W piątek, w Parku Miejskim im. gen. Władysława Andersa odbyły się uroczystości upamiętniające policjantów II RP powiatu gnieźnieńskiego zamordowanych przez sowieckie NKWD w 1940 roku w Twerze.
Uroczystości z okazji Dnia Pamięci Ofiar Katyńskich rozpoczęły się mszą św. o godz. 16.00 w kościele Garnizonowym. Stamtąd po mszy przemaszerowano do Parku Miejskiego im. gen. Władysława Andersa do tablicy upamiętniającej zamordowanych policjantów przez sowieckie NKWD w 1940 roku. W uroczystościach udział wzięli przedstawiciele policji, wojska, samorządowcy i parlamentarzyści. Wszyscy spotkali się po to, by upamiętnić męczeństwo Polaków, ich prześladowania, aresztowania, deportację i śmierć. Trzeba pamiętać o tym, że mordowanie Polaków, bez względu na to, czy na zachodzie, czy na wschodzie służyło jednemu celowi: wyeliminowaniu narodu – mówi wicestarosta Robert Andrzejewski. To, że akurat policjanci, żołnierze, pewna część administracji rządowej jakby w pierwszej grupie dała głowę, nie było przypadkowe. Chodziło o wyeliminowanie inteligencji. Metody prowadzone prze Sowietów i Niemców były co prawda troszeczkę odmienne, ale zmierzały dokładnie do tego samego: ograniczenia roli, podcięcia jakiś podstaw kulturowych i wynarodowienia najdalej w drugim pokoleniu całego społeczeństwa polskiego. Po krótkiej modlitwie kapelana mjr. Mariusza Stolarczyka odbył się apel poległych ku czci policjantów II RP zamordowanych przez NKWD w 1940 roku w Twerze. Przez te lata nic nie wiedzieliśmy – mówi Wanda Hartwich, córka zamordowanego policjanta Stanisława Wojtkowiaka, posterunkowego z Gniezna. Jedyną wiadomość, jaką otrzymaliśmy z Ostaszkowa, to napisana przez ojca kartka. Napisał do rodziców mamy. Zapytywał się co się dzieje z żoną i córką. Od tego czasu, to był rok 1939, nie mieliśmy żadnych wiadomości. Tylko tyle wiedzieliśmy, że był podany adres obozu w Ostaszkowie. Moja mama pisała niemal co dzień listy. Nie było żadnych odpowiedzi. Ja byłam małą dziewczynką, ale pamiętam ojca doskonale. Dopiero teraz, po 70-ciu latach dowiedzieliśmy się konkretnie, że mój ojciec tam został zamordowany. Był w obozie w Ostaszkowie, a przewozili ich do Tweru i tam ich mordowali. Nie byłam na grobie ojca i nie pojadę. Mam jakąś, po prostu nie tyle strach ile taką niechęć, nienawiść do tych ludzi, którzy zabili mi ojca w tak haniebny sposób, dlatego tylko, że był policjantem. Popełnili na nim taki okrutny mord. Uroczystości zakończone zostały salwą honorową.