Święto Niepodległości obchodzone było również w Centrum Kultury „Scena To Dziwna”. Tym razem zaproszono Przemysława Gintrowskiego. Jeden z artystów kojarzonych z Solidarnością wcale nie był zadowolony z tego, że przypięto mu taką „łatkę”, bowiem nigdy nie był członkiem tego ruchu. W eSTeDe Przemysław Gintrowski wystąpił po raz pierwszy i bardzo szybko zyskał uznanie gnieźnian.
Między innymi wiersze Zbigniewa Herberta mogły usłyszeć osoby, które w piątek przyszły do eSTeDe na koncert Przemysława Gintrowskiego. Specjalnie nie zastanawiam się nad tym, czy bycie artystą to jest chluba, czy brzemię, czy cokolwiek innego – mówi Przemysław Gintrowski. Jak sądzę Pan Bóg dał mi odrobinę talentu i robię to, co lubię. Mi i Jackowi Kaczmarskiemu przypięto łatkę Solidarności, a ani on, ani ja nie byliśmy z tego powodu szczęśliwi, bo żaden z nas nie był członkiem Solidarności. Stało się to właściwie za sprawą jednej piosenki, czyli „Murów”. Był to taki nieformalny hymn Solidarności. Piosenki, która tak naprawdę ni jak się miała do tego całego ruchu, bo miała taką a nie inną puentę. Właściwie hymnem Solidarności stał się jeden wers: „wyrwij murom zęby krat”. W tej chwili nie gram zbyt wielu koncertów, bo po pierwsze – mam już swoje lata, po drugie – jazda po Polsce samochodem w tej chwili to jest przeżycie traumatyczne. Wydaje mi się, że twórczość takich ludzi jak ja jest w dzisiejszych czasach bardzo potrzebna, bo trudno mówić o pełnej wolności, w znacznym stopniu za sprawą rządu jaki mamy. Nie ukrywam, że nie jestem zwolennikiem tego rządu. Poniekąd zniewoliliśmy się sami, niektórzy na właśnie życzenie. Mój znajomy kilka dni temu powiedział zdanie, które jest tak oczywiste, mianowicie: „Wiesz Przemek, obywatel z kredytem to dobry obywatel”. Taka jest prawda. Chcieliśmy od razu mieć domy, samochody, duże telewizory. Nabraliśmy kredytów, które musimy spłacać i w związku z tym nie podskoczymy nikomu. Będziemy siedzieć cicho, posłusznie wykonując polecenia szefa. Ja nie angażuję się w politykę. Miałem propozycję kandydowania na senatora, co mnie rozśmieszyło, bo robię coś innego. Jeżeli chodzi o moją współpracę z Jackiem Kaczmarskim to trwała ona długo, z 10-cio letnim okresem przerwy, ale wówczas Jacek przysyłał mi teksty, do których tworzyłem muzykę. Myślę, że gdyby nie Jacek to połowy piosenek w ogóle bym nie napisał, bo Jacek bardzo mnie gonił do roboty. Był takim człowiekiem, że napisał tekst rano, w południe chciał, żeby była do niego muzyka, a wieczorem chciał to śpiewać na scenie. Przemysław Gintrowski to bez wątpienia artysta, który zalicza się do grona osób nie bojących się negować rządu i osób publicznych. Sam bowiem nie raz spotyka się ze słowami krytyki. Równie niewątpliwie należy do wyjątkowo utalentowanych twórców muzyki. Jego indywidualizm i podejście do życia często stają się motywacją dla początkujących artystów.