W sobotę odbyło się spotkanie w ramach trzynastej kolejki I ligi grupy północnej futsalu mężczyzn. KS Gniezno zmierzył się z KS Unisław Team. Faworyt nie zawiódł. Biało-czerwoni pewnie rozgromili rywali. Pojedynek zakończył się rezultatem 8:2. Warto dodać, iż fenomenalny mecz rozegrał Dariusz Rychłowski. Zawodnik ten zdobył dwie bramki i był bardzo bliski trafienia hat-tricka.
Już od pierwszych minut przeważali gnieźnianie. Podopieczni Michała Wasielewskiego często znajdowali się w posiadaniu futbolówki. Ponadto wyprowadzali sporo niezłych akcji. Pierwsza z nich została zwieńczona golem już w piątej minucie. Wówczas na listę strzelców wpisał się Dariusz Rychłowski. Bramkarz rywali nie miał nawet najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Następnie tempo gry nieco siadło. Licznie zgromadzeni widzowie oglądali ataki pozycyjne. Większość z nich konstruowali miejscowi. Unisławska defensywa została nieco uśpiona. Fakt ten usiłowali wykorzystać rywale. Do szczęścia zabrakło naprawdę niewiele. Mariusz Sawicki znalazł się sam na sam z pustą bramką, ale minimalnie minął się z piłką. Ataki biało-czerwonych narastały. W 11 minucie padła kolejna bramka. Po świetnej akcji "klepką" trafienie odnotował Oskar Stankowiak. Cóż to była za wymiana podań – palce lizać! Tempo rozgrywania pojedynku ponownie się zmniejszyło. Gospodarze byli już w dość komfortowej sytuacji, więc mogli sobie pozwolić na wolniejsze wymiany podań. W 16. minucie na listę strzelców ponownie wpisał się Rychłowski, natomiast chwilę później pierwsze trafienie po przeciwnej stronie barykady zdobył Mateusz Fredyk. Do przerwy gnieźnianie prowadzili 3:1.
Początek drugiej odsłony sobotniego widowiska był dość nużący. Goście usiłowali zdobyć bramkę, ale zbytnio im się to nie udawało. Futsaliści z naszego miasta stawiali skuteczny opór w defensywie. Zawodnicy Wasielewskiego praktycznie nie dopuszczali do strzałów w jego stronę. Generalnie przez pierwsze dziesięć minut tej części gry nie działo się zbyt wiele. Futbolówka często znajdowała się w okolicy linii środkowej, bądź też była rzucana od bramki do bramki. Ale później… później rozpętała się fenomenalna walka! Rozpoczął ją w 34. minucie Banasik, który technicznym uderzeniem między nogami Wojciechowskiego umieścił piłkę w siatce. Następnie trener gości poprosił o czas. Jego taktyka mogła być tylko jedna – wycofanie bramkarza. Przy stanie 4:1 przyjezdni próbowali odrobić straty. Mogło się wydawać, że są na dobrej drodze, bowiem na pięć minut przed końcem spotkania drugie trafienie zapisał na swym koncie Mateusz Fredyk. To bardzo podrażniło gnieźnian, którzy zaczęli celować w pustą bramkę rywali. Wpierw pięknym strzałem z własnej połowy umieścił w niej futbolówkę Jacek Sander. Chwilę później goście przeprowadzili kontrę, ale znakomitej szansy nie zdołał wykorzystać Fredyk. Następnie na indywidualny rajd odważył się Sawicki. Reprezentant gospodarzy świetnie wymanewrował obronę i bramkarza, dzięki czemu zdobył gola. Worek z bramkami się rozwiązał. W 39. minucie na listę strzelców wpisał się Marcin Greser. W ostatniej sekundzie pojedynku ostateczny rezultat spotkania ustanowił Mikołaj Bereźnicki. Potyczka zakończyłs się wynikiem 8:2.
Dzięki temu zwycięstwu biało-czerwoni umocnili się na pozycji wicelidera ligowej tabeli. Wciąż mają jednak stratę do przewodzących torunian, ale kto wie, może w końcu naszym rywalom zza miedzy forma opadnie?