Po raz 3-eci i ostatni w tym roku jeźdźcy spotkali się na trasie Biegu św. Huberta, aby pożegnać sezon. Tym razem konie pod siodłem oraz w zaprzęgach spotkały się w Jeździeckim Uczniowskim Klubie Sportowym Kłusak na Prochowni, aby stamtąd wyruszyć na długą i wymagająca trasę.
O godz. 11.00 prezydent Jacek Kowalski oficjalnie rozpoczął ostatni w tym roku Bieg św. Huberta. Gościem specjalnym biegu był Wielki Mistrz Zakonu Szpitalnego Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego – Jacenty Ordowski. 64-ech jeźdźców i 6 zaprzęgów wyruszyło pod wodzą Tadeusza Nitki – prezesa JUKS Kłusak, na długą i wymagająca sporych umiejętności, zarówno od jeźdźców jak i koni, trasę. Za kolumną wierzchowców i bryczek ruszył ciągnik wiozący widzów oraz kilkanaście samochodów. Już na pierwszych przeszkodach jedna z amazonek rozstała się z siodłem. Upadek był niegroźny i dziewczyna szybko wróciła na konia. Jednym z ciekawszych fragmentów trasy był tzw. wulkan, czyli stromy zjazd i podjazd na żwirowni. Nie wszyscy zdecydowali się na pokonanie tej przeszkody. Hubertusy organizowane przez JUKS Kłusak słyną z wysokiego stopnia trudności, dlatego kolumna koni została podzielona na konie duże i małe. Niektóre przeszkody były bowiem zbyt trudne dla kucy i początkujących jeźdźców. Kolejną rzeczą charakterystyczną dla tego biegu są przeszkody wodne. Tym razem obyło się bez upadków w zimnej wodzie. Ze względu na to, że wyjazd z zalanej żwirowni był stosunkowo głęboki, koń jednej z amazonek ześlizgnął się w dziurę, w wyniku czego dziewczyna znalazła się na szyi wierzchowca. Młodemu koniowi najwyraźniej to nie odpowiadało i już po wyjściu z wody pozbył się niewygodnego jeźdźca. Skończyło się na lodowatej wodzie w butach. Kiedy wszyscy dotarli na polanę przy Nadleśnictwie Gniezno rozpoczęła się pogoń za lisem. Jako pierwsi ruszyli jeźdźcy na małych koniach. W rolę lisa wcielił się Oskar Połatyński. Niestety kilku pozornie doświadczonych jeźdźców na dużych koniach nie posłuchało organizatora i włączyło się w gonitwę dużych koni. Jeden z nich, twierdzący dodatkowo od pierwszego tegorocznego Hubertusa, że jeździ bez kasku, ponieważ cyt.: „Zgubiłem kask. Jest to proste jak but”, był bardzo blisko zerwania lisiej kity. Całe szczęście uciekający w ostatniej chwili upomniał go i do akcji mogli w końcu włączyć się młodzi jeźdźcy. Najsprawniejszym tym razem okazał się Patryk Kwaśniewski. Lisem wśród dużych koni był Sylwester Dąbrowski na koniu Tajga. Jeździec pokazał swoje bardzo dobre zgranie z koniem. Była to jedna z najlepszych gonitw w ostatnich latach. Doszło w jej trakcie do 4-ech niegroźnych upadków, chociaż zderzenie dwóch jeźdźców wyglądało początkowo na drastyczne. Każdorazowo po upadku pogoń była przerywana. Po opanowaniu sytuacji (często dłużej trwało schwytanie koni niż otrzepanie z kurzu jeźdźców) lis uciekał ponownie. Wiele ostrych zwrotów w różnych kierunkach i nagłych przyspieszeń sprawiło, że gonitwa była trudna dla jeźdźców i wyjątkowo interesująca dla widzów. W końcu lisią kitę udało się zerwać Adamowi Wolskiemu na koniu Bohun. Można powiedzieć, że po takiej gonitwie jeździec został prawdziwym królem sezonu 2011. Jest to mój 6-ty Hubertus, 2-gi w JUKS Kłusak – mówi Adam Wolski. Po raz drugi złapałem lisa. Jechałem na koniu Bohun, którego trzymam w stajni Piotra Sokołowskiego na Kalinie. Wrażenia po biegu mam jak najbardziej pozytywne. Lubię długie Hubertusy. Ten był dość meczący. Na trasie było dużo przeszkód, więc naprawdę było super. Organizacja była bardzo dobra. Na trasie nie było żadnych korków, a bywałem już na takich Hubertusach, gdzie tworzyły się zatory. Po krótkiej przerwie wszyscy ruszyli w kierunku Prochowni na dekorację. Po drodze doszło do jeszcze jednego niegroźnego upadku. Na Prochowni konie otrzymały zasłużone jabłko, a jeźdźcy pamiątkowe breloczki. Po rundzie honorowej największym zainteresowaniem cieszył się kapuśniak z wojskowej kuchni. Przede wszystkim jestem usatysfakcjonowany tym, że nic złego się nie stało, bo jeździectwo jest sportem ekstremalnym – mówi Tadeusz Nitka, prezes JUKS Kłusak. W tym miejscu kłaniam się wszystkim uczestnikom, którzy rozumieją o co w tym wszystkim chodzi i zwracają uwagę także na mniej doświadczonych jeźdźców. To od nich w znacznym stopniu zależy bezpieczeństwo na trasie. W Hubertusie uczestniczyło ok. 20-cioro dzieci. Presja psychiczna ze względu właśnie na dzieci była o wiele wyższa, niż gdyby jechali tylko dorośli, profesjonalni jeźdźcy, dlatego bieg był podzielony na dwie grupy – dla dużych i małych koni. Wieczorem wszyscy spotkali się na zabawie, która trwała do późnych godzin nocnych.
Jeźdźcy oceniają Hubertusa jako wymagającego. Trasa była długa i szybka, najeżona kilkoma stromymi zjazdami i podjazdami. Wszystkie przeszkody były łatwe do zauważenia i można było je ominąć. Dopisała również pogoda, która odgrywa jedną z kluczowych ról podczas Biegów św. Huberta.
„ZADEN DOBRY JEZDZIEC,KTÓRY SWOJA SZTUKĘ POSIADŁ NALEŻYCIE,NIE MA SIEBIE ZA DOSKONAŁEGO” aż nie mogłem powstrzymać się od napisania komentarza:) Piękne zdanie i bardzo prawdziwe. A i kto z końmi dużo przebywa, karmi je i widzi je jak same biegają po pastwiskach wie, że są czasami nieprzewidywalne i trudno nad nimi panować, ale z drugiej strony czasem Ci którzy czują się za pewnie nie dają sobie właśnie rady gdyż sami przeceniają swoje możliwości. Pozdrowienia dla wszystkich koniarzy!
ANIA sLIWIĹSKA on
Osobiście nie jeżdżę konno,ale uwielbiam konie i jestem pełna podziwu dla ludzi którzy potrafią jezdzić.Czytam te komentarze i nie mogę uwierzyć.Na biegach hubertusowych jestem kazdego roku,ale jako kibic.Drogi/a MIKI sama gonitwa to karkołomna sprawa w ferworze walki nie zawsze myśli się racjonalnie i nie wszystko mozna kontrolować,a i konie zachowują sie nieprzewidywalnie.Skoro sądzisz,że jesteś nieomylny/a,a sztukę jazdy konnej opanowałeś/łaś do perfekcji to jest mi Ciebie szczerze żal. ;;ZADEN DOBRY JEZDZIEC,KTÓRY SWOJA SZTUKĘ POSIADŁ NALEŻYCIE,NIE MA SIEBIE ZA DOSKONAŁEGO”
Miki on
Po prostu Dragon uznał, że wystarczy kilku jeźdźców, którzy bezczelnie będą zajeżdżali drogę innym podczas gonitwy. Gratuluję kunsztu. Dobrze, że chociaż inni potrafią jeździć.
Renata-,,DRAGON on
No cóż!jak widac zgodnie z tradycją zawsze znajdzie się chętny, aby każdemu troszeczkę ,,dokopać’DRAGON jest klubem,działającym przy Stadzie Ogierów więc na bieg przyjechaliśmy w okrojonym składzie ze względu na ilość koni jaką udostępniło nam na ten dzień kierownictwo Stada.Nikt z naszego grona nie popadł w niełaskę.
obserwator on
A cóż to się stało w prześwietnym,,Dragonie”?czyżby rozłam?kilka osób jechało na koniach z innych stajni ,chyba popadli w niełaskę w swoim klubie skoro musieli korzystać z konkurencji.
Damian G on
Dziękuję organizatora za wspaniałe widowisko i organizacje było trochę nie przyjemnych upadków ale na szczęście nikomu nic się nie stało;)do zobaczenia za rok ;p
uczestniczka on
Niestety nie tylko pan w jeansowej kurtce bez toczka ani kasku popędził na lisa dla młodych jeźdźców. Może ci wszyscy, których widać na zdjęciu sądzili, że w gonitwie dla dużych koni i bardziej doświadczonych jeźdźców nie mieliby szans…
Tadeusz i Grazyna Nitka on
Jako organizatorzy „Hubertusa 2011” w JUKS „Kłusak” dziękujemy wszystkim za uczestnictwo oraz klimat jaki stworzyli na tej imprezie oraz za pozytywne opinie!Dziękujemy również tym,którzy oceniają tą imprezę w sposób mniej pozytywny gdyż uważamy,że pozwoli to wyeliminować popełnione błędy.Pozdrawiamy i zapraszamy wszystkich już za rok 🙂
Heniu on
Ja zatytułował bym ten artykuł „WIELKA PARDUBICKA” a nie Najlepsza gonitwa od kilku lat
widz on
Wszystko ładnie,pięknie,ale dlaczego pan w dżinsowej kurtce urządził sobie solowy występ na polanie bez odpowiedniego nakrycia głowy?
Szymon Dobrzynski on
Trasa interesująca, pogoń mega widowiskowa;) Hubertus wyszedł super:) Gratuluje i dziękuje organizatorom!!
Widz on
Podziękowania dla organizatorów za wspaniałego Hubertusa! 🙂
12 komentarzy
„ZADEN DOBRY JEZDZIEC,KTÓRY SWOJA SZTUKĘ POSIADŁ NALEŻYCIE,NIE MA SIEBIE ZA DOSKONAŁEGO” aż nie mogłem powstrzymać się od napisania komentarza:) Piękne zdanie i bardzo prawdziwe. A i kto z końmi dużo przebywa, karmi je i widzi je jak same biegają po pastwiskach wie, że są czasami nieprzewidywalne i trudno nad nimi panować, ale z drugiej strony czasem Ci którzy czują się za pewnie nie dają sobie właśnie rady gdyż sami przeceniają swoje możliwości. Pozdrowienia dla wszystkich koniarzy!
Osobiście nie jeżdżę konno,ale uwielbiam konie i jestem pełna podziwu dla ludzi którzy potrafią jezdzić.Czytam te komentarze i nie mogę uwierzyć.Na biegach hubertusowych jestem kazdego roku,ale jako kibic.Drogi/a MIKI sama gonitwa to karkołomna sprawa w ferworze walki nie zawsze myśli się racjonalnie i nie wszystko mozna kontrolować,a i konie zachowują sie nieprzewidywalnie.Skoro sądzisz,że jesteś nieomylny/a,a sztukę jazdy konnej opanowałeś/łaś do perfekcji to jest mi Ciebie szczerze żal. ;;ZADEN DOBRY JEZDZIEC,KTÓRY SWOJA SZTUKĘ POSIADŁ NALEŻYCIE,NIE MA SIEBIE ZA DOSKONAŁEGO”
Po prostu Dragon uznał, że wystarczy kilku jeźdźców, którzy bezczelnie będą zajeżdżali drogę innym podczas gonitwy. Gratuluję kunsztu. Dobrze, że chociaż inni potrafią jeździć.
No cóż!jak widac zgodnie z tradycją zawsze znajdzie się chętny, aby każdemu troszeczkę ,,dokopać’DRAGON jest klubem,działającym przy Stadzie Ogierów więc na bieg przyjechaliśmy w okrojonym składzie ze względu na ilość koni jaką udostępniło nam na ten dzień kierownictwo Stada.Nikt z naszego grona nie popadł w niełaskę.
A cóż to się stało w prześwietnym,,Dragonie”?czyżby rozłam?kilka osób jechało na koniach z innych stajni ,chyba popadli w niełaskę w swoim klubie skoro musieli korzystać z konkurencji.
Dziękuję organizatora za wspaniałe widowisko i organizacje było trochę nie przyjemnych upadków ale na szczęście nikomu nic się nie stało;)do zobaczenia za rok ;p
Niestety nie tylko pan w jeansowej kurtce bez toczka ani kasku popędził na lisa dla młodych jeźdźców. Może ci wszyscy, których widać na zdjęciu sądzili, że w gonitwie dla dużych koni i bardziej doświadczonych jeźdźców nie mieliby szans…
Jako organizatorzy „Hubertusa 2011” w JUKS „Kłusak” dziękujemy wszystkim za uczestnictwo oraz klimat jaki stworzyli na tej imprezie oraz za pozytywne opinie!Dziękujemy również tym,którzy oceniają tą imprezę w sposób mniej pozytywny gdyż uważamy,że pozwoli to wyeliminować popełnione błędy.Pozdrawiamy i zapraszamy wszystkich już za rok 🙂
Ja zatytułował bym ten artykuł „WIELKA PARDUBICKA” a nie Najlepsza gonitwa od kilku lat
Wszystko ładnie,pięknie,ale dlaczego pan w dżinsowej kurtce urządził sobie solowy występ na polanie bez odpowiedniego nakrycia głowy?
Trasa interesująca, pogoń mega widowiskowa;) Hubertus wyszedł super:) Gratuluje i dziękuje organizatorom!!
Podziękowania dla organizatorów za wspaniałego Hubertusa! 🙂