koniu, a trenuję pod okiem dobrego nauczyciela – Piotra Sokołowskiego i moja motywacja jest o wiele lepsza. Dzisiaj poszło mi bardzo dobrze. Zająłem trzecie miejsce w konkursie klasy LL. Całą edycję Jeździeckiego Pucharu Gniezna chciałbym skończyć na jak najwyższej pozycji. Na razie udaje mi się utrzymać w pierwszej dwudziestce zawodników. Po zawodach w Budzisławiu niestety mój koń okulał i zmuszony byłem do ograniczenia treningów. Teraz jest już wszystko dobrze, ale jeszcze przez pewien czas będę go trochę mniej trenował. Zwycięzcą tej rywalizacji został Tadeusz Pełeszuk na Uranusie. Kilka osób nieprzychylnie spojrzało na przejazd tego zawodnika, bowiem przypomnijmy, że głównym celem JPG jest propagowanie jeździectwa wśród młodych zawodników. Nic lepiej nie zachęca ich do treningów jak wygrane zawody. Kiedy jednak rywalizują ze znacznie lepszymi jeźdźcami, którzy z powodzeniem startują także w konkursach wyższych klas, ich szanse, a tym samym zapał, zdecydowanie maleją. Sporym zaskoczeniem były wyniki konkursu klasy L. Tutaj najlepsi okazali się zawodnicy JKS Dragon, którzy zajęli dwa pierwsze miejsca. Na trzeciej pozycji natomiast uplasował się Piotr Sokołowski. Jeszcze większym zaskoczeniem był przejazd Roberta Rakowskiego na koniu Tigra. Ambitna klacz wyskoczyła z parkuru na rozprężalnię. Było to pierwsze tego typu zdarzenie podczas edycji JPG. Na całe szczęście nic nikomu się nie stało, a przejazd został okrzyknięty najszybszym przejazdem dnia. Oczywiście zawodnik został wyeliminowany, ale na długo wpisał się w pamięć widzów i innych jeźdźców.
Dwufazowy konkurs klasy P okazał się dużym wyzwaniem dla jeźdźców. Na 15 przejazdów tylko 5 zakończyło się przejechaniem „na czysto” pierwszej fazy, z czego 4-ech zawodników pokonało bez zrzutki także drugą fazę. Wygrał Jakub Winter przed Markiem Maciejewskim i Agatą Kujawą. W konkursie klasy N, który nie liczy się w klasyfikacji generalnej JPG, zwyciężył Piotr Matławski. 5 przejazdów zaliczył Piotr Sokołowski. Warto podkreślić, że zawodnik ten cały czas wraca do formy po wypadku i jeszcze kilka miesięcy temu wiele osób nie pokusiłoby się o stwierdzenie, że Piotr w ogóle będzie jeździł konno. Tym razem startowałem na trzech koniach – mówi Piotr Sokołowski. Na jednym zająłem dziesiąte miejsce w konkursie klasy LL, drugi także przeszedł na czysto ale z gorszym czasem. Z konkursu klasy L także jestem zadowolony, chociaż na jednym z koni miałem dwie zrzutki. Trzeci koń jednak w tym konkursie dał z siebie nieco więcej i zająłem trzecie miejsce. W konkursie klasy P miałem jedną zrzutkę. Ogólnie podsumowując jestem zadowolony z tego występu. Czekam teraz na zawody za tydzień. Do końca jeszcze nie wiem w jakich konkursach pojadę. Mocno zastanawiam się nad konkursem klasy N, bo nie wiem czy koń będzie przygotowany i czy ja będę gotowy, bo jeszcze cały czas doskwiera mi noga po wypadku, który miałem w październiku na Hubertusie. Niestety nie miałem zbyt wiele czasu na przerwę od jazdy konnej po wypadku. Jest to moja praca, a że nie dostałem żadnego odszkodowania to zmuszony byłem do szybkiego powrotu do jeździectwa. Teraz na każdą zmianę pogody i także po przeciążeniach odczuwam ból, ale jakoś daję radę, często niestety wyłącznie dzięki tabletkom przeciwbólowym. Na początku mówiłem, że lepiej mi się jeździ konno niż chodzi z tą nogą. Teraz zmieniłem zdanie. Na koniu co prawda mogę galopować a o bieganiu raczej nie ma mowy. Druga odsłona tegorocznej edycji Jeździeckiego Pucharu Gniezna dla widzów była na pewno ciekawsza niż kwietniowe zawody. Bardziej zacięta rywalizacja, jeszcze bardziej zaskakujące wyniki, więcej upadków i ponownie świetna pogoda sprawiły, że wokół parkuru brakowało miejsc siedzących. Warto także podkreślić, że z każdymi kolejnymi zawodami rośnie świadomość jeźdźców i luzaków. Tym razem tylko jedna osoba jeździła na rozprężalni bez kasku. Co prawda to i tak o jedną za dużo, ale jest to znacznie lepszy wynik niż podczas zeszłorocznej edycji. Na zdjęciach można zobaczyć upadki, które „w obiektywie” wyglądają na bardzo bolesne. Możemy uspokoić, że wszystkie zakończyły się co najwyżej siniakami i posmakowaniem piasku. W klasyfikacji generalnej prowadzi Tadeusz Pełeszuk przed Jakubem Winterem i Markiem Maciejewskim. Pierwsza 6-stka to 4-ech zawodników Lecha Gniezo i 2-óch jeźdźców JKS Dragon. Na punktowanych miejscach (w chwili obecnej 27 pozycji) znalazło się aż 7-miu zawodników bez przynależności klubowej. Kolejna edycja JPG już w czerwcu.
Przykre jest to, że Piotrek po wypadku nie miał żadnej pomocy ze strony organizatora i nie miał prawie pieniędzy na życie!
Zapytałaś, że wiesz iż p.Sokołowki ma się całkiem dobrze? Caasami, a nawet często pozory mylą.
WIKI on
Z zainteresowaniem śledzę informaje dotyczące imprez koniarskich i w miare mozliwosci staram się w nich uczestniczyć jako widz.Podobnie było i teraz wspaniała impreza,ukłony w stronę Dyrekcji Stada Ogierów ;pojawia sie artykuł i o zgrozo kolejny raz wraca sie do wypadku p. Sokołowskiego-jak długo jeszcze będziemy karmieni ta historią? Wielu ludzi ulega wypadkom i zazwyczaj przechodzi się nad tym do porządku dziennego i nikt nad nimi się nie rozczula Rok temu doszło do tragicznego wypadku na treningu żużlowym ;kto pamięta o Arku??? Złamana noga to nie wyrok mozna z tym żyć,a jak było mozna zauważyć p.Sokołowski ma się całkiem dobrze,pracuje ,trenuje i bierze udział w konkursach hipicznych;po co tyle szumu? Chyba tylko po to aby zaszkodzić innym! widocznie są ludzie którzy maja w tym interes.PRZYKRE!!!
ziemniak k on
generalnie jak widać świetnie mierzyłam odległości {boję się o maturę z matmy bo liczenie chyba nie jest moją mocną stroną}, skoki były przemyślane, ładnie podążałam za koniem i oddawałam rękę + wcale prawie nie spadłam jak Husajn walnął stopkę przed przeszkodą nr 6. jestem hardkorem, pokonałam grawitację. foteczki ku przestrodze- tak się nie jeździ parkurów. amen.
3 komentarze
Przykre jest to, że Piotrek po wypadku nie miał żadnej pomocy ze strony organizatora i nie miał prawie pieniędzy na życie!
Zapytałaś, że wiesz iż p.Sokołowki ma się całkiem dobrze? Caasami, a nawet często pozory mylą.
Z zainteresowaniem śledzę informaje dotyczące imprez koniarskich i w miare mozliwosci staram się w nich uczestniczyć jako widz.Podobnie było i teraz wspaniała impreza,ukłony w stronę Dyrekcji Stada Ogierów ;pojawia sie artykuł i o zgrozo kolejny raz wraca sie do wypadku p. Sokołowskiego-jak długo jeszcze będziemy karmieni ta historią? Wielu ludzi ulega wypadkom i zazwyczaj przechodzi się nad tym do porządku dziennego i nikt nad nimi się nie rozczula Rok temu doszło do tragicznego wypadku na treningu żużlowym ;kto pamięta o Arku??? Złamana noga to nie wyrok mozna z tym żyć,a jak było mozna zauważyć p.Sokołowski ma się całkiem dobrze,pracuje ,trenuje i bierze udział w konkursach hipicznych;po co tyle szumu? Chyba tylko po to aby zaszkodzić innym! widocznie są ludzie którzy maja w tym interes.PRZYKRE!!!
generalnie jak widać świetnie mierzyłam odległości {boję się o maturę z matmy bo liczenie chyba nie jest moją mocną stroną}, skoki były przemyślane, ładnie podążałam za koniem i oddawałam rękę + wcale prawie nie spadłam jak Husajn walnął stopkę przed przeszkodą nr 6. jestem hardkorem, pokonałam grawitację. foteczki ku przestrodze- tak się nie jeździ parkurów. amen.